76 km i kierowcy uwięzieni w puszkach
Rano tak jak poprzedniego dnia - 25 km przed pracą. Tym razem oprócz jeżdżenia po Bewmowie, Woli i kawałku Śródmieścia zahaczam też o Ochotę. Z pracy wychodzę o 16 (na razie robię na 3/4 etatu) i robię sobie długą przejażdżkę - Ochota, Włocgy, Ursus... Przy okazji obserwuję setki nieszczęsnych kierowców uwięzionych w swych puszkach i tarasujących wszelkie możliwe ulice Ochoty aby dostać się do jeszcze bardziej zakrowanej Alei Krakowskiej i wydostać się z Warszawy. Teraz jak to piszę, to mi ich żal, ale jak jechałem rowerkiem koło nich, to śmiałem się bezczelnie i machałem im ręką na pożegnanie. No cóż, nie powinienem, ale te wszystkie obtrąbienia, te wiązanki rzucane z okien samochodu pod moim adresem i okrzyki, żebym zjechał na poprzecinany krawężnikami chodnik z kostki zwany przez kierowców "ścieżką rowerową", tak, to zrobiło swoje. Oni wyżywali się na mnie, no to w piątkowe popołudnie wyżyłem się ja. W sumie to smutne, że brak dobrej infrastruktury (zarówno samochodowej, bo wylotówki z Warszawy wołają o pomstę do nieba jak i rowerowej) wywołuje agresję i u kierowców i u rowerzystów. Może kiedyś doczekamy się dobrej infrastruktury i agresja zniknie?
Kontynuując wycieczkę z Ursusa pojechałem zachodnimi obrzeżami Warszawy na Bielany. Fajne klimaty są w tych podwarszawskich wioskach, rozwalił mnie zwłaszcza śliczny trójkolorowy kot buszujący... w polu kapusty.
Na koniec dnia robię jeszcze jakieś kilometry w mojej okolicy (zakupy i takie tam) i wychodzi 76 km na koniec dnia.
Komentarze (6)
A tak, w Żyrardowie widziałem w centrum takie wyroby ścieżkopodobne, które oczywiście olałem i śmigałem jezdnią, o dziwo nikt nie trąbił i nie awanturował się :) W Grodzisku przy głownej drodze też kupa zakazów jazdy rowerem, a obok wąziutki krzywy chodnik zwany pasem pieszo-rowerowyum - też to olałem oczywiście, bo szkoda roweru i kręgosłupa. Próbowałem jechać tym 100 metrów, nie dalo się, od razu uciekłem z powrotem na jezdnię.
lukasz78 12:57 środa, 7 września 2011
To chyba jeszcze to, że ludzie mają syndrom "czerwonego dywanu" i rzeczywiście odruchowo tam idą :) BTW "zagranico" ścieżki są głównie zielone, nie wiem co my mamy z tą czerwienią :)
Ostatnio w Żyrku zrobiono oficjalny chodnik ze ścieżką rowerową razem, bez podziału. Wąski. I zakaz jazdy po ulicy, którą prawie samochody nie jeżdżą. Zaorać!
lavinka 12:52 środa, 7 września 2011
Do pieszych nie mam w sumie jakichś przeogromnych pretensji o tyle, ze budowane w Polsce ściezki rowerowe łudząco przypominają chodniki - obowiązkowo kostka, krawężniki... No to pieszy intuicyjnie wchodzi na takie coś. Po tych nielicznych ścieżkach asfaltowych piesi chodzą według mojej obserwacji jednak znacznie rzadziej.
lukasz78 12:48 środa, 7 września 2011
Chyba coś w tym jest. No i zawsze tamten winien, a nie my. Staram się tak nie robić, ale czasem sama się łapię na marudzeniu na pieszych na ścieżkach rowerowych. A nie, uśmiechnąć się do nich i ominąć bez urazy. Staram się pielęgnować w sobie piękno i dobro, chłech, chłech ;)
lavinka 12:43 środa, 7 września 2011
Heh, tylko pozazdrościć. U nas to rzeźnia jest, każdy każdemu chce dokopać, wystarczy np. poczytać tematy komunikacyjne na forach dyskusyjnych, wojna wszystkich ze wszystkimi. Ja też czasem daję się w to wciągnąć, niestety.
Po prostu my Polacy jesteśmy narodem wojowników, a z powodu chwilowego braku wroga zewnętrznego walczymy sami ze soba :)
lukasz78 12:37 środa, 7 września 2011
Obawiam się, że w Bazylei nie było nawet w połowie tak dobrze jak w Wawie, a nikt piany na ustach nie miał. To chyba taka polska przypadłość, uważać się za święta krowę(niestety ze smutkiem przyznaję, że nie dotyczy to tylko kierowców ale wszystkich użytkowników dróg i chodników) i pomstować na innych. Specjalnie nie piszę o Berlinie i Strasburgu, bo tam jest modelowo jeśli chodzi o pasy rowerowe, ścieżki i inne tego typu udogodnienia. Bazylea jest straszna, istny kocioł, samochody, rowery, tramwaje, piesi.... wszystko na starówce, w jednym miejscu musi ze sobą żyć. Nikt na nikogo nie trąbi, nie pomstuje, każdy po prostu uważa. To jedyne miejsce, gdzie czułam że motorniczy tramwaju, kierowca autobusu i pieszy mnie "widzi" mimo że na mnie nie patrzy :)
lavinka 11:54 środa, 7 września 2011
lukasz78
Варшава
Uwaga: Osobnik politycznie niepoprawny :) Nie jestem Europejczykiem, jestem Polakiem ze wschodnią duszą. A poza tym podobno jestem toksyczny, podżegam do wojny, jestem chamem i pluję Litwinom do talerza - o czym można przeczytać na pewnym forum dyskusyjnym. Strzeżcie się zatem! :)
Dystans całkowity | 55271.00 km |
Dystans w terenie
| 0.00 km (0.00%) |
Czas w ruchu
|
brak danych. |
Suma w górę |
0 m |
Prędkość średnia: | brak danych. |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny