Żyrardów i nie tylko - 174 km

Sobota, 3 września 2011 · Komentarze(4)
Kategoria Ponad 117 km
To był ten dzień, kiedy naprawdę chciało mi się jeździć. Praktycznie zero wiatru, dobra forma, wspaniała pogoda (słońce, ale nie za gorąco)... Więc pojechałem.

Wyruszyłem sobie z Bielan, jechałem przez Bemowo i Babice i po jakichś 18 km byłem już w Pruszkowie. Dalej pojechałem do Komorowa, gdzie trochę zabłądziłem i choć chciałem znaleźć się pod Brwinowem, to znalazłem się w... Nadarzynie koło trasy katowickiej. No nic, w Nadarzynie odbijam na Brwinów, stamtąd przez Milanówek docieram do Grodziska. Po Grodzisku trochę krążę, zwiedzając miasto. Wrażenie pozytywne, widać tam jakieś ożywienie (nie jest to typowe polskie zapyziałe miasto - może wskutek bliskości Warszawy?), fajny zwłaszcza mają deptak, a na nim tłumy ludzi. Tylko rowerów mało - na dystansach 2-4 km pokonywanych w Grodzisku (bo dalej tam się nie da) niepodzielnie króluje samochód. A potem u panów królują duże brzuchy a u pań wielkie tyłki :))

Z Grodziska docieram do Żyrardowa, robiąc sporo kilometrów po tym mieście, zwiedzam je w miarę dokładnie. Fajne klimaty, dużo zabudowań fabrycznych z czerwonej cegły i familoki, które kojarzą się ze Śląskiem. Kiedy byłem w Żyrardowie ponad 10 lat temu, miasto było zaniedbane i zapyziałe. Dziś wiele się zmieniło, mnóstwo nowych budynków, stare też odnowione, remontuje się ulice... Żyrardów mocno zmienił się na plus przez te lata.

W Żyrardowie postój na jedzenie (już 78 km na liczniku), z Żyrardowa jadę szosą na Skierniewice, po 10 km z róznych przyczyn zawracam do Żyrardowa, jadę na dworczec i wbijam się w pociąg do Warszawy. 3 km robię ślimaczym tempem po peronie dworca, czekając 20 min. na pociąg :) W pociągu niezłe klimaty - opóźnienie, postój w szczerym polu, kłótnie z nieprzyjemną konduktorką... Tak, polska kolej rządzi :) Ja wysiadam w Ursusie, na liczniku mam 102 km.

Z Ursusa jadę przez Babice na Bemowo, potem przez Koło na Muranów, potem na Bielany... Ogólnie krążę po Warszawie, docieram do domu, mając ponad 150 km na liczniku. Odpoczywam trochę, znów krążę po Bielanach, pod koniec dnia wypad na zakupy na Okopową (CH Klif). Wracam, 174 km. Kiedyś będzie 200, teraz mi się nie chciało, choć fizycznie byłem zdolny. Na 200 km jeszcze przyjdzie czas :)

Komentarze (4)

Ja śmigałem tym przy tunelu. Może kiedyś będę miał okazję zbadać te inne :)

lukasz78 12:49 środa, 7 września 2011

Przejście przy tunelu często praktykowane, jest jeszcze drugie bliżej lasu oraz mały tunelik pod torami pomiędzy jednym dzikim przejściem a drugim. Ciasny, samochodowy, ale przy małym ruchu daje radę :)

lavinka 12:46 środa, 7 września 2011

Budowę obwodnicy widziałem, przejazd był OK (główną drogą), bezproblemowy. Ale do Skierniewic nie dotarłem, jak pisałem zawróciłem 10 km za Żyrardowem. Jeszcze tam wrócę do Żyrardowa, bo miasto wydaje się w porządku, odkryłem nawet nielegalne przejście przez tory, gdzie tubylcy przenosili przez torowisko rowery, a ja się oczywiście przyłączyłem :) Bo tunelem z tirami to zadna przyjemność rowerem jechać, w jedną stronę przejechałem, to było tak niefajnie, ze już wracać tamtędy za Chiny nie chciałem.

lukasz78 12:40 środa, 7 września 2011

No proszę, byłeś w Żyrku akurat gdy my z Tomim wybyliśmy do Płocka i Włocławka. Rzeczywiście pogoda idealna na rower, zwłaszcza gdy jechało się na północny zachód :) Jeśli chodzi o dojazd do Skierniewic z Żyrka, to nie jest prosta sprawa. Przez las niełatwo(budowa obwodnicy, trzeba wiedzieć gdzie są przejazdy a i tak to się zmienia, bo budowa znów nieco ruszyła), a od południa trzeba nieźle zygzakować. Zrobiłam tego dnia rekord życiowy czyli 120km. Na 150 przyjdzie czas, ale 200 to raczej nie dam rady, a na pewno nie z sakwami ;)

lavinka 11:47 środa, 7 września 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tkimz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]