Przyszła zima, lekko ni ma. Gumę złapałem, lecz nie płakałem
...a tak okolice CH Arkadia:
Przy okazji zwróćcie uwagę na znak drogowy i zobaczcie, ile pasów mają spaliniarze do dyspozycji w jedną stronę - a wciąż narzekają, że w Warszawie "jest za mało dróg".
Jazda po mieście ogólnie była nieciekawa - DDR-y zasypane na amen, a na jezdniach królowała błotno-solna breja. Tak to bywa, gdy jest zima, rady na to żadnej ni ma...
No i jeszcze guma... W zasadzie to podejrzewam, że to nie klasyczna guma, tylko po prostu jakaś złośliwa menda przedziurawiła mi dętkę. Bo mam opony całkiem odporne na przebicia i nawet, gdy jeździłem po tłuczonym szkle (pełno się tego wala na DDR-ach), nic złego się nie działo. Dodatkowo flaka odkryłem, gdy poszedłem po zaparkowany rower i chciałem ruszyć - gdy dojeżdżałem jakiś czas wcześniej do miejsca postoju, nic się złego nie działo.
No nic, trzeba było oddać do serwisu, bo samemu nie chciało mi się walczyć z rowerem w takich okolicznościach przyrody. Zrobili szybko, od reki.
I to chyba tyle, z każdym dniem będę pewnie jeździł nieco mniej, bo ta breja powoli mnie zniechęca. Nawet mnie.