Wieżowiec z koszerną(?) elewacją

Środa, 21 listopada 2012 · Komentarze(16)
Słońce nam wyszło w Warszawie, oto dowód z ulicy Andersa (dawniej Nowotki), widok w stronę Placu Bankowego (dawniej Placu Feliksa Dzierżyńskiego):



Ten wieżowczyk po prawej stronie to tzw. Błękitny Wieżowiec, budowano go ponad 20 lat, czasem budowę na długo wstrzymywano, potem znów wznawiano. Przyczyn nie znam, słyszałem o różnych:

- brak pieniędzy
- wady konstrukcyjne
- klątwa rzucona przez Żydów

Dlaczego klątwa? W miejscu, gdzie stoi wieżowiec, stała przed wojną tzw. Wielka Synagoga, zburzyli ją Niemcy w 1943 r. Przeciwko budowie wieżowca w tym miejscu protestowały gminy żydowskie i podobno jakiś rabin rzucił klątwę, tak mawiano w Warszawie. Mam nadzieję, że chociaż elewacja jest koszerna i wieżowiec się nie zawali :)

Mam również nadzieję, że żadna warszawska ścieżka rowerowa nie przebiega w miejscu, gdzie kiedyś stała synagoga. Bo można przebić dętkę...

PS. Wczorajszy dzień rowerowo bez wzruszeń. 65 km po Warszawie i tyle.

Komentarze (16)

Wieżowiec na miejscu synagogi? Za to w Łodzi na miejscu dawnej synagogi jest parking i stoją jakieś budy.

barklu 16:29 piątek, 23 listopada 2012

Michuss, ależ ja jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ludność tzw. mazurska wybierała tak a nie inaczej. Jestem w stanie zrozumieć dlaczego w plebiscycie wybrała Niemcy i jestem w stanie zrozumieć, dlaczego wyborach masowo poparła NSDAP. Piszę tylko, że trzeba ponosić konsekwencję swoich wyborów, rzw. Mazurzy (czyli z wlasnego wyboru Niemcy) ponieśli je w 1945 r.

Bo jak juz się coś wybiera, to na dobre i na zle, nieważne czy polskość czy niemieckość. Nie da się raz być Niemcem a innym razem stać się Polakiem, żaleznie od okoliczności. Nie da się tak lawirowac. Mazurzy wybrali tak a nie inaczej, naprawdę jestem w stanie zrozumieć ich wybory, ale konsekwencje ponieść musieli. Jest to może nawet i dla nich tragiczne, być pomiędzy dwoma nacjonalizmami i musiec wybierać, ale takie były realia, trzeba było wybrac i w zależności od wyboru ponieść określone konsekwencje.

lukasz78 13:56 piątek, 23 listopada 2012

Do czego? Choćby do tego, żeby spróbować zrozumieć dlaczego część Mazurów podejmowała takie (Polska się na nich wypinała, delikatnie mówiąc), a nie inne decyzje. Ale nie chcesz, nie czytaj. Przecież nie będę Cię zmuszał.

michuss 12:20 piątek, 23 listopada 2012

Ale do czego owo rozszerzanie wiedzy miałoby prowadzić? Do stwierdzenia, że nie było tak, że 99% ludności Mazur w plebiscycie poparło Niemcy? Do stwierdzenia, że nie było tak, że 2/3 ludności tzw. mazurskiej głosowało na NSDAP? Do stwierdzenia, że nie było tak, że po wojnie ludność mazurska nie chciała podczas tzw. weryfikacji ludności określać się jako Polacy?

To są fakty historyczne i z faktami się nie dyskutuje. Książki sa oczywiscie bardzo cenne i być może pozwalają zrozumieć, dlaczego dany fakt miał miejsce a inny fakt nie miał miejsca. Ale fakty są faktami, istniają obiektywnie. Ludność mazurska dokonała na przestrzeni dziejów określonych wyborów i w 1945 r. musiała konsekwencję swoich wyborów "przyjąć na klatę".

lukasz78 11:58 piątek, 23 listopada 2012

lukasz78: zanim tak szybko przyjdzie Ci oceniać, jak to okresliłeś, "ludność tzw. mazurską" jako podatną i chętną na zniemczenie i wrogo nastawioną do Polski poczytaj trochę książek na ten temat. Choćby Wańkowicza "Na tropach Smętka". Bez wątpienia rozszerzysz swoją wiedzę. Pozdrawiam.

michuss 09:10 piątek, 23 listopada 2012

Z tymi Mazurami to sprawa jest bardziej skomplikowana, nawet hasło w Wikipeedii jest we wstępie częściowo błędne w świetle ostatnio przeczytanej przeze mnie pracy historycznej " Krucjaty północne". generalnie tereny Prus były zasiedlane wtórnie przez nadania dla ludności powiązanej z rodami rycerzy zakonnych "Krzyżaków", byłi to najczęściej przybysze z Westfalii, Nadrenii , Saksonii, dlatego ich zniemczenie nie jest procesem nabytym ale wynika z pochodzenia rdzennego. Dlatego taka silna była również skłonność tych ludów do przejścia na protestantyzm, który szeroko rozwinął się w ich mateczniku i przeskoczył do Prus. I własnie to masowe odstapienie od chrześcijaństwa na rzec protestantyzmu ( czytaj zaprzestanie łożenia podatków na Zakon) bylo gwoździem do trumny Zakonu Rycerskiego Szpitala Najświętszej Maryi Panny.
Niestety zapomniałem autora tej książki , polecam ciekawym przestrzegając jednoczesnie,ze jest trudna w czytaniu. Daje jednak obraz naszej historii widzanej z innej perspektywy i nie zdominowanej przez wiktorie pod Grunwaldem.

teich 08:31 piątek, 23 listopada 2012

Ogólnie sytuacja zmierza w tym kierunku, abyśmy my Polacy na różnych płaszczyznach "nie mieli wielkiego wyboru". Dlatego autentycznie zaczynam się obawiać.

Co do ludności tzw. mazurskiej, to owszem, Niemcom _udało się_ perfekcyjnie ich zniemczyć, bo oni sami tego chcieli. Uważali Niemców za "coś lepszego", chętnie sami stali się Niemcami i w plebiscycie w 1920 roku udowodnili, że są Niemcami i chcą nimi być, wynik 99% na rzecz Niemiec nie pozostawia wątpliwości. OK, mieli prawo czuć się Niemcami, ale to działo w obie strony, w 1945 r. Polacy mieli prawo potraktowac ich jak Niemców. I tak łagodnie się z nimi obeszli, pozwolili zostać. Trzeba było wysiedlić ich od razu, jak całą resztę Niemców. Zostawiono ich ze względów ideologicznych jako "forpocztę polskości" i to był błąd. Z czasem go naprawiono, gdy Niemcy (tzw. mazurzy) odrzucili polskość.

Że mieli w Polsce źle, bo cierpieli komunę? Wszyscy obywatele Polscy cierpieli komunę, i ci spod Szczytna i ci spod Kielc.

lukasz78 07:03 piątek, 23 listopada 2012

Z plaży po praskiej stronie, poniżej mostu Śląsko-Dąbrowskiego wieżowiec wyrasta dokładnie za Zamkiem Królewskim.

Z tą Niemką sprawa nie jest taka prosta. Ona mieszkała na Mazurach do lat 70. W tym czasie ówczesne władze PRL-owskie postanowiły "oczyścić" Mazury z zasiedziałej ludności miejscowej, która okazała się być oporna na spółdzielnie rolnicze i PGR-y. Z jednej strony ułatwiano otrzymanie paszportów, z drugiej zaś w różny sposób rugowano tych ludzi. To byli mieszkańcy Mazur od wielu pokoleń których Prusacy nie byli wstanie zniemczyć. A władzom PRL się to sprawnie udało.
I tak było w jej przypadku. Przy czym nic by nie odzyskała, gdyby w odpowiednim czasie załatwiono kwestie własności gruntów i budynków. Sąd nie miał tu wielkiego wyboru.

oelka 00:07 piątek, 23 listopada 2012

Łukasz ty się nie masz coś bać klątwy, w końcu Allah jest z Tobą. :)

oelka, ciekawy rzeczy można dowiedzieć się z Twoich wpisów.
jeżeli chodzi o negatywny wpływ na panoramę, to czytałem, że wykorzystanie modelu 3D miasta ma zapobiegać takim przypadkom w przyszłości, oby.

chrabu 22:39 czwartek, 22 listopada 2012

Dotąd daleki byłem od stwierdzeń, że będzie jakaś zrzuta, ale odkąd polskojęzyczny (bo na pewno nie polski) sąd nakazał wysiedlić dwie polskie rodziny z domu na Mazurach, żeby oddac go jakiejś Niemce... Teraz wszystko jest możliwe.

lukasz78 21:46 czwartek, 22 listopada 2012

Szalone lata 90te. Niestety nadal trwają.. 20 lat niczego nie załatwi.

Łukasz: Poczekaj jak będzie zrzuta na nowojorkczyków za znacjonalizowane mienie ich "rodaków" a naszych obywateli.

Oelka: Niczego się już nie nauczymy, gdyż nie jesteśmy podmiotem. Jako naród zabiedzeni, rzucamy się na byle błyskotki - życie chwilą, wyżej, mocniej... A niby Zachód, ale Wschód przez dziesiątki lat zrobił swoje.

wzap 21:15 czwartek, 22 listopada 2012

Nie trzeba wyjeżdżać po za miasto tylko po Warszawie a km lecą

jerzyp1956 19:04 czwartek, 22 listopada 2012

Ano ciekawa. Aczkolwiek zastanawia mnie, z której strony jest popsuta panorama Starówki, bo nigdy nic takiego nie kojarzyłem. Choć faktycznie np. w perspektywie ulicy Długiej ten wieżowiec to lekki zgrzyt. Ale z różnych innych miejsc wygląda OK.

lukasz78 13:20 czwartek, 22 listopada 2012

Ciekawa historia.

kes 12:15 czwartek, 22 listopada 2012

Pomysł budowy wieżowca pojawił się w jednej z nagrodzonych prac konkursowych w 1953 roku, a później znalazł się w obowiązującym planie zabudowy wschodniej strony placu. Prace ruszyły w latach 60. i nie mogły wyjść ponad poziom fundamentów. Głównym problemem był nie tyle brak pieniędzy, co panująca w PRL-u gospodarka niedoborów. Wieżowiec nie był preferencyjną budową, nie był blokiem mieszkalnym, więc przydziały materiałów budowlanych były małe. Firmy budowlane też wolały wyrabiać plan tam gdzie były ku temu warunki, a więc budując to co miało preferencje: mieszkania, lub fabryki. Dlatego wieżowiec czekał na moce przerobowe i przydział materiałów budowlanych.
W latach 70. postawiono stalowy szkielet wieżowca i obłożono go złocisto-czerwoną elewacją. Jednak znów popsuły się warunki gospodarcze (od 1976 roku gospodarka Gierka dostała zadyszki, pojawiły się np. kartki na cukier) i budowa utknęła. Dopiero gdzieś koło 1988-89 roku pojawiły się możliwości jej dokończenia. Zmodyfikowano wówczas projekt i jugosłowiańska firma dokończyła budowę do 1992 roku. Od pojawienia się planów budowy wieżowca minęło 39 lat. Wieżowiec zniszczył panoramę Starego Miasta, podobnie jak teraz inny budowany wieżowiec popsuł panoramę Parku Belwederskiego w Łazienkach. Jak widać nie uczymy się na błędach.

oelka 11:12 czwartek, 22 listopada 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa kpowi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]