Tuptuś, tuptuś, tuptuś!
Piątek, 2 grudnia 2011
· Komentarze(0)
W piątek o dziwko kierowcy nie dawali się we znaki, za to na ścieżkach rowerowych uaktywnili się tuptusie. Normalnie o takich rzeczach nie piszę, po tuptuś na ścieżce rowerowej to w zasadzie standard, ale w piątek było tych tuptusiów wprost zatrzęsienie. Jedni szli dziarskim krokiem, inni zaledwie człapali, a niektórzy po prostu sobie stali. Jednak dzwonek to bardzo ważna część roweru, w takich sytuacjach czyni cuda :)
Co do samego jeżdżenia, to zebrało się tego 67 km, a najdalej zapuściłem się z Bielan aż na Okęcie. No i cały czas poszukiwałem optymalnego ustawienia nowego siodełka. Chyba w końcu znalazłem :) Siodełko jest OK, jeszcze je trochę czuję jako "ciało obce", ale nie ma bólu, nie ma niewygody, więc jestem zadowolony.
No i to tyle.
Co do samego jeżdżenia, to zebrało się tego 67 km, a najdalej zapuściłem się z Bielan aż na Okęcie. No i cały czas poszukiwałem optymalnego ustawienia nowego siodełka. Chyba w końcu znalazłem :) Siodełko jest OK, jeszcze je trochę czuję jako "ciało obce", ale nie ma bólu, nie ma niewygody, więc jestem zadowolony.
No i to tyle.