Antyczapkowy bunt organizmu
Zbuntował mi się wczoraj organizm. Zbuntował przed... założeniem czapki.
I cóż z tego, że dopiero wychodzę z przeziębienia? To nie było istotne. Istotne było to, że nie byłem w stanie zabrać ze sobą czapki. Moja podświadomość uznała noszenie czapki blisko połowy kwietnia za coś tak niedorzecznego i absurdalnego, że nie byłem w stanie jej ze sobą wziąć i już. Wsiadłem na rower i już po pierwszych metrach zimny wiatr zawiał mi po głowie, a ja nic. Nie wróciłem po czapkę. Bunt organizmu mi nie pozwolił.
Może to wszystko jest nierozsądne, ja wiem. Ale jak organizm się buntuje, to po prostu tego nie przeskoczymy. No nie ma bata...
Czy Wasze organizmy też się czasem buntują przeciwko czapkom, kurtkom, rękawiczkom i kalesonom? Piszcie śmiało! :)
PS. Na koniec wpisu fotki z Bielan, Plac Konfederacji. Moje tereny, mieszkam kilometr stąd.
Ładnie, co nie? :)
A, dzisiaj już jeździłem w czapce. Skończył się bunt, wrócił rozsądek.
Komentarze (20)
Nie lajkuję tylko lubię jazdę bez czapki leczjednak póki co moje czołowe zakola nie pozwalają mi na bezczapkowe szaleństwo :-)
Darecki 22:12 piątek, 12 kwietnia 2013
Darecki, a Ty co tak lajkujesz? :)
lukasz78 05:51 piątek, 12 kwietnia 2013
LUBIĘ TO :-)
Darecki 21:37 czwartek, 11 kwietnia 2013
U mnie też ochronna funkcja kasku jest na ostatnim miejscu. Ważniejsza jest ochrona przed zimnem, deszczem, potem zalewającym oczy, no i najważniejsze: bardzo twarzowo wyglądam w tym kasku, ma interesującą kolorystykę doskonale podkreślającą kolor moich oczu i ciekawe wzornictwo.:)))) Mało?!
yurek55 18:28 czwartek, 11 kwietnia 2013
Ojciec koleżanki ze studiów jako inżynier budownictwa pracował przy jego budowie. A czasy były jeszcze takie, że nie była to łatwa inwestycja. Miałem okazję kiedyś dawno temu trochę usłyszeć na ten temat.
Kask się świetnie przydaje podczas deszczu. Bardzo dobrze trzyma kaptur na głowie a daszek powoduje, że nie woda nie leje się po twarzy. Co do bezpieczeństwa u mnie ważniejsze są rękawiczki. Jak dotychczas zawsze się przewracam na górne kończyny. Ale to też niezbyt częste sytuacje.
oelka 14:50 czwartek, 11 kwietnia 2013
No skoro już padł tekst o tym, co jest po drugiej stronie placu, to od razu wyjaśnię, że kościół - ciężki architektonicznie i wielki w środku jak lotniczy hangar, pół polskiej floty powietrznej by się tam zmieściło :)
lukasz78 10:45 czwartek, 11 kwietnia 2013
Tobie się zbuntował organizm przed nałożeniem czapki a u mnie jest dokładnie na odwrót. Jak nie założę czapki (i obowiązkowo kasku), to się buntuje. Zwykle w taki sposób, że 2-3 dni później zaczynam kichać dalej niż widzę. A jeszcze co do kasku, osobiście jestem za jego wdziewaniem. Mnie już 2x łeb uratował (raz nie obeszło się bez wstrząsu mózgu - wrażenia specyficzne, nie polecam). W rodzinie miałem też przypadek śmiertelny niezastosowania kasku. Tak więc teraz nawet jak do sklepu 300m mam podjechać, to zakładam.
limit 08:33 czwartek, 11 kwietnia 2013
Ja z czapki "przesiadłam się" na buffa. Kask na miasto zawsze- chyba że na miejskim to nie :) Może tak jak z palaczami- gdy dopadnie ich choroba i są zmuszeni rzucić palenie to jest silniejszy bodziec niż same groźby, że zachorują. Tak samo z kaskiem- jak się wyrżnie głową o beton to wtedy łatwiej przełamać ten wewnętrzny bunt. Jednak tak jak z paleniem- nie każdy ma szansę wyjść z choroby lub wypadku cało i zmienić swoje przyzwyczajenia.
maratonka 08:27 czwartek, 11 kwietnia 2013
Tak Pl. Konfederacji ładny jest..ale daj też jakieś ładne zdjęcie z okolicy - np. ulic Kleczewskiej oraz Płatniczej...
TomliDzons 07:27 czwartek, 11 kwietnia 2013
Zmieniasz czapkę na wiosenną i jedzieeesz :)
kwiatuszek 06:50 czwartek, 11 kwietnia 2013
Dla (zaburzenia) równowagi powinieneś zrobić zdjęcie tego, co po drugiej stronie Pl. Konfederacji.
Dla (zachowania) równowagi: osobiście jeżdżę w czapce pod kask, ale bez kasku (rzecz jasna).
anchor 06:28 czwartek, 11 kwietnia 2013
W hełmie rowerowym raczej zupy się nie ugotuje, za dużo prześwitów :)
Co do jazdy w kasku, to wiem, że wskazane jest w nim jeździć, tak jak palacz palący 2 paczki dziennie wie, że powinien rzucić palenie - tylko w jednym i drugim przypadku ciężko wiedzę przekuć na rzeczywistość :)
lukasz78 06:05 czwartek, 11 kwietnia 2013
W hełmie to jeszcze zupę można ugotować. Po czterdziestce bunty przeminą wraz z zatokami, reumatyzmami i innymi dolegliwościami.
kdk 05:28 czwartek, 11 kwietnia 2013
Ja mam odwrotnie: ubieram się jak zimą, bo rano zimno, a po południu jest mi za gorąco.
barklu 05:05 czwartek, 11 kwietnia 2013
A ja jestem zagorzałym zwolennikiem kasku. Nawet jeśli zakładam czapkę to i tak na nią zakładam kask. Wiesz Łukasz, możesz jeździć wspaniale na rowerze, trzymać się twardo przepisów ruchu drogowego, a i tak jakaś rejestracja, tfu tfu, LLU Cię podetnie. Więc, jak najbardziej, namawiam.
A jeśli chodzi o zdjęcia to sfotografowałeś moje ulubione rejony Twoich Bielan, wspomnienia powróciły :)
A jeśli chodzi o tzw. windstopery w postaci kalesonów, to ostatnio dorwałem super leginsy, takie na rower pro. Taki, cholera, super materiał cienki, że aż nie wierzyłem, że mi w nich ciepło w nogi :). Pomijając oczywiście kwestie estetyczne... :D
bestiaheniu 00:04 czwartek, 11 kwietnia 2013
Wolę w kasku niż w czapce, ma dwa zastosowania, a czapka tylko jedno.:)
yurek55 21:09 środa, 10 kwietnia 2013
Oj, na kask to mnie ciężko będzie namówić :)
lukasz78 21:04 środa, 10 kwietnia 2013
Ja mam inne rozwiązanie, jeżdżę w kasku. Też chroni przed zimnem:)
yurek55 21:03 środa, 10 kwietnia 2013
I dlatego, po tym jak zmarzłem wczoraj swoje, dzisiaj wróciła na łeb czapka :)
lukasz78 19:41 środa, 10 kwietnia 2013
Ja i tak biorę czapkę do torby, w razie niespodziewanej zmiany temperatury lub jakby mi nagle miało zacząć być zimno :)
A bunt u mnie to jest jedynie co do braku wiosny, ubrać się jakoś muszę, nie ma nic gorszego jak marznięcie na rowerze gdy jest się kilkadziesiąt km od domu ;]
gregu 19:38 środa, 10 kwietnia 2013
lukasz78
Варшава
Uwaga: Osobnik politycznie niepoprawny :) Nie jestem Europejczykiem, jestem Polakiem ze wschodnią duszą. A poza tym podobno jestem toksyczny, podżegam do wojny, jestem chamem i pluję Litwinom do talerza - o czym można przeczytać na pewnym forum dyskusyjnym. Strzeżcie się zatem! :)
Dystans całkowity | 55271.00 km |
Dystans w terenie
| 0.00 km (0.00%) |
Czas w ruchu
|
brak danych. |
Suma w górę |
0 m |
Prędkość średnia: | brak danych. |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny