Chińska opona

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · Komentarze(12)
Normalnie fantastyczny dzień. Wszystko poszło świetnie. Czujecie to? Co myślicie, widząc te słowa? Pięknie, prawda?

A tak na serio, to było tak sobie. Dzień był bardzo że tak powiem roboczy, czasu starczyło na 45 km jazdy. I znowu jechałem m.in. DDR-em z Bielan na Tarchomin po tłuczonym szkle, żeby kusić los :) Dętki wytrzymały. W ogóle zadziwia mnie moja tylna opona. Kupiłem ją za psie pieniądze w jakimś warsztaciku w Stargardzie Szczecińskim, gdy mi w pobliżu tego miasta poprzednia opona wyzionęła ducha (miała ileś tam warstw i się rozwarstwiła), a kupiłem tylko dlatego, że nie było innych w pożądanym przeze mnie rozmiarze, jest produkcji chińskiej, firmy "no name" (jakieś chińskie hieroglify są tam wytłoczone), spodziewałem się zatem gumy za gumą i... I do dziś gum nie łapię, a przejechałem już na niej jakieś 7500 km. Postarały się Chińczyki, albo mam megafarta. Cholera wie...

Na koniec fotka z Tarchomina:



Zrobiłem fotkę już przy mocno zachodzącym słońcu, stąd dziadowska jakość, bo fotka poruszona, a potem podostrzona w prymitywnym programie graficznym, żeby coś było widać.

Nowy telefon sobie kupiłem i musiałem wypróbować na miejscu.

Bo stary... W poprzednim wpisie macie zagadkę.

Komentarze (12)

Każdy wynik powyżej zera to zły wynik - i to w dowolnej perspektywie czasowo-kilometrowej. :)

(13,5 lat/ 33,5kkm bez kapcia w moim góralu/

Da się.

mors 21:53 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

1-2 kapcie w roku to ją bym chciał mieć :)

lukasz78 10:06 niedziela, 28 kwietnia 2013

A ja ze swoim jednym, albo dwoma kapciami w roku myślałem, że jestem wyjątkowo pechowy.

yurek55 21:09 sobota, 27 kwietnia 2013

Xtnt, C64 pamiętam dobrze, choć ja akurat miałem Atari :)

lukasz78 03:18 sobota, 27 kwietnia 2013

1artur - miałem dokładnie ten sam problem jak kupiłem sobie nowy rower z założonymi jakimiś oponami authora. Kapcia łapałem co chwila i nie była to kwestia złego oczyszczenia opony, bo za każdym razem wyciągałem z opony a to kolec, a to drucik, a to szkiełko, itd. Po przełożeniu opon problem zniknął jak ręką odjął. ;)

michuss 21:08 piątek, 26 kwietnia 2013

Przy zakupie roweru miałem "fabrycznie" cienką i lekką . I faktycznie okazała się "cienka" na dojazdy do pracy głównie po ścieżkach rowerowych przez trójmiasto - częstotliwość przebitej tylnej dętki spowodowała, że prawie znienawidzilem swój nowy rower Normalnie jakby się uparła łapała WSZYSTKIE napotkane śmieci . Aktualnie mam założone jeszcze jesienne Schwalbe z przodu land cruiser z tyłu smart sam.
I to okazał się dobry wybór, jak dotąd nie miałem żadnego kapcia i rower zachowuje się pewniej na wilgotnym podłożu w zakrętach . teraz czekam na zamówione schwalbe marathon, może lekkie nie są ale mam nadzieje, że wytrzymałe , na czym najbardziej mi zależy. Troszkę się rozpisałem, ale naprawdę ilość gum niezmiernie mnie irytowała. Pzdrawiam

1artur 20:30 piątek, 26 kwietnia 2013

Hmm, i może tu jest odpowiedź. Więc skoro opona była tania, to dobrze, że jest chociaż gruba :)

lukasz78 19:30 piątek, 26 kwietnia 2013

Tanie opony często są dość odporne na przebicia - bo są też dość ciężkie, gruba warstwa gumy swoje robi. Nie jest specjalną sztuką zrobić oponę ciężką i wytrzymałą, natomiast lekką i wytrzymałą już sporo trudniej - i za to się więcej płaci.

wilk 19:29 piątek, 26 kwietnia 2013

Z mapy mi wychodzi, że to chyba Bydgoska była. Klimaty takie - sklep rowerowy w jakimś PRL-owskim budynku magazynowym (rowerów to mieli sporo w odróżnieniu od opon) i dwóch starszych panów grzebiących przy rowerach.

lukasz78 19:23 piątek, 26 kwietnia 2013

"Warsztacik" w Stargardzie Szczecińskim to mam tuż koło domu. Byłeś może na ul. Wielkopolskiej? :)

michuss 19:20 piątek, 26 kwietnia 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iwygl

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]