Tour de Końskie & Włoszczowa

Sobota, 3 sierpnia 2013 · Komentarze(22)
Kategoria Ponad 117 km
Tak mi się dobrze smażyło na słońcu w poprzednią sobotę, że w tą ostatnią postanowiłem posmażyć się ponownie :) Za cel obrałem Końskie i Włoszczowę.

Tym razem nie bujałem się rano pociągiem, ruszam prosto z domu. Sprawnie przejeżdżam przez Warszawę, toczę się "siódemką" (czyli drogą na Kraków) do Grójca, tam postój na śmieciowe żarcie (McDonald's) i odbijam na drogę wojewódzką na Końskie - ciężko to nazwać drogą lokalną, ale na pewno jest ona "lokalniejsza", niż trasa Warszawa-Kraków.

Upał daje się coraz bardziej we znaki, w słońcu grubo ponad 30 stopni, a ja jadę w słońcu cały czas, bo na niebie ani jednej chmury... Trudno, na mrozy przyjdzie jeszcze poczekać :) Osiągam Mogielnicę, zapyziałe mazowieckie miasteczko...





...i piekąc się coraz bardziej, dumnie wtaczam się do Nowego Miasta nad Pilicą:





Nie wiem, co ma symbolizować ten samolot, nie chce mi się tego szukać (choć pewnie jest to gdzieś do znalezienia) - grunt, że jest i wygląda absurdalnie :)

Nowe Miasto nad Pilicą to ostatnie miasto, gdzie - sądząc po napisach na murach - kibicuje się Legii. Za Pilicą zaczyna się "ziemia niczyja", a potem tereny Widzewa.

Oto wieś gminna Odrzywół:



Powiedzieć, że to dziura, to nic nie powiedzieć :)

A oto moja "droga krzyżowa", spieczona słońcem:



Mając na liczniku jakieś 120 km, robię w końcu przerwę na większy posiłek. A oto i fotka dla miłośników "fotografii kulinarnej":



Ogólnie podobają mi się lokalne klimaty, wsie na pograniczu łódzkiego i świętokrzyskiego mają jakiś tam swój urok, taka można powiedzieć esencja polskości :)

Krążąc po wioskach i zaliczając kolejne gminy, osiągam w końcu powiatowe miasto Końskie:





Miłośnicy klimatów swojskich i prowincjonalnych powinni być zachwyceni, polecam! Tu nie ma żadnych niemieckich naleciałości, to jest polskość w sensie ścisłym, na dobre i na złe.

A za miastem trafiam na zbiornik wodny i...





...i najchętniej rzuciłbym rower w cholerę i się wykąpał :)

Jazda wiele godzin na słońcu robi swoje, organizm domaga się kolejnego odpoczynku, zatrzymuję się na dłużej w Radoszycach, uzupełniam siły i płyny, po czym kręcę dalej, kontemplując krajobrazy Kielecczyzny:



Jakoś strasznie leży mi klimat tych miejsc, może kiedyś wyemigruję w Kieleckie? :)

W Łopusznie trafiam na rozbebeszony ryneczek (jakiś remont, a może rewitalizacja?)...



...i okazały kościół:



Niezłe gabaryty, totalnie góruje nad miasteczkiem, widać społeczeństwo w Łopusznie mieli ofiarne :)

Do Włoszczowy jeszcze jakieś 25 km, zmęczony jestem mocno (dystans jak dystans, ale to słońce), dotaczam się na luzie (pół godziny przed odjazdem pociągu, więc nie musiałem gonić jak wściekły), robię zakupy w spożywczaku, po czym spożywam zakupione dobra (piwo, ser i chipsy - niech żyje zdrowa żywność!) na najsłynniejszym peronie Rzeczypospolitej Polskiej.

Nadjeżdża pociąg, wsiadam, jeszcze tylko z dworca do domu i koniec. Jeszcze mapa.

Zgrillowałem się, a co :)

Komentarze (22)

Kolejna wycieczka z cyklu "Lubię to" fajne tereny i klimaty. Zauważyłem że w tych miejscowościach nie ma ludzi. Co Ty ich przeganiasz z kadru ? :P
Ogrodzieniec to nie Kielecczyzna.

Dynio 21:24 sobota, 10 sierpnia 2013

Mam nadzieję, że przekazałeś na peronie w W. pozdrowienia dla Przemysława G. ???

Darecki 20:46 piątek, 9 sierpnia 2013

A jeśli tak lubisz Kielecczyznę to polecam zamek w Ogrodzieńcu i w ogóle cały Szlak Orlich Gniazd, kiedyś w czasach licealnych zrobiliśmy sobie obóz wędrowny idąc od stacji Lusławice k/Częstochowy do Krakowa pieszo tym szlakiem właśnie. Nocowaliśmy w schroniskach młodzieżowych, które zazwyczaj na wakacje były organizowane w szkołach. Po drodze zamki w Bobolicach, Mirowie i Ogrodzieńcu, Olkusz, najdłuższa wieś w Polsce czyli Sułoszowa (ze 3 godz. marszu), Maczuga Herkulesa, zamek w Pieskowej Skale i Jaskinia Łokietka w Ojcowie. Może taką trasę zaplanujesz? :) Wiadomo, że rowerem szybciej niż piechotą, ale żeby wszystko zwiedzić (a warto), to jeden dzień nie starczy. Polecam taką trasę:)

DarkQueen 20:02 czwartek, 8 sierpnia 2013

Hurraaaaaaaa! Jest żarełko! Mniammm, dzięki za piękną fotkę:)

A ja z kolei nie tykam Żywca, Tyskie ujdzie.

Te wszystkie miasteczka są raczej zapyziałe, wybierz się w końcu do Wielkopolski, tam nawet małe mieścinki są śliczne i zadbane:)

Ja jeziorku bym nie odpuściła, jest piękne i bardzo zachęca do wejścia:)
Uwielbiam jeziora!

Czemu nie spróbujesz wyjazdów dwudniowych z jakimś noclegiem choćby i w schronisku młodzieżowym za grosze? Wtedy więcej gmin za jednym razem zaliczysz i w przeliczeniu na jednostki gmina wyjdzie taniej;-) I w dalsze Warszawie rejony (Wielkopolska, Dolny Śląsk) na jeden dzień to się chyba nie da.

DarkQueen 19:52 czwartek, 8 sierpnia 2013

[b]Hipek99[b]: napisałeś "Po lekturze ciąży mi jedno pytanie: dlaczego się nie wykąpałeś? Przecież nawet jakbyś wlazł w ubraniu, to zdążyłbyś doschnąć na słońcu."

Bo to podchodziłoby pod triatlon, bardzo dobrze zrobił.

bestiaheniu 00:23 czwartek, 8 sierpnia 2013

Jak już napisałem komentarz, spojrzałem na dół zdjęcia, gdzie widać cień obu skrzydeł :-)

oelka 22:41 wtorek, 6 sierpnia 2013

Na innych zdjęciach ten Lim-5 skrzydła posiada, więc to raczej kwestia ustawienia kadru.

oelka 22:39 wtorek, 6 sierpnia 2013

Czy to jest kwestia ujęcia, czy ten pomnikowy samolot jest bez skrzydeł? :) Jeśli to drugie to faktycznie rodem z Monty Pythona. ;)

michuss 22:13 wtorek, 6 sierpnia 2013

Hipek, nie każdy, ale to coś w Mogielnicy to jednak nie wyglądało na meczet czy synagogę lecz ewidentnie na kościół :)

Panther, ja często-gęsto biorę Tyskie, bo w wielu knajpach... nic innego nie ma :( A pić się chce... Ale jak jest alternatywa, to Tyskiego nie tykam :)

lukasz78 20:50 wtorek, 6 sierpnia 2013

Perła Chmielowa i Perła Export też w moich okolicach cieszą się coraz większą popularnością, ceny mają bardzo atrakcyjne.
Wspominam o tym na marginesie, bo do posiłku nie wziałbym Tyskiego, Lecha, Okocimia czy Carlsberga...no chyba, że byłbym bardzo spragniony ;-)

panther 20:40 wtorek, 6 sierpnia 2013

A to nie jest tak, że nie każdy obiekt sakralny jest kościołem?

Hipek 20:39 wtorek, 6 sierpnia 2013

Kościół to dla mnie kościół a nie "obiekt sakralny", od politycznie poprawnej nowomowy jestem daleki :))

A gmin wpadło 10.

lukasz78 20:31 wtorek, 6 sierpnia 2013

A ile gmin tym rajdem wpadło? Opłacił się wysiłek?

limit 20:29 wtorek, 6 sierpnia 2013

W Mogielnicy zauważyłem dwie wieże kościoła, albo tzw. obiektu sakralnego ;-)
No i Polonez w wersji Caro się na fotce uwiecznił.
Pozdrawiam serdecznie

panther 20:29 wtorek, 6 sierpnia 2013

Stamtąd :)

lukasz78 20:20 wtorek, 6 sierpnia 2013

W końcu poważny znak tego, że żyjesz :-)
Spory dystans jak na takie temperatury.
Włoszczowa, Włoszczowa... To nie stamtąd jechałeś jak rozjeżdżałeś Śląsk i Zagłębie?

limit 20:15 wtorek, 6 sierpnia 2013

Jest to argument!
Ale, widzisz, nie pomyślałeś: wbiegasz do wody, wybiegasz, wsiadasz zanim zdążysz się rozleniwić... a jest już chłodno.

Hipek 20:12 wtorek, 6 sierpnia 2013

Samolot w Nowym mieście nad Pilicą jest jak najbardziej na swoim miejscu. Niedaleko było lotnisko wojskowe. Jedno z kilku w pobliżu Warszawy.

oelka 20:02 wtorek, 6 sierpnia 2013

Bo jakbym się wykąpał, to bym się tak rozleniwił, że nie zdążyłbym na pociąg do Włoszczowy :)

lukasz78 20:02 wtorek, 6 sierpnia 2013

Po lekturze ciąży mi jedno pytanie: dlaczego się nie wykąpałeś? Przecież nawet jakbyś wlazł w ubraniu, to zdążyłbyś doschnąć na słońcu.

Hipek 19:55 wtorek, 6 sierpnia 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa kalne

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]