Niedzielne jeżdżenie po Warszawie
Niedziela, 11 września 2011
· Komentarze(0)
Głowę miałem w niedzielę pochłoniętą różnymi sprawami, ale czas na rowerowanie znalazłem.
Rano 19 km po Bielanach i Bemowie. Przy okazji zwiedzam budowę Mostu Północnego, który już niedługo wtłoczy tysiące tarchomińskich samochodów na spokojne bielańskie ulice. Będzie się działo :(
Za jakiś czas kolejna przejażdżka, 17 km po Bielanach i Żoliborzu.
Po południu ok.35 km (nie pamiętam dokładnie, ale coś koło tego), zapuszczam się na Wolę, Ochotę i Mokotów, na Bielany wracam m.in. przez Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście. Po pustych warszawskich ulicach jeździ się cudownie. Właśnie w takie dni Warszawa jest piękna. W dni powszednie piękno znika, zalane smrodem, hałasem i bezkresnym morzem blaszanych puszek z nerwowymi kierowcami w środku. W weekendy, gdy blaszaków na ulicach praktycznie nie ma, a te, co są, jadą całkiem spokojnie, można wreszcie dostrzec urok stolicy.
Na koniec dnia dokładam jeszcze jakieś kilometry na Bielanach i tak uskładało się 84 km. Spoko.
Rano 19 km po Bielanach i Bemowie. Przy okazji zwiedzam budowę Mostu Północnego, który już niedługo wtłoczy tysiące tarchomińskich samochodów na spokojne bielańskie ulice. Będzie się działo :(
Za jakiś czas kolejna przejażdżka, 17 km po Bielanach i Żoliborzu.
Po południu ok.35 km (nie pamiętam dokładnie, ale coś koło tego), zapuszczam się na Wolę, Ochotę i Mokotów, na Bielany wracam m.in. przez Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście. Po pustych warszawskich ulicach jeździ się cudownie. Właśnie w takie dni Warszawa jest piękna. W dni powszednie piękno znika, zalane smrodem, hałasem i bezkresnym morzem blaszanych puszek z nerwowymi kierowcami w środku. W weekendy, gdy blaszaków na ulicach praktycznie nie ma, a te, co są, jadą całkiem spokojnie, można wreszcie dostrzec urok stolicy.
Na koniec dnia dokładam jeszcze jakieś kilometry na Bielanach i tak uskładało się 84 km. Spoko.