Awaria systemu rano, restart po południu
Poniedziałek, 19 grudnia 2011
· Komentarze(2)
Rano padł mi system, być może po suto zakrapianej rodzinnej kolacji poprzedniego dnia :) To znaczy na początku jechało się dobrze, ale z czasem zacząłem się pocić jako ta świnia (co mi się nigdy wcześniej nie zdarzało przy tej samej prędkości, tej samej temperaturze i tym samym zestawie ciuchów) i ogólnie tracić ochotę do jazdy. W efekcie nie zrobiłem zakładanych porannych 25 km, poprzestałem z trudem na 23.
Jednak mój organizm ma to do siebie, że regeneruje się błyskawicznie, więc po pracy elegancko zaskoczył. I w ten oto sposób dobiłem do 64 km (co prawda nieco na raty, a nie za jednym zamachem), nabijając kilometry po Woli, Bielanach i Bemowie i załatwiając po drodze różne tzw. obowiązki. To już była zupełnie inna jazda, lekka, łatwa i przyjemna.
I oby tak dalej :)
Jednak mój organizm ma to do siebie, że regeneruje się błyskawicznie, więc po pracy elegancko zaskoczył. I w ten oto sposób dobiłem do 64 km (co prawda nieco na raty, a nie za jednym zamachem), nabijając kilometry po Woli, Bielanach i Bemowie i załatwiając po drodze różne tzw. obowiązki. To już była zupełnie inna jazda, lekka, łatwa i przyjemna.
I oby tak dalej :)