Dużo jeżdżenia i awantura

Czwartek, 7 lipca 2011 · Komentarze(0)
Rano jak zwykle do pracy z Chomiczówki na Okęcie, nic ciekawego. Pochmurno, ale nie pada, to najważniejsze. Później musiałem wybrać się w ramach pracy aż na pogranicze Kamionka i Grochowa. No to olewam samochód służbowy stojący na parkingu i wsiadam na rowerek. Jadę w dużej mierze bocznymi ulicami Ochoty, skrajem Pola Mokotowskiego, dopiero przez Aleje Ujazdowskie docieram do Al.Jerozolimskich, dalej przez Most Poniatowskiego i Park Skaryszewski. 15 kolejnych km zrobione. Powrót już przez ścisłe centrum Alejami Jerozolimskimi i tu awantura w okolicach stacji Warszawa Ochota z kierowcą burakowozu z Karczewa (znaczy się rozklekotanego prywatnego autobusu podmiejskiego), któremu przeszkadzałem tak bardzo, że zbliżył sie do mnie na dużej prędkości, potem trąbił okrutnie i siedział mi na kole, następnie wyprzedził mnie sąsiednim pasem i coś się awanturował. Za swoje zachowanie (zwłaszcza to skrajnie niebezpieczne siedzenie na kole) zasłużył na porządny masaż twarzy, ale mu odpuściłem, bo potem taki frustrat będzie się mścił na innych rowerzystach, więc nie warto. Ogólnie za te burakowozy ktoś powinien się zabrać, bo nie dość, że mają chamskich kierowców, to jeszcze są to jakies 40-letnie rzęchy emitujące do atmosfery gigantyczną ilość czarnych śmierdzących spalin. Ohyda.

Po pracy powrót do domu z Okęcia naokoło przez Opacz, Michałowice, Ursus, Jelonki, Bemowo, ciężki, bo pod wiatr, ale musiałem wyładować złość spowodowaną pewnymi zdarzeniami w pracy.

Łącznie natrzaskałem 73 km w ciągu dnia.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iktni

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]