Tour de Podlasie czyli ZaliczGlebe.pl

Sobota, 9 lutego 2013 · Komentarze(25)
Kategoria Ponad 117 km
Ta wycieczka to było przekraczanie granic. Przekroczyłem granicę 40 tys. km na BS, przekroczyłem granicę 500 zaliczonych gmin i przekroczyłem granicę... 10 gleb podczas jednej wycieczki :)

Zamysł był taki, aby wyruszyć rowerem z Siedlec, pozaliczać trochę gmin na wschód od miasta i do Siedlec wrócić. Ot taka pętelka miała wyjść. Z powodu złych warunków na drogach lokalnych wyszło nieco inaczej.

1. Start

Start jak start, jadę z Bielan na Dworzec Śródmieście (zdążyłem 2 minuty przed odjazdem pociągu, ufff...), wsiadam w pociąg, wysiadam w Siedlcach, ruszam w trasę.

2. Gleba za glebą, gmina Paprotnia zaliczona w bólach

Na portalu ZaliczGmine.pl nie okupuję pierwszych miejsc, ale gdyby powołać do życia portal ZaliczGlebe.pl, mógłbym być tam potentatem.

A zaczęło się niewinnie, bo droga lokalna z Siedlec do Paprotni wyglądała tak:



Zmylił mnie ten widok, te piękne pasy asfaltu, miałem nadzieję, że tak będzie już zawsze.

Wkrótce jednak zaczęły się schody. Na asfaltowych pasach pojawiły się oblodzenia, coraz więcej i więcej. W końcu... Stało się. W tym miejscu...



...glebnąłem, rower uciekł mi dosłownie spod tyłka, a ja upadłem na dupsko, obijając je porządnie.

Z czasem droga zmieniła się w prawdziwe lodowisko, tutaj znów się wypierniczyłem:



I nie była to bynajmniej ostatnia gleba. Miałem już dość, chciałem wrócić do Siedlec, żeby spróbować szczęścia na drogach wojewódzkich, ale wrócić nie było jak, najbliższy PKS miał łaskawie nadjechać za ponad 3 godziny. No to jechałem dalej, a miejscami szedłem, bo był goły lód. Tyłek obtłukłem bodajże 3 razy, raz walnąłem potężnie nogą o wspornik kierownicy, drugi raz też w kierownicę, co poskutkowało oderwaniem od kierownicy podstawki licznika. Co gorsza trochę wyrwał się przewód łączący podstawkę z czujnikiem, licznik wciąż chodził (dyndając smętnie na kablu), ale do czasu.

Gleb zaliczyłem jednym słowem mnóstwo, w końcu dojechałem do Paprotni i do skrętu na Mordy. Miałem z Paprotni jechać zupełnie gdzie indziej, ale odbiłem na te Mordy, bo tam przebiega droga wojewódzka, więc miałem nadzieję, że chociaż tam będzie odśnieżone. A oto i rozstaje dróg w Paprotni:





Tak, chciałem, żeby tzw. Pani Bozia nade mną czuwała :)

Na Mordy jadę z duszą na ramieniu i zabójczą prędkością 8-12 km/h. Jadąc, pocieszam się, że nie cały jestem potłuczony, bo np. kolana mam całe. Jednak szybko i to nadrabiam, prawe kolano obijam porządnie i to dwukrotnie.

3. Mordy - zbawienie!

Jeszcze tylko mały postój na jakiejś śnieżno-lodowej pustyni...



...i są Mordy! Odśnieżona droga! Zbawienie...



Wjeżdżam na drogę wojewódzką Siedlce-Terespol, ruszam na Łosice.

4. Nudna jazda do Białej Podlaskiej

Co tu mówić, nudno było. Ale po "ciekawych" glebach przyjąłem tę nudę z radością. Droga wyglądała tak:



W Łosicach postój w lokalnej mordowni, posilam się hamburgerem i małym browarkiem.

A tu pamiątkowa fotka z drogowskazem w jakiejś wiosce:



Jeśli ktoś nie zna tych terenów, to od razu mówię: wybijcie sobie z głowy teksty o "Polsce B", które padają w mediach. Media mają to do siebie, że zawsze będą przedstawiać w negatywnym świetle te rejony kraju, gdzie ludzie mniej ochoczo głosują na Jedynie Słuszną Partię i chodzą częściej do kościoła niż do lansiarskich klubów. Ale to są bzdury z tą "Polską B" - tubylcy mieszkają w normalnych murowanych domach a nie drewnianych chatach (parę na krzyż się jeszcze znajdzie, ale niewiele już tego jest), po drogach jeżdżą normalne samochody a nie furmanki (no i rowery jeżdżą), a po polach nowoczesne traktory. Tak to wygląda, ogólnie całkiem porządnie, nie pozwólcie mediom robić papkę z Waszych mózgów :)

A tu granica województw:



W końcu dojeżdżam do Białej Podlaskiej, a tam...

5. Biała Podlaska i licznik

W Białej Podlaskiej zaczyna nawalać licznik. Kabel wyrwał się z podstawki, na początku jeszcze łączy, ale gubi impulsy, potem koniec. Co robić? Najpierw robię zdjęcie :)



To rynek w Białej Podlaskiej. A ja odpalam internet w komórce, znajduję czynny sklep ze sprzętem rowerowym i kupuję nowy licznik (o którym pisałem w poprzedniej notce), po czym ruszam na Międzyrzec Podlaski.

6. Międzyrzec Podlaski

Droga na Międzyrzec to nic specjalnego, cały czas trasą Warszawa-Terespol wśród TIR-ów, ale bezpiecznie, bo pobocze było szerokie i odśnieżone. Dojeżdżam do Międzyrzeca, mapa wycieczki wygląda tak:



A potem robię jeszcze kilkanaście kilometrów po Międzyrzecu, bo mam sporo czasu do odjazdu pociągu do Warszawy. Chciałem złapać jakiś PKS do Siedlec, ale okazało się, że żadne PKS-y już tu nie jeżdżą, tylko busiki. Ale nawet nie musiałem się zastanawiać, czy pozwolą mi wejść z rowerem do busika, bo i tak żaden nie nadjechał :)

No to krążę po Międzyrzecu i krążę, w końcu robię zakupy w Biedronce i na peronie stacji kolejowej spożywam kolację "made in Biedronka" - kiełbasa myśliwska, ser żółty z przyprawami, bułka kajzerka i mikroelementy w postaci piwa Leżajsk :) Smaczne było, a na ciemnym peronie na mrozie smakowało podwójnie :)

7. Warszawa

Do Warszawy docieram pociągiem całkiem szybko, tylko siedzę w tym pociągu w kurtce, bo ogrzewanie padło. Ale to tylko polska kolej, więc nie ma sensu się czepiać :)

Wysiadam na Centralnym, wracam do domu. Wystarczy.

Fajny dzień, tylko trochę obolały jestem po tych glebach, jakbym z kibolskiej ustawki wrócił :)

Komentarze (25)

o w morde. ja tez, uwielbiam gleby, troche chyba szarzuje. dzis do pracy autobusem, zaskoczony widok twarzy kolegi - bezcenny...

ja tez musze ponadrabiac gminy troche dalsze w tym roku.

jarmik 19:31 niedziela, 17 lutego 2013

Ja też lubię zaliczać.

Gość 22:44 poniedziałek, 11 lutego 2013

A ja się bawię w zaliczanie gmin, bo to lubię - trenażerem ich nie zaliczę, chyba że palcem po mapie, ale wolę w realu.

lukasz78 19:03 poniedziałek, 11 lutego 2013

Jak w pysk strzelił widać wyższość trenażera nad zimowym mordowaniem sprzętu po gminach.
Nie warto dla tych paru tysięcy wymęczonych zimą narażać siebie i kierowców którzy w porę nie zareagują.

Gość 18:50 poniedziałek, 11 lutego 2013

30 tys. na pewno nie wpadnie, 20 tys. to będzie dobrze :)

lukasz78 15:20 poniedziałek, 11 lutego 2013

Tak czytam Twoje opisy i chyba się jednak zepnę i wybędę na 2 koła :-) Chociaż ciągle mam uraz po grudniowej glebie.
Ładny trip i dystansowo i wydarzeniowo. Atak na 30k km w tym roku?

limit 12:11 poniedziałek, 11 lutego 2013

Ładny dystans...też bym pocisnął pociągiem dalej ale odstraszają mnie te ceny biletów na rower poza sezonem....
Na pierwszym zdjęciu rower coś bardzo przechylony na lewo, nie zaliczył i on przypadkiem wtedy samotnej gleby??

TomliDzons 09:12 poniedziałek, 11 lutego 2013

Dokładnie tak, po 2.wojnie ludność miasta wzrosła czterokrotnie, a rynek wciąż taki sam.

lukasz78 22:09 niedziela, 10 lutego 2013

Okolica malownicza jak w większej części WLKP, czyli na prawo pole, na lewo pole ;) Ryneczek w Białej Podlaskiej coś ma niską zabudowę jak na wielkość miasta i dawną stolicę województwa zarazem. Przypomina nieco rynek w Koninie. Pewno miasto przeżywało "boom" demograficzny w latach powojennych.

marcingt 21:55 niedziela, 10 lutego 2013

Pomyłka, osobistości lokalne miały być w Łosicach.
ak czy inaczej dobrze, że się poważnie nie uszkodziłeś w wyniku tych spotkań z nawierzchnią utwardzoną.

Skowronek 20:58 niedziela, 10 lutego 2013

Spotkałeś w Mordach tzw. osobistości lokalne:)

Skowronek 20:55 niedziela, 10 lutego 2013

Gratuluję wszystkich trzech uzyskanych sukcesów:)
Zwłaszcza tego z liczbą 10 :D

robert13 20:09 niedziela, 10 lutego 2013

Imponująca ilość gleb. Dobrze, że nie obtłukłeś facjaty w Mordach :)

---

Co do mord, to bardzo zakazane mordy były w mordowni w pobliskich Łosicach, gdzie się zatrzymałem :)

lukasz78 19:26 niedziela, 10 lutego 2013

Ja już bym wolal bez tego białego puchu jeździć...

Co do dyskotek wiejskich, to przynajmniej w ich przypadku każdy mówi po imieniu jak jest - jeśli tam piją, biją się lub kopulują, to się o tym pisze, że tak właśnie jest, nie dorabia się do tego żadnej ideologii. To oczywiste, że nie wszyscy na wsiach są święci, a młodość ma swoje prawa, trzeba się czasem wyszumieć :) Co innego "lansiarskie kluby" - robi się tam dokładnie to samo, co na wiejskich zabawach (no może bójek nieco mniej, bo młodzież bardziej wątła, za to narkotyków jest więcej), tymczasem "postępowe" media dorabiają do tego ideologię i taki "modny" klub, gdzie tak samo jak na wsi piją, kopulują i drą ryja, jest często przedstawiany jako "ośrodek kultury". Tak, jak się poczyta prasę, to można nabrać przeświadczenia, że u nas w Warszawie nie ma mordowni, są tylko "ośrodki kultury", "modne kluby" lub w najgorszym przypadku puby.

lukasz78 19:23 niedziela, 10 lutego 2013

Ło Matko, jaką zimę macie w tych okolicach. My w Bydgoszczy możemy jedynie pomarzyć o białym puchu. Może to i lepiej, bo dzięki temu można jeździć na całego.

Keto 18:54 niedziela, 10 lutego 2013

@oelka
Może niejedno życie się poczeło w rytm muzyki disco polo na tych wsiach.
Może ktoś pił do upadłego..jednak...
Myślę, że mimo wszystko to lepsze niż przerwana ciąża u "uświadomionej miejskiej dziewczyny" i wciąganie przeż "wielkomiejską" młodzież ogromnej ilości "białego" i doprawienie się do tego alkoholem...

panther 18:52 niedziela, 10 lutego 2013

"chodzą częściej do kościoła niż do lansiarskich klubów".
Tacy święci to oni tam nie są.
Zanim w niedzielę grzecznie dotrą do kościoła na sumę, to w piątek a już tym bardziej sobotę wieczorem zaliczają lokalne dyskoteki. Gdzie już nie jedno nowe życie się poczęło w rytm swojskiej muzyki. A jeśli się nie poczęło to delikwenci pili aż do zaorania nosem w stół ;-)

oelka 18:18 niedziela, 10 lutego 2013

Imponująca ilość gleb. Dobrze, że nie obtłukłeś facjaty w Mordach :) Ten drogowskaz na Ostromęczyn też na czasie. Nazwa pasuje do charakteru wyprawy :)

romulus83 18:17 niedziela, 10 lutego 2013

Ruch był minimalny. Ja wcale nie chciałem bawić się w sport ekstremalny, zmyliło mnie względne odśnieżenie drogi na początkowym odcinku, widać na 1.zdjęciu.

lukasz78 17:45 niedziela, 10 lutego 2013

Z jednej strony - szacun, z drugiej - włos się jeży na głowie. To, co uprawiasz na tych oblodzonych drogach, to sport ekstremalny, ze zwykłym kolarstwem mający mało wspólnego. Mam nadzieję, że chociaż mały ruch był.

barklu 17:42 niedziela, 10 lutego 2013

To niech trwa na Kaszubach, a skończy się na Mazowszu :)

lukasz78 17:32 niedziela, 10 lutego 2013

Ja mam nadzieję, że zima będzie trwać...
Ferie rozpocząłem i chciałbym sobie po lesie jeszcze na kolcach pojeżdzić.

panther 17:14 niedziela, 10 lutego 2013

Tez mam nadzieję, że zima już sobie pójdzie...

Ja mam opony zoptymalizowane do jazdy po asfalcie, więc wjazd tym na oblodzoną drogę musial się skończyć źle :)

lukasz78 17:09 niedziela, 10 lutego 2013

Gratuluję 40.000 na rowerze.
Zaliczanie gleb zmusiło mnie właśnie do zakupienia opon z kolcami.
Rower górski terza na kolcach, trekingowy na zwykłym ogumieniu.
Trasę niezłą zrobiłeś. Szczerze podziwiam :-)

panther 17:05 niedziela, 10 lutego 2013

Do ładny dystans jak na taką pogodę i miejmy nadzieje że to już ostatnie dni (tygodnie) tej zimy. Pozdrawiam

wloczykij 17:04 niedziela, 10 lutego 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa nogei

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]