Do Falenicy

Wtorek, 30 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
No to natrzaskałem kilometrów. Najpierw jazda na Czerniaków, gdzie ma sprawę do załatwienia (z Bielan to prawie 15 km - duża ta nasza Warszawa), potem cofam się na Powiśle, gdzie delektuję się udkiem z kurczaka, wskakuję na rower i obieram kurs na Falenicę.

Dla nieznających Warszawy: Falenica to chyba najdalej od centrum położona część Warszawy, jakieś 20 km. W sensie faktycznym to tak naprawdę odrębne miasteczko, zapyziałe zresztą, ale formalnie to wciąż Stolyca. No to jadę sobie przez Saską Kępę, Gocław, Anin, Międzylesie, Radość... No właśnie, zabudowa wielkomiejska kończy się na Gocławiu, a dalej jest wiejsko lub małomiasteczkowo. A więc Anin, Międzylesie i Radość to też tak jakby osobne miasteczka żyjące swoim życiem z dala od centrum metropolii. I tak się turlam przez te warszawskie miasteczka aż do Falenicy, którą zwiedzam dokładnie, zapuszczając się też na chwilę do Józefowa (to już oddzielne miasto, graniczące z Warszawą). Potem wracam do centrum przez Gocławek i Grochów (mniej więcej wzdłuż kolei otwockiej), jem obiad w centrum, zaglądam na Wolę (próbuję kupić portki w Wola Parku, ale nie mają mojego rozmiaru) i stamtąd na Bielany. I już ponad 100 km na liczniku. Potem jeszcze małe zakupy na Bemowie, też rowerem.

Łącznie 110 km. Uff...

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa kuibe

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]