Gigantyczny sukces

Czwartek, 12 stycznia 2012 · Komentarze(5)
Wczorajszy dzień był jednym wielkim gigantycznym sukcesem. Mianowicie nie przebiłem dętki.

A poza tym było tak - przed pracą 25 km (najwięcej po Bemowie, Jelonkach i Woli), w czasie pracy też parę kilometrów, po robocie dobijam do 60 (najwięcej robię po Bielanach), ale najciekawsze było dopiero przede mną.

Otóż te 60 km zrobiłem, zmagając się co chwila z silnym wiatrem. Tak już jest, jak się robi pętle - jak jest trochę z wiatrem, to za chwilę musi być pod wiatr. Odkrywcze, co nie? :) Naszła mnie zatem ochota, aby zrobić jakąś dłuższą traskę z wiatrem w plecy i wyszło mi z moich obserwacji, że będę miał wiatr w plecy, jeśli przetransportuję rower metrem na Kabaty, a potem wrócę rowerem na Bielany. Co też uczyniłem.

I faktycznie miałem wiatr w plecy i to porządny, bo w okolicach Biblioteki Narodowej... zwiało mi czapkę z głowy :) Na szczęście nie odfrunęła daleko, tylko później musiałem ją czyścić z błota. A więc czapki z głów! Najfajniejszą częścią przejażdżki była jazda ciągiem Al.Niepodległości-Chałubińskiego-JP2 wśród samochodów, co to powinny były jechać sobie grzecznie 50 km/h, a że było już późno i nie było korków, to pędziły, ile fabryka dała. Czyli porcję adrenaliny sobie zafundowałem :)

To jeszcze nie koniec przygód, bo na Żoliborzu musiałem zmienić kierunek (skręcić w Broniewskiego), aby dojechać do domu i zaczęła się mordęga pod wiatr, w dodatku spadł deszcz. Odpuściłem więc sobie i wskoczyłem do przejeżdżającego autobusu, który dowiózł mnie na Chomiczówkę, a stamtąd dojechałem do domu już z wiatrem i solidnie podlany deszczem, który zdążył się w międzyczasie rozszaleć.

Ten dzień był naprawdę OK.

Komentarze (5)

Oelka: Koło Centralnego dołem. Górą jechałem raz w życiu i było to mało przyjemne, jak wylądowałem po przejechaniu wiaduktu na środku wielopasmowej drogi otoczony ze wszystkich stron śmigającymi samochodami. Więc wolę dołem.

Rowerzystka: No cóż, ziarnko do ziarnka i coś z tego jest :)

lukasz78 21:20 piątek, 13 stycznia 2012

Nieźle kręcisz od początku stycznia. Gratulacje :)
A niby taki mały ciułacz ;)

rowerzystka 18:28 piątek, 13 stycznia 2012

Koło Centralnego pojechałeś dołem, czy górą przez wiadukt?

oelka 16:18 piątek, 13 stycznia 2012

Iii tam, 84 by było co najwyżej.

lukasz78 12:21 piątek, 13 stycznia 2012

Gdybys nie podjezdzal autobusem, to bylaby ta setka, co miales ja zrobic. ;-)

Hipek 12:15 piątek, 13 stycznia 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa serwo

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]