Czy TOP10 uzależnia?

Sobota, 5 stycznia 2013 · Komentarze(12)
Czy TOP10 uzależnia? Pytam zupełnie poważnie, bo w tym roku planuję zrobić jakieś 12-15 tys. km i nie walczyć o miejsce w TOP10 (raz mi wystarczy), ale jak już zaczął się styczeń, minęło parę dni i w TOP10 nie widziałem swojej osoby, to... poczułem się jakoś dziwnie. Bo rozumiem, żeby w maju czy w lipcu, wtedy ludzie jeżdżą jak szaleni. Ale styczeń? Toż miesiące zimowe zawsze były "moje"! :)

Co było robić, trzeba było wsiąść na rower i trochę pojeździć. Uciułałem w kilku ratach uczciwe 71 km, a najdalej z domu dotarłem na Kabaty. Część drogi powrotnej stamtąd pokonałem metrem, bo tak zawiało, że mi się nie chciało dymać aż na Bielany z paskudnym wiatrem w twarz. Jazda rowerem to ma być przyjemność i to nie masochistyczna :) Szkoda, że nie mam zdjęć z tamtych rejonów, bo rzadko tam bywam, ale cóż, ciemno już było. Wszak to styczeń a nie maj :) Mam tylko fotkę zaniedbanych terenów między CH Arkadia a Cmentarzem Powązkowskim:



Jakiś utalentowany kierowca przydzwonił tam w znak drogowy, właśnie ściągała go laweta. Biorąc pod uwagę raczej niskie prędkości osiągane przez pojazdy podczas przejazdu przez rondo, naprawdę trzeba mieć talent, żeby wylecieć z trasy. Ale jak widać niektórzy potrafią :)

To chyba tyle. A TOP10 chyba jednak uzależnia, ciągle się o tym przekonuję. Czasem chcę jeździć mniej i nie jest to łatwe...

Komentarze (12)

Gratuluję powrotu do TOP 10
:-)

arturbike 19:41 poniedziałek, 14 stycznia 2013

Przy tym samym wzroście jeszcze +6 kg. To ja juz jako czołg cięzki. A tego co napisała Anchor jednak nie rozumiem. Że niby jazda rowerem po szosie to nie jazda?

teich 12:22 poniedziałek, 14 stycznia 2013

Ja przy swoich nędznych 173 cm mam całe 76 kilo masy, przy Tobie jestem jak czołg :)

lukasz78 07:10 wtorek, 8 stycznia 2013

Co do figury, to ja się boję przesadzać - mając 61kg przy 182cm to właściwie nie powinienem jeździć w ogóle. ;)

mors 22:05 poniedziałek, 7 stycznia 2013

Kiedyś tam w miesiącu chyba mi się trafiło być w TOP10. Tak wyszło. Może kiedyś znowu się trafi. W roku raczej marne szanse chyba, że będzie jakieś rozbicie na MTB/szosy. Jednak jeżdżę nie dla TOP ale dlatego, że jest okazja pojechać w jakieś fajne miejsce albo zebrała się fajna ekipa do kręcenia. Się km-y ukręcą, świetnie ale ważniejsze jest żeby dzień na rowerku był dobrze spędzonym i zdjęcia były tylko bladym wspomnieniem tego, co naprawdę się działo :-) Jak dziś np.

limit 20:59 niedziela, 6 stycznia 2013

Mnie tam na pewno mobilizuje w jakiś sposób, co ma zbawienny wpływ na moją figurę, bo jestem łasuchem mięsa i słodyczy i gdyby nie te kilometry przejechane rowerem, to... No wiadomo :)

A co do Kabat, to jeszcze zrobię im fotosesję.

lukasz78 19:44 niedziela, 6 stycznia 2013

Bikestats to niby tylko zabawa ale prawdziwi faceci bawią się na poważnie, jeżeli top10 mobilizuje do jazdy to tylko się cieszyć, byle nie przesadzić.

jarmik 19:32 niedziela, 6 stycznia 2013

Znam takiego gościa, który na placu uderzył w jedyny słup. Trzeba albo mieć wielki talent, albo jeszcze większego pecha :). Brak fotek z Kabat to dobry pretekst do kolejnej wycieczki, gdy będą dłuższe dni. A co do pytania tytułowego, jestem tego samego zdania co Mors. Każdy indywidualnie musi musi to ocenić.

romulus83 17:18 niedziela, 6 stycznia 2013

Każdy musi sam sobie odp. na tytułowe pytanie..
Ja się uwikłałem w ranking tylko w tym miesiącu, bo raz, że ładnie zacząłem, dwa, że zima, a pływać się nie da ;) a trzy, żeby spróbować jak to jest. ;)

Dla mnie osobiście to taka ciekawostka, a wręcz rewolucja, bo zazwyczaj jeździłem krótko, zwłaszcza przez mono.
Ale myslę, że warto spróbować wszystkiego (na rowerze).

Odpuść mi styczeń, to ja Ci nie będę przeszkadzał przez resztę roku. ;))

PS. kolarką jak najbardziej da się jeździć turystycznie..

mors 13:57 niedziela, 6 stycznia 2013

Oj, dzieje się w Warszawie... A i kilometry jest gdzie trzaskać, sieć ulic mamy naprawdę gęstą, a do niektórych dzielnic mam z domu 15-20 km. Choć to i tak pryszcz w porównaniu z takim Londynem, który kiedyś chcę zwiedzić rowerem :)

Szosa jak trenażer? Hmmm, ciekawa koncepcja :) Chociaż gdyby wyposażyć trenażer w dodatkowe funkcjonalności, np. wstawić do kriokomory celem symulacji jazdy na mrozie, wstawić pod prysznic celem symulacji jazdy w deszczu lub namówić jakiegoś dzieciaka, żeby czasem mocno kopnął w trenażer (symulacja gleby), to coś w tym jest :)

A zamach na miejsce w TOP10 i tak się nie powiódł, zabrakło kilometra.

lukasz78 13:08 niedziela, 6 stycznia 2013

Tak sobie czytam i oglądam te fotki to nawet nie musisz wyjeżdżać poza Warszawę bo tam wciąż się coś dzieje a km same lecą.

jerzyp1956 11:32 niedziela, 6 stycznia 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wczyc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]