7 gmin czyli mazowiecko-podlaskie zadupia

Sobota, 29 grudnia 2012 · Komentarze(12)
Kategoria Ponad 117 km
Ostatnią sobotę tego roku postanowiłem poświęcić na małe zaliczanie gmin. Do sprawy podszedłem totalnie lajtowo, w pociąg wbiłem się nie o 6 i nawet nie o 7 lecz dopiero o 9:31. Nie jeździłem też po jakichś odległych terenach, raczej "uzupełniałem dziury" w moich dotychczasowych zdobyczach. Tak czy siak 7 gmin do kolekcji wpadło.

Po kolei:

1. Z wywrotką na Dworzec Śródmieście

Wyrąbałem się szybko, kilkaset metrów od domu. Szczegóły gleby i utarczek ze strażą wiejską opisałem w poprzedniej notce, więc powtarzać się nie będę :) Dojechałem do Dworca Śródmieście i mając 12 km dziennego przebiegu wsiadłem w pociąg do Siedlec. Wysiadłem w Mrozach, jakieś kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Warszawy. W Mrozach jak to w Mrozach, lekki mróz :)

2. Łatanie dziur w "ugminnieniu"

W Mrozach robią małe zakupy, po czym ruszam na Kałuszyn i dalej w stronę Węgrowa, łatając po drodze dwie gminne "dziury" - Grębków i Wierzbno. Słyszeliście w ogóle o takich dziurach? Spoko, ja też nie, dopóki nie wkręciłem się w zaliczanie gmin. Dzięki temu odkrywam coraz to nowe zadupia :)

Oto i Grębków, powiat węgrowski:



Widząc takie obrazki, zawsze tłumaczę sobie, że na wycieczkę do Paryża czy Wenecji to każdy głupi potrafi pojechać (choć niekoniecznie rowerem), a do Grębkowa już nie :)

Jedzie się elegancko z wyjątkiem odcinków leśnych, gdzie króluje lód. Tu przed Wierzbnem jest jeszcze ulgowo, bo są wyjeżdżone pasy asfaltu...



...ale czasem jest sam lód i wtedy trzeba cholernie uważać. Ogólnie, oprócz odcinków leśnych, jest super - eleganckie asfalty i wiatr w plecy, czasem nawet wyjrzy słońce.

2. Liw i Węgrów

W Liwie mijam zameczek (stoi nieco z boku, więc nie podjeżdżam focić, oblodzona boczna uliczka nie zachęca) i podziwiam drewniane chałupy. Niektóre się sypią, w innych cały czas mieszkają ludzie.



Ogólnie kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Warszawy rozpoczyna się strefa drewnianych chałup. I tak będzie aż do ruskiej granicy.

Wkrótce wtaczam się do Węgrowa, gdzie gminy nie zaliczam, bo zaliczyłem ponad rok temu (Liw zresztą też), robię za to pamiątkową fotkę na rynku:



Miasteczko jak miasteczko, odnowiony rynek, poza tym nic ciekawego.

3. Nad Bug

Z Węgrowa odbijam na północ, zaliczając kolejne 3 gminy. Krajobraz? Jedno wielkie płaskie pole, czyli coś, co wielu nudzi. Mnie nie, ja to kocham :)



We wsi gminnej Ceranów robię postój przed sklepem. Cykam też fotkę i uśmiecham się na myśl, jaką wściekłość wywołam nudną fotką i nudnym opisem mazowiecko-podlaskich wiosek u miłośników arcyciekawych wpisów o szturmowaniu rowerem alpejskich przełęczy lub profesjonalistów skrupulatnie zliczających puls, kadencję i kalorie :)



W końcu dojeżdżam nad Bug:



Tutaj w latach 1939-41 przebiegała granica między niemiecką i sowiecką strefą okupacyjną. Z ziem zrabowanych przez Sowietów udało się później z łaski Stalina odzyskać jedynie Białystok - inne polskie miasta takie jak Wilno, Grodno, Brześć czy Lwów pozostają pod obcą okupacją do dziś. Wojenne rany wciąż się nie zabliźniły...

4. Widać, że to wschód :)

Za Bugiem widać, że to wschód, bo jest chłodniej, jest więcej śniegu i lodu. W efekcie w jednym z lasków zaliczam glebę. Drugą tego dnia, niegroźną.

A oto i widoczek na jakimś wywiejewie przy wyjeździe z jakiegoś lasku:



To jest wschód i nie ma, że boli :)

Na otwartych bezleśnych przestrzeniach śniegu jednak jest znacznie mniej. W końcu dotaczam się w woj.białostockie (nazwane nie wiadomo dlaczego "podlaskim"):



Już w ciemnościach dojeżdżam do Czyżewa, kieruję się na całkiem ładnie odnowioną stację. Do odjazdu pociągu mam jeszcze ponad pół godziny, więc robię jeszcze kilka kilometrów po Czyżewie i okolicach, robię też zakupy, po czym idę na pociąg, który... okazuje się być opóźniony o 35 min. Polska kolej znów nie zawiodła :) Czekam więc pokornie i cierpliwie na stacji, w końcu pociąg nadjeżdża, wsiadam, wcinam prażynki i piję piwo :)

5. Warszawa

10 km z dworca do domu z przerwą na sklep. Fascynujące, co nie? :)

I na koniec mapka:



Pozdrowienia dla wszystkich miłośników polskich zadupi!

Komentarze (12)

ocena godna gościa, który wychowany jest na melinach, i przysklepowym piwsku, mózg masz istnie gimbazowski, ani w zamku ani na turnieju żeś nie był w liwie, chociaż co ja gadam poza piwskiem cie nic nie interesuje wiec nawet gdyby ci czapkę urwała siła uderzeniowa moździerzy na turnieju to i tak byś powiedział że wieje nudą

Gość 12:42 wtorek, 21 stycznia 2014

Hej!
Jeśli jeszcze tam nie byłeś, a dotychczasowe trasy po W-wie zaczynają Cię nudzić, to polecam Ci ciekawą trasę, choć może trochę mało znaną i uczęszczaną. Wiedzie ona przez malownicze tereny dawnych wsi (Kobiałka, Olesin, Ruskowy Bród, Grodzisk), które obecnie należą do W-wy, choć może to i trochę na wyrost, bo bardziej im chyba po drodze do Zegrza i Nieporętu, mimo, że Pałac Kultury i Nauki daje się stamtąd zobaczyć :) I nie trzeba dojeżdżać pociągiem żeby się tam znaleźć! Trzeba dotrzeć do trasy Toruńskiej a potem w ul. Białołęcką, ul. Juranda ze Spychowa, ul. Ostródzką, ul. Mochtyńską, Kobiałką do Olesin, Olesin prosto, kawałeczek Zdziarską i zaraz w lewo odbić w ul. Chudoby cały czas prosto do Berensona, potem do ul. Głębockiej (mały drewniany kościółek). Żeby dotrzec uroki krajobrazu (pola, łąki, las, rzeczki, chaty, zagrody, studnie, stodoły, zwierzęta, kapliczki przydrożne), najlepiej jest się tam wybrać za dnia. Po cichu liczę na jakieś fajne fotki (oczywiście pod warunkiem jeśli będziesz miał ochotę się tam wybrać i jeśli pogoda dopisze). PS. Mam sentyment do tych okolic z racji moich letnich eskapad rowerowych. Pozdrawiam!

Kwiatuszek 10:50 wtorek, 8 stycznia 2013

Widzę, że sobotę też pożytecznie spożytkowałeś :-) Dystans ładny. A opisy w sam raz. To co kdk zacytował to dla mnie też jakaś "chińszczyzna". Opis taki jak Twój po prostu się czyta. Mam nadzieję, że dalej będziesz nas takimi raczył :-)

limit 20:39 poniedziałek, 31 grudnia 2012

Gratuluję dystansu i wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

rowerzystka 22:59 niedziela, 30 grudnia 2012

Gdybyś za Bugiem nie odbił na Nur, tylko pojechał prosto do Czyżewa przejechałbyś przez świetnie mi znany teren, z racji powiązań rodzinnych :-)

oelka 22:27 niedziela, 30 grudnia 2012

Epica!

angelino 20:33 niedziela, 30 grudnia 2012

Nie dość, że jeździ jak szatan, to jeszcze opisuje prawie jak Kapuściński (z naciskiem na "prawie"). Gratuluję i nie zazdroszczę, bo to już całkowicie nie moja liga jest. Ciekawym, czy 25 000km ci przeskoczy w tym roku?, dużo nie brakuje

yurek55 19:53 niedziela, 30 grudnia 2012

Nie wywraca się na razie, aczkolwiek przechyla się coraz mocniej, więc już niedługo... :)

Panther, Słońcem się nie przejmuj, nawet w najporządniejszej społeczności ktoś się czasem jak to mówią wyrodzi :)

lukasz78 19:31 niedziela, 30 grudnia 2012

Napęd naprawiłeś i od razu szalejesz ;-p.

Fajne tereny, puste drogi, jakby po drodze były jeszcze jakieś hopki to byłoby po prostu cud malina ;-).

Zawsze jak widzę jak bardzo pochyla się Twój rower na tej "przy-suportowej stopce" to się zastanawiam jak często Ci się on wywraca. Mi stopka montowana z tyłu wydaje się sporo solidniejsza.

Gratki za dystans i równie udanego przyszłego sezonu życzę.
Pozdrower

stamper 18:56 niedziela, 30 grudnia 2012

Za Bugiem rzeczywiście "inna strefa klimatyczna"...
Na Kaszubach Środkowych nawet tak nie jest...
Wiem dlaczego..."słońce" ponoć jest Kaszubem...
Boże jak mi wstyd...

panther 18:18 niedziela, 30 grudnia 2012

Jeeezu, ja nic z tego opisu nie rozumiem, nie da się po polsku? :)

lukasz78 17:12 niedziela, 30 grudnia 2012

E1 strefa 1 -AVH 137
t1;k3;e3
trochę S1
samp 8 ZNG 8

To wycieczka jednego z forumowiczów. Ty się opitalałeś, piwko piłeś, a on zobacz jak napierdzielał korbą, mało mu nogi nie urwało.

kdk 17:04 niedziela, 30 grudnia 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa emzna

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]