Czy Polak może mieszkać w Breslau?

Czwartek, 21 marca 2013 · Komentarze(23)
Przeglądając różne fora dyskusyjne, blogi itp. zetknąłem się z pewną manierą, która niezbyt przypadła mi do gustu, mianowicie z pisaniem nazw polskich miejscowości po niemiecku.

Pojawiają się zatem polscy(?) internauci z Breslau, Stettin, są i Liegnitz, są nawet z Posen, Danzig i Thorn. Jeśli ktoś się kiedykolwiek zastanawiał, czemu na blogu jako lokalizację mam wpisane "Варшава" (po rusku znaczy się), to już mówię - dla przeciwwagi. To taka moja odpowiedź na tę germanofilską manierę, o której piszę, może nieco głupia, ale lepszej nie znalazłem. Jak ktoś zna lepszą, czekam na radę w tym temacie.

Zastanawiam się, skąd się ta maniera bierze. Z tzw. dziedzictwem niemieckim na ziemiach polskich zawsze miałem problem. Wiele razy bywałem w miasteczku Sztum (stamtąd pochodzi mój ojciec, mam tam sporo rodziny), miasto w latach 1772-1945 należało do Niemiec, mają tam też zamek jeszcze po Krzyżakach. Pozostałości po Niemcach, które przetrwały w Sztumie do dziś, bardzo mi się podobały, nie ukrywam. Niemcy budowali ładnie, przynajmniej na mój gust. Na poniemieckie domki, kamienice czy gmachy patrzyłem z przyjemnością, patrzę do dziś. Zwiedzając wiele innych miast poniemieckich mam to samo - widać w tym jakiś sens, jakiś porządek (jak to u Niemców), ogólnie ładnie jest i pełen szacun.

Jest tylko mały problem - niemiecki porządek objawiał się nie tylko w budowaniu schludnych miast i miasteczek ale też np. w numerowaniu ludzi za obozowymi drutami. W Warszawie też mamy dziedzictwo niemieckie, ale nie w postaci eleganckich gmachów i ładnych kamienic, lecz w postaci śladów po kulach i fragmentów murów getta, a sfajczenie większości tego miasta w czasie wojny to też element tego dziedzictwa. Niemcy jak to Niemcy, tu zbudują, tam puszczą z dymem. Ostro działają chłopaki, to trzeba im przyznać.

Do tego mógłbym dorzucić jeszcze trochę rodzinnych opowieści z czasów okupacji (średnio przyjemne), ale nie będę Wam przynudzał, napomknę tylko, że w jakimś sensie jest to też element niemieckiego dziedzictwa na ziemiach polskich.

Dziedzictwo niemieckie ma zatem swoje "plusy dodatnie i plusy ujemne", jak mawiał pewien pan, który najpierw był elektrykiem, a potem został prezydentem. I tak się zastanawiam, co powoduje ludźmi, którzy używają niemieckich nazw. Czy chodzi o zwykły zachwyt tym, co Niemcy tu kiedyś na polskich ziemiach pobudowali przy jednoczesnej historycznej amnezji? A może to taki tani chwyt na podkreślenie swojej "europejskości", jako że niektórzy próbują w dzisiejszych czasach być na siłę Europejczykami i chcą tę swoją "europejskość" jakoś zaakcentować, a potrafią tylko w taki sposób? A może wszystkie te moje hipotezy są błędne i chodzi o coś zupełnie innego, od zwykłego szpanu począwszy a na bezrefleksyjności skończywszy? Macie jakiś pomysł na wytłumaczenie tego zjawiska?

I z czym Wam się w ogóle kojarzy dziedzictwo niemieckie na ziemiach polskich? Bardziej z okazałymi gmachami i kamienicami na Ziemiach Odzyskanych czy bardziej z murami getta i drutami obozów? Piszcie śmiało, ja sam nie jestem zdecydowany, co tutaj przeważa, więc każdą wypowiedź przyjmę i za żadną się nie obrażę :)

Jedno jest pewne - dopóki w polskim internecie będzie funkcjonował Breslau czy inny Waldenburg, dopóty nie zniknie stąd Варшава. Bo w przyrodzie musi panować równowaga. A poza tym ja jestem chłopakiem ze wschodu a nie z zachodu, duszę mam wschodnią i już :)

A ze spraw rowerowych - pogoda taka jak na załączonym obrazku (zrobionym w Alei Jana Pawła II, Alei Benedykta XVI jeszcze nie mamy)...



...i nędzne 41 km, bo na więcej najzwyczajniej w świecie nie miałem ochoty.

Dopiero dzisiaj wyszło słońce, ale o tym będzie już w innym wpisie.

To co, może ten Polak mieszkać w Breslau czy nie może? :)

Komentarze (23)

To kwesita świadomości narodowej . Pojęcie to wbrew pozorom nie ma dłuższej tradycji w Polsce. Przejście od stanu "mieszkam" tutaj do "jestem obywatelem tego państwa (Polakiem)" nastąpiło w Polsce bardzo późno. Według ksiązki "Od plemion do Rzeczpospolitej" wyraźne poczucie świadomości narodowej jest dopiero zauważalne i deklaratywne w latach 20 tych ubiegłego wieku czyli nawet nie ma 100 lat..
I niestety będzie zanikać wraz z nachalną propagandą europejska typu jestem "europejczykiem"
Polecam zacytowaną ksiązkę, wtedy będzie większa jasność o tym,że Księstwo Opolskie nie było Polską . Przyjęło zwierzchnictwo polskiego króla i tyle , pozostając niezależnym bytem miejscowego księcia. Trudno to z dzisiejszej perspektywyinnego pojmowania zjawisk po niemal 10 wiekach przyjąć do wiadomości , do głowy przychodzi mi podobny przykład :
To mniej więcej te same relacje co dziś "Księstwo Polskie" w związku "Unia Europeiska". Mamy swych władców, mamy swe tereny, mamy swą samodzielność prawną, póki co jeszcze swój pieniądz ale uznajemy zwierzchność Brukseli, płacimy tam część podatków ( składka członkowska), jak trzeba to chylimy czoła przed jeszcze wyższą instancją prawną (trybunał w Strasburgu), a jak przyjedzie namiestnik lub jego ludzie to zmieniamy swe poglądy, prawa, obyczaje i czego tam zażąda głowa i główki Unii.
Jesteśmy Europą? Jesteśmy Europejczykami?

teich 13:11 środa, 27 marca 2013

Na razie to Ty zgrywasz tutaj kozaka. Zbastuj trochę, bo Ci żyłka pęknie :D

lukasz78 22:27 niedziela, 24 marca 2013

Lens, jeszcze kilka komentarzy takich jak ten o pstryczku w nos i zacznę używać nazwy Ciecin :)

I masz chłopie te swoje przykłady - pewnie też miłośnicy dawnego Szczecina :)) 1, 2, 3

Datę już poprawiłem, dzięki Królowo Mroku za zwrócenie uwagi.

lukasz78 22:19 sobota, 23 marca 2013

Ilustracja do dyskusji musi być ;)

surf-removed 17:35 sobota, 23 marca 2013

a czy babcia może być dziadkiem? Lukaszu koniecznie porusz ten draźliwy temat, z niecierpliwościa czekamy na Twoje przemyślenia

Gość 17:33 sobota, 23 marca 2013

Łukaszu masz błąd - ten wpis jest datowany "czwartek, 21 marca" i poprzedni o usypaniu góry też, a środowego nie ma. Ja wiem, ze tęskniłeś już do wiosny (przynajmniej kalendarzowej), ale się wzięła cholera i zbuntowała i nie chce do nas przyjść :(
Pozdrawiam

Królowa_Mroku 16:23 sobota, 23 marca 2013

Lens, wejdz np. na forum przy portalu sedina.pl, tam znajdziesz sporo takich wynalazkow.

lukasz78 09:48 sobota, 23 marca 2013

(A)nonim ie
A dlaczego Rosjanie się tam pojawili w 1945 r. Sami z siebie?

giovanni 09:42 sobota, 23 marca 2013

A poza Polską, dajmy na to Słowaków, nacjonaliści słowaccy dostają białej gorączki, kiedy słyszą od Węgrów, że byli tylko sprawnymi pastuchami.

---

Biorąc pod uwagę, że współczesny naród węgierski powstał wskutek podboju przez plemiona madziarskie ludności słowiańskiej, to może się okazać, że ogromna liczba współczesnych Węgrów ma korzenie słowackie :))

lukasz78 05:08 sobota, 23 marca 2013

Może się uda bez wulgaryzmów... Elbląg BYŁ kiedyś miastem niemieckim, nawet bardzo ładnym, ale przyjechały ruskie na czołgach pod dowodztwem pana Diaczenki i rozpierd... całe miasto, tak prawie w pył i z ładi ego został gruz... to ale ja gadam przecież oni miasto "wyzwolili"... może panu Diaczence pomnik postawić albo nazwe ulicy dać, aj qurw... taka ulica już jest... Jak słysze Elbing dostaje qur..cy ake ruskich też nie lubie... tyle ode mnie w kwestii dziedzictwa niemieckiego...

(A)nonim 01:56 sobota, 23 marca 2013

To szersze zagadnienie, i nie tylko nasze polskie. Niemcy zostawili wyraźny ślad w RP (wszystkiego nie udało się nam rozszabrować), swojej kulturowej wielowiekowej obecności.
A poza Polską, dajmy na to Słowaków, nacjonaliści słowaccy dostają białej gorączki, kiedy słyszą od Węgrów, że byli tylko sprawnymi pastuchami.

surf-removed 00:03 sobota, 23 marca 2013

No i jeśli tak,.to jest to smutne. Ja na przykład jestem dumny, ze jestm Polakien. Nasz kraj to nie ideał, ale.wstydzic się tez nie mamy przesadnie czego.

lukasz78 21:41 piątek, 22 marca 2013

Maniera ta wynika z kompleksów. Oni sądzą, że mieszkając w "niemieckim"
mieście są lepsi od tych, którzy mieszkają w polskim mieście. Żenujące poczucie niższosci wynikające z bycia Polakiem

yurek55 21:34 piątek, 22 marca 2013

Historia potoczyła się, jak się potoczyła. Gdyby nie to, mówilibyśmy Brunświk zamiast Braunschweig, Chociebuż a nie Cottbus, Lipsk(od lipy) na Leipzig czy też Postąpin zamiast Potsdam itd itp. Cóż,jedynie do Chrobrego możemy mieć pretensje, że kiepsko synów wychował.

Mirosław z grodu Poznań 21:23 piątek, 22 marca 2013

Skąd się "moda" na dobrowolne germanizowanie bierze nie wiem. Wszak zanim Dolny Śląsk należał do Niemiec, należał do Polski. Za pierwszych Piastów.

Dziedzictwo niemieckie u mnie to uregulowane koryto Warty, śluzy kanałów melioracyjnych, repery (stabilizowane punkty osnowy geodezyjnej) zamieszczone w różnych miejscach m.in na kościołach. Filary mostu kolejowego i dworzec kolejowy w mojej miejscowości (powstałe w 1875r) i w okolicznych miejscowościach na tej linii. Studnia od gazu nad Wartą. Dokładnie jest to zagłębienie z żeliwną klapą/włazem z napisami po niemiecku z okresu zaborów. Po napisach doszedłem do tego, że to od gazu.

Góra Bismarka (kartograf z okresu międzywojennego skopiował niemiecką nazwę zjadając "C" przy okazji), choć jej prawidłowa nazwa jest Góra Konwaliowa. Pałac w Klęce, który należał do Hermanna Kennemanna założyciela Hakaty. W Środzie Wlkp. urodził się Artur Greiser, hitlerowski namiestnik Kraju Warty.

W mojej miejscowości mieścił się obóz jeniecki dla rosjan, którzy byli niewolnikami w miejscowej fabryce przetwarzającej drewno. Czeszewo na przełomie XIX i XX wieku należało do jednego z elektrów Rzeszy. Zabudowania poniemieckie, głównie czworaki w okolicznych wioskach.

Dziedzictwo to nie tylko architektura, dziury po kulach, drobiazgi takie jak wspomniane repery i właz. To też świadomość tego gdzie urodził się Greiser. Rugi pruskie, germanizacja za Bismarcka. Deportacje do GG i egzekucje inteligencji, urzędników, rodzin powstańców wielkopolskich.

Pewnie fizycznych dowodów dziedzictwa znajdę z czasem więcej. Nie mniej poznańskie i ta część WLKP., która była pod pruskim zaborem nie powinna się dobrowolnie germanizować z mojego punktu widzenia. To co niemcy budowali, budowali z myślą o sobie i dla siebie. Nie dla naszych przodków i dla nas.

romulus83 21:14 piątek, 22 marca 2013

W Płocku tez widzialem.osiedle zbudowane przez Niemców za.okupacji. Niebrzydkie muszę przyznać.

lukasz78 20:02 piątek, 22 marca 2013

Po pierwszym zaborze to nie kojarzę niczego w Łodzi po Niemcach. W czasie I WŚ włączyli Bałuty do Łodzi i ukradli wszystkie dzwony. W czasie II WŚ zbudowali krańcówke na pl. Niepodległości dla tramwai podmiejskich i wznieśli osiedle w stylu przedmieść berlińskich przy stadionie Startu tzw. heimaty (identyczne jest w Pabianicach niedaleko dworca kolejowego).

kdk 19:54 piątek, 22 marca 2013

Tak prostujac,.to Wrocław nie był pod.zaborami, należał.do Niemiec że tak powiem bezpośrednio.

lukasz78 19:09 piątek, 22 marca 2013

Breslau, bo w zaborze pruskim, a Варшава - w rosyjskim. Tak nazywały się oba te miasta 100 lat temu.

A dziedzictwo niemieckie? Łódź jest dość specyficzna, bo dziedzictwo niemieckie, żydowskie, polskie i rosyjskie przeplatają się tworząc wielką przemysłową historię. Gdyby nie niemieccy i żydowscy przemysłowcy - Łodzi by nie było. Ba, gdyby nie rozbiory i dzięki nim otwarty wielki rynek rosyjski - także prawdopodobnie Łodzi by nie było. To znaczy byłaby, ale jako niewielkie miasteczko drobnych tkaczy, jak Pabianice czy Aleksandrów.

Ale łódzkie dziedzictwo niemieckie to także Litzmannstadt Ghetto i wywózki do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. To także mord na więźniach Radogoszcza dokonany w przeddzień wyzwolenia.
Tak więc - wszystko się równoważy, chyba jednak z przewagą na plus - pięć lat szaleństwa wojny nie może przyćmić stu lat wspólnej budowy.

barklu 18:46 piątek, 22 marca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dyzrz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]