Do pracy, z pracy i koło pracy

Piątek, 24 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Wstaję w piątkowy poranek cały obolały, spieczone ciało daje się we znaki (przesadziłem poprzedniego dnia z opalaniem). Jakoś dochodzę do siebie, ogarniam się, prysznic, śniadanie, w końcu wsiadam na rower i ruszam do pracy. Ledwo wyruszam, a tu deszcz. Zastanawiam się, czy się nie wycofać i nie jechać samochodem, ale rzut oka na niebo i stwierdzam, że deszczyk zaraz przejdzie, jadę dalej. Faktycznie deszcz zaraz przechodzi, wiatr nie przeszkadza za mocno, po 50 minutach spokojniutkiej jazdy dojeżdżam z Chomiczówki na Okęcie. 15 km. O dziwo przysmażenie nóg przeszkadza przy chodzeniu, a przy pedałowaniu nie. W sumie o to chodzi :)

W pracy siedzę 8,5 godz., z czego przysługuje mi 45 min. przerwy. Większą jej część przeznaczam na rowerowanie po okolicy mojej pracy - pracuję na Okęciu od niedawna i choć okolica już na pierwszy rzut oka totalnie mi się nie podoba, to jednak chcę ją trochę poznać. I tak robię kolejne 12 km.

Po pracy jadę z Okęcia na Jelonki. Od Al.Krakowskiej kieruję się Łopuszańską na Włochy - przejazd z gatunku tych "nigdy więcej". Mnóstwo ciężarówek, wywrotek itp. Choć lubię jeździć jezdnią, tam nie jest fajnie. Za Al.Jerozolimskimi skręcam w boczne uliczki, tamtędy dostaję się do PKP Włochy (włochowskie uliczki są piękne, każdemu polecam przejażdżkę lub spacer), potem już "po bożemu" Globusową i Dźwigową na Jelonki. Całkiem fajnie jedzie się tunelem na Dźwigowej, odkąd mu nawierzchnię naprawili, kiedyś to była masakra. Na Jelonkach przerwa na pizzę w miłym towarzystwie i jazda do domu. Trasa Okęcie-Jelonki-Chomiczówka liczy 18 km.

Łącznie przejeżdżam 45 km w ciągu dnia. Sympatycznie, bezproblemowo, bezboleśnie. Drobnego deszczyku na Chomiczówce i ciężarówek na Łopuszańskiej nie liczę - kto by się takimi duperelami przejmował? :)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ewnyt

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]