Podróż sentymentalna i sowiecki pomnik
A oprócz tego objechałem parę innych dzielnic i tak łącznie wyszło 77 km. Ogólnie było OK, Najwyższy oszczędził mi przebitych dętek, kłótni ze spaliniarzami, uwag emerytów na temat jazdy chodnikiem i różnych innych nieprzyjemnych rzeczy :)
No właśnie, jazda chodnikiem... Ostatnio zdarza mi się to często, bo ścieżek rowerowych w Warszawie nikt nie odśnieża, jest to świadoma polityka miasta, które próbuje w ten sposób oszczędzać. Cóż, przeczytałem niedawno, iż ratusz wyda 2 miliony złotych na renowację pomnika "czterech śpiących" (nieznającym Warszawy wyjaśnię, iż jest to pomnik upamiętniający sowieckich żołnierzy, którzy na swoich bagnetach przynieśli Polakom "najsprawiedliwszy ustrój na świecie"), więc na czymś oszczędzać trzeba. Zrobienie dobrze Putinowi jest zapewne czymś dalece ważniejszym, niż zrobienie dobrze rowerzystom.
A więc na ścieżkach zalega śnieg i wtedy najczęściej wybieram jezdnię, ale czasem zdarza mi się pomknąć po przyległym do zaśnieżonej ścieżki chodniku, co wynika z przyzwyczajenia. Po prostu przyzwyczaiłem się, że w pewnych miejscach nie jeżdżę jezdnią (np. na Broniewskiego), no to nie jeżdżę, zostaje chodnik. Ale emeryci na razie nie biją mnie laską i oby tak dalej :)
PS. Tekstu o pomniku "czterech śpiących" i Putinie proszę nie łączyć z polityką krajową, a raczej z polityczną naparzanką, która toczy się u nas od ładnych paru lat. Od polityki już od dawna trzymam się z daleka i średnio mnie ona interesuje, ale mam na tyle rozwiniętą świadomość historyczną, że wiem, co działo się w Polsce po 2.wojnie światowej i dlatego wydanie 2 milionów złotych na pomnik sowieckich żołdaków musi budzić mój sprzeciw. Niezależnie, czy rządzić będzie nami PO, PiS czy inny Palikot, szkoda tych dwóch baniek i już. Jak nie chcecie, kochani rządzący, wydać tego na odśnieżanie ścieżek, to chociaż na dzieciaki w szkołach i przedszkolach wydajcie. Ale nie na sowiecki pomnik.