Takie tam jeżdżenie

Czwartek, 23 czerwca 2011 · Komentarze(3)
Wczoraj, zajęty zupełnie innymi sprawami, jeździłem raczej niewiele.

Na poczatek dnia chciałem zrobić sobie małą lekką półgodzinną przejażdżkę. Tymczasem wiatr był taki, że z lekkiej przejażdżki zrobił się ciężki trening siłowy. Bywa i tak. Krążę po Bielanach, zahaczam też o Bemowo, 10 km na liczniku i kończę, jadę poopalać się nad Zalew Zegrzyński (nie sam, więc nie rowerem).

Mija wiele godzin, postanawiam "dokręcić" jeszcze 20 km dla przyzwoitości. Trochę przeszkadza mi spieczone ciało, przesadziłem z opalaniem. Średnio mi się jeździ, wiatr daje się we znaki, dopada mnie kryzys, po 12 km mam dość, siadam na ławce i odpoczywam. Po 10 minutach ruszam, jakoś tam jeżdżę, po 21 km przejażdżki (krążyłem po Bielanach i Żoliborzu) wracam do domu. Patrzę na licznik i okazuje się, że wcale nie miałem złego tempa, więc z tym kryzysem to jednak trochę przesadziłem.

Na tym koniec. łącznie przejechałem 31 km w ciągu dnia.

Komentarze (3)

Jeszcze jedno - z powodu spieczonych ud dzisiaj ledwo chodzę, za to rowerowało mi się do pracy dziś rano (15 km) całkiem dobrze. Jednym słowem rower rządzi :)

lukasz78 08:41 piątek, 24 czerwca 2011

Hehe, typowa opalenizna "na kolarza" :) Mam dokładnie tak samo, a raczej miałem do wczoraj, bo teraz doszły potwornie spieczone uda :)

lukasz78 08:37 piątek, 24 czerwca 2011

Opalenizna ważna sprawa:) Moja kończy się w połowie ud i ramion, więc będzie wstyd rozebrać się nad morzem.
Pzdrower

lszym 08:17 piątek, 24 czerwca 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iwkaz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]