"Bo Cię rozjadę!"

Wtorek, 17 stycznia 2012 · Komentarze(13)
Najpierw wypełnię kronikarski obowiązek dotyczący liczby przejechanych kilometrów :) A więc znów przejechałem 62 km, szczególnie fajnie było rano, gdy podziwiałem namiastkę zimy w pięknym słońcu. Długo czekałem na takie widoki. Trasy? Nic ciekawego - Bielany, Wola, Śródmieście, Żoliborz. "I wsjo", jak to mawiają towarzysze radzieccy (oops, teraz już rosyjscy). Ale w śniegu nawet miejsca mijane 4.287 (słownie: cztery tysiące dwieście osiemdziesiąt siedem) razy prezentują się nieco inaczej, ciekawiej.

A teraz słówko o warszawskich spaliniarzach. Wczoraj pokłóciłem się z takim jednym (pragnę go przeprosić, bo zdjęcie nogi z gazu na kilka sekund musiało go boleć, a nie powinno się zadawać bliźniemu bólu), doszło do konfrontacji słownej i kiedy gość, niezgrabnie wysiadłszy z samochodu, doszedł do wniosku, że fizycznie raczej mi nie zagrozi, padł tekst, który już parę razy słyszałem. "Bo Cię rozjadę!".

Nie, nie będę się rozpisywał, jak tego typu sytuacjom zaradzić, bo nie jestem ekspertem. Nie będę zatem silił się na propagowanie swoich pomysłów (np. testy psychologiczne dla kierowców i takie tam), bo wówczas zrównałbym się z wyśmiewanymi przeze mnie domorosłymi ekspertami od bezpieczeństwa, co to chcą ubrać rowerzystów w kamizelki, chociaż pojęcie na temat bezpieczeństwa ruchu mają niewielkie, a jazdy rowerem ledwie liznęli. Po prostu chcę wyrazić nadzieję, że w przyszłości samochód stanie się w Polsce zaledwie jednym ze środków transportu (i to służącym raczej do robienia długich tras, a nie wożenia własnego tyłka na dystansie 3 km), przestanie zaś być narzędziem agresji, fetyszem i środkiem służącym do osiągnięcia chwilowej dominacji.

A póki co jest jak jest, ufajmy zatem Najwyższemu, a damy radę :)

Komentarze (13)

Może i nie grożą, ale nie raz pokazują swoją wyższość, a ja nawet nie mogę przeciwstawić się, bo cóż ja mogę, słaba płeć...
Jeszcze nie tak dawno kierowca wymusił mi pierwszeństwo, jechała znad przeciwka, na jego pasie były roboty drogowe więc, by ominąć, musiał zjechać na mój pas. Nawet nie pomyślał by się zatrzymać, zwolnić... . Gdybym nie zatrzymała się, rozjechał by mnie. Typowy damski bokser, co mu będzie baba rządzić na jezdni :)

Rowerzystka 14:35 czwartek, 19 stycznia 2012

Ktoś niedawno chyba całkiem mądrze napisał, że nerwowość kierowców to klasyczna walka o zasoby. Zawsze walczono o zasoby, które z punktu widzenia walczących były niezbędne, a których brakowało. Kiedyś walczono o wodę, o ogień, potem o miedzę, a teraz kierowcy walczą o kawałek drogi i parkingu, bo te dobra bywają w dzisiejszych czasach deficytowe. Zmieniają się dobra, o które ludzie walczą, ale mechanizmy wciąż te same, od czasów jaskiniowych.

lukasz78 13:41 czwartek, 19 stycznia 2012

Niestety niektórzy nie mają hamulców. W zeszłym sierpniu sam siłą wpychałem gościa do samochodu bo się rzucił z pięściami na jadącego rowerem dzieciaka.
Ech... szkoda gadać, nerwowy naród się z nas robi.

mxdanish 13:31 czwartek, 19 stycznia 2012

Ale za to nerwowi puszkarze chyba mimo wszystko kobietom nie groza...

lukasz78 09:11 czwartek, 19 stycznia 2012

Ale fajnie macie, ja nie mam nawet szans na przestraszenie swoją osobą tekowego w puszce :(

rowerzystka 19:45 środa, 18 stycznia 2012

Alez rozumiem to doskonale, bo sam mam tak samo.

lukasz78 12:41 środa, 18 stycznia 2012

Mam nadzieję że mnie nie zrozumiałeś źle :) Nie jestem z natury agresywny, ale są chwile kiedy w człowieku pęka i tyle ;)

mxdanish 12:20 środa, 18 stycznia 2012

No to ja przy Tobie chuchro jestem:) Ale na przeciętnego awanturnika za kółkiem wystarczy w zupełności - wystarczą warunki zbliżone, aby goście za kółkiem nie szli na konfrontację.

W życiu z kierowcą biłem się raz ładnych parę lat temu, kiedy to wyskoczył z auta i się na mnie rzucił, ale trwało to parę sekund, bo rozdzieliła nas przechodząca obok dziewczyna :) Pamiętam do dzis ten głos "panowie, no nie bijcie się!" i jakoś tam głupio mi się zrobiło, tamtemu chyba też i się rozeszliśmy, a raczej rozjechaliśmy. Przez te parę sekund głównie się broniłem, bo mialem rower między nogami, co utrudniało mi zadanie - więc jak coś się kroi, to zeskakujmy z roweru i będzie nam łatwiej :)

lukasz78 11:13 środa, 18 stycznia 2012

Heh niestety sytuacja standard (moje 197cm i 130kg pozwalają również na szaleństwa w tego typu dysputach). Ja dla przykładu spotkałem się z sytuacją kiedy tzw. ''kierowca trolejbusa'' zepchnął mnie na przeciwległy pas (postanowił opuścić zatoczkę gdy byłem na wysokości połowy jego maszyny) i gdy delikatnie zatrzymałem się przed nim za następnym przystankiem i zszedłem z roweru usłyszałem ''ale ja tu ludzi wiozę''.... No i jak tu się powstrzymać przed przemocą??

mxdanish 10:26 środa, 18 stycznia 2012

Dla takich gości to jedyny sposób na osiągnięcie wzwodu. Więc nie ma co im żałować.

Niewe 10:10 środa, 18 stycznia 2012

Nie wiem, w ramach której religiii, bo juz się z tym pogubiłem :) A w ogóle to i tak wierzę w to, że kiedyś byli tu na ziemi kosmici :)

lukasz78 09:54 środa, 18 stycznia 2012

W ramach której religii chwilowo wzdychasz? ;)
Z facetem to przynajmniej ten plus, że "Cię" w "bo Cię rozjadę" z dużej litery Ci powiedział :D

Hipek 09:50 środa, 18 stycznia 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa nyidr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]