Tour de Radzymin i pierwsza setka

Czwartek, 19 stycznia 2012 · Komentarze(4)
Pisząc o pierwszej setce, nie mam bynajmniej na myśli picia wódki, lecz pierwsze 100 km przejechane w ciągu dnia w roku pańskim 2012. A więc przejechałem w śnieżno-błotno-solnej brei 115 km. Ja zniosłem to dzielnie, ale mój rower, sądząc po wydawanych dźwiękach, chyba wymaga kuracji.

Oprócz krążenia po Warszawie wybrałem się do Radzymina, a nawet za Radzymin, bo w ramach akcji zaliczgmine.pl pokrążyłem sobie sporo po sąsiedniej gminie Dąbrówka. Jazda szosą na Radzymin (pełna TIR-ów wylotówka na Białystok) to niezły hardkor, ale asfaltowych międzymiastowych szlaków rowerowych jeszcze się nie doczekaliśmy, więc trzeba korzystać z tego, co jest. Z Radzymina wracam na obrzeża Warszawy już autobusem, potem znów rower.

A teraz czekają mnie 3 dni bez rowerowania, bo wyjeżdżam z Warszawy. Trochę szkoda :(

Komentarze (4)

Mój wygląd po wycieczce radzymińskiej dyskretnie pomińmy :) A dziś znów śmigam na rowerku, co prawda pogoda tragiczna, ale po 3 dniach bez roweru ciężko było wytrzymać :)

lukasz78 09:14 poniedziałek, 23 stycznia 2012

pierwszy dzień masz na plus, dzisiejsza poranna breja to tragedia. na szczęście po 15 było już całkiem w porządku

chrabu 19:21 piątek, 20 stycznia 2012

...jak obesrany przez duże stado wróbelkow...?:D

tatanka 18:34 piątek, 20 stycznia 2012

Wyobrażam sobie, a jak wyglądałeś, jeśli jechałeś razem z TIR-ami w śnieżno-błotno-solnej brei. Gratulacje za dystans w tych warunkach :)

rowerzystka 08:15 piątek, 20 stycznia 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa eszcz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]