Pokłady ludzkiej krzywdy

Środa, 3 października 2012 · Komentarze(15)
Ostatnio trochę się na tym blogasku rozpolitykowałem. Zamiast pisać o ciekawych wyprawach rowerowych (ale o czym tu pisać, skoro ostatnio takich wypraw nie było?) pisałem, dlaczego nie trawię Tuska i wolę Kaczora. Bo wolę, piszę otwartym tekstem, gdyby ktoś miał wątpliwości. No to teraz czas na kontynuację, na małe podsumowanie i na parę wyjaśnień. Przejdźmy do scenek sytuacyjnych:

Scenka nr 1 - umowy śmieciowe

To, że pracodawcy od dłuższego czasu stosują umowy śmieciowe, to wiadomo od dawna. To, że państwo to toleruje, zamiast pracodawców dyscyplinować, to też wiadomo od dawna. Pracodawców prywatnych nawet jestem w stanie zrozumieć, bo państwo nasze kochane nałożyło na nich takie ciężary, że bez tych śmieciówek mogą po prostu nie podołać. Czas te ciężary zmniejszyć. Ale ja nie o tym, teraz będzie o pracodawcy państwowym.

Jest sobie pewien organ państwa, nazwę dyskretnie przemilczę (zainteresowanych zapraszam na priva), który dzieli pracowników na dwie kategorie - tych na etatach i tych na śmieciówkach. Pula etatów jest ograniczona (wynika to z konstrukcji budżetu), pula śmieciówek już nie. Dlatego też etaty trzymane są "dla swoich". I jeśli trzeba jakiś etat zwolnić, bo czyjś pociotek musi dostać posadę, to się zwalnia, pracownik dotychczas zaetatowany (nie mający odpowiednich znajomości) musi przejść na śmieciówkę. Dlatego na śmieciówki wysyła się młode dziewczyny od sortowania poczty itp. A śmieciówka w tym urzędzie to brak pieniędzy za urlop i za zwolnienie lekarskie. Urlop i zwolnienia lekarskie to przywilej dla wybranych, a reszta niech na to haruje przez cały rok. Żeby było śmieszniej, urząd organizuje właśnie szkolenie nt. dyskryminacji i mobbingu, na które zaproszeni zostali tylko pracownicy zaetatowani czyli uprzywilejowani. Ci, którzy faktycznie są dyskryminowani, zobaczą jedynie drzwi.

Po co o tym piszę? Piszę o tym dlatego, że państwo, które samo oferuje umowy śmieciowe (no i etaty dla krewnych i znajomych), jest państwem śmieciowym. A ja nie chcę żyć w państwie śmieciowym, ja chcę żyć w państwie normalnym, silnym, chcę być ze swojego państwa dumny.

Scenka nr 2 - nie ma chleba, niech jedzą ciastka

W zasadzie już wczoraj o tym pisałem, ale się powtórzę. Dworzec Wschodni w Warszawie. Ładnie odremontowany, nie powiem. A przez dworzec przewijają się podróżni, to oczywiste. Kim są podróżni? Znaczna większość to ludzie dojeżdżający do pracy lub szkoły z podwarszawskich miast, miasteczek i wiosek. Przynajmniej część z nich to ludzie biedni, ledwo wiążący koniec z końcem, często na umowach śmieciowych. Takie jest realne życie na naszej Zielonej Wyspie. I tacy ludzie też mają żołądki i czasem są głodni i chcieliby przed podróżą coś zjeść. Tyle, że oferta gastronomiczna dworca nie jest dla nich.

Bo co jest na dworcu? Drogie sieciowe kawiarenki, gdzie za kawę i ciastko człowiek pracy musi wydać ok. 20 zł, co nieraz stanowi 1/3 jego dniówki. Fajnie, co nie? Bo na dworcu oferta jest tylko dla wybranych, dla bogatych. Bo ma być "ładnie i europejsko" (tak jakby bar skrojony na miarę przeciętnego człowieka musiał być brzydki, a to nieprawda). Dla ludzi rządzących obecnie Polską normalne bary i sklepy są "przaśne" (wpiszcie w googlach frazę "Bartelski przaśne", to będziecie wiedzieć, o co biega z tą przaśnością i kto to jest ten Bartelski), za to drogie kawiarenki są "nowoczesne". To może od razu biednych ludzi należałoby wysłać do gazu, bo są zbyt mało nowocześni?

Nie wiem, komu ma służyć Dworzec Wschodni, ale w obecnej formie na pewno nie ma służyć podróżnym. Ale pewnie świetnie służy różnym spółkom i spółeczkom kolejowym i zatrudnionym w nich pociotkom.

No i jeszcze taki szczegół, że dworzec odpicowano, ale wciąż nie dostosowano go dla niepełnosprawnych, bo po co? Niepełnosprawny z pewnością też jest "przaśny" i powinien siedzieć w domu a nie głowę zawracać. No chyba, że wygra coś na paraolimpiadzie, wtedy można się z nim sfotografować celem "ocieplenia wizerunku" i nabicia sobie paru punktów sondażowych.

Scenka nr 3 - kolej małych prędkości

Słyszeliście pewnie o rządowym projekcie Kolei Dużych Prędkości (obecnie na szczęście odesłanym na chwilę do lamusa, bo kasa się skończyła). Za ciężkie miliardy nasz kochany Pan Premier chciał zbudować linię kolejową łączącą Warszawę z Poznaniem i Wrocławiem (przez Łódź). Pociągi miały być naprawdę superszybkie i supernowoczesne. To wszystko brzmi niesamowicie atrakcyjnie, ale tylko na pozór. Dlaczego na pozór?

Otóż podróż takim superszybkim pociągiem z przyczyn oczywistych nie mogłaby być tania. Byłaby to zatem kolej tylko dla wybranych. Ale zbudowana za pieniądze wszystkich podatników. Innymi słowy cały naród (w tym najbiedniejsi) składałby się na to, aby wąska elita mogła sobie podróżować z dużą prędkością. A co dla reszty? Może busik, może własny samochód...

Ale nie tylko o cenę podróży chodzi, także o cenę realizacji projektu. Wydanie miliardów na KDP sprawiłoby, że tych miliardów zabrakłoby na modernizację wszelkich innych linii kolejowych. Weźmy trasę z Warszawy do Sandomierza. Po szynach będzie to ok. 250 km. Czyli czas przejazdy powinien być poniżej 2 godzin. A ile jedzie pociąg z Warszawy do Sandomierza? 5 godzin i 29 minut! Niedowiarki niech sami sprawdzą. A z Lublina do Rzeszowa (to niecałe 200 km) 3 godziny i 53 minuty! I dwie przesiadki. Taka jest do k...y nędzy kolejowa rzeczywistość na prowincji.

Czy rząd zamierza coś zrobić dla poprawy warunków podróżowania w takich miastach jak Skarżysko, Ostrowiec Św. czy Stalowa Wola? Nie, dla rządu liczą się tylko wielkie aglomeracje, rząd roi mrzonki o Kolei Dużych Prędkości. Prowincja niech siedzi w domu a nie włóczy się po Polsce.

Scenka nr 4 - dla kogo ta autostrada?

Za czasów władzy Kaczora budowano drogę ekspresową z Grójca do Radomia (w ciągu trasy Warszawa-Kraków). Droga ekspresowa ma parametry zbliżone do autostrady, jedzie się fajnie, wygodnie. Ale ta droga ma jedną cechę charakterystyczną - można na nią wjechać i można z niej zjechać.

Otóż za czasów tego podłego Kaczora zaprojektowano bezkolizyjne węzły co kilka kilometrów. Po co? Po to, aby również społeczności lokalne żyjące w okolicznych wioskach i miasteczkach mogły z tej drogi korzystać. Tak jak w Niemczech, gdzie zjazdy z autostrad również są co kilka-kilkanaście kilometrów. W ten sposób trasa służy nie tylko mieszkańcom wielkich miast, trasa służy wszystkim, którzy mieszkają w jej pobliżu.

A teraz przejedźcie się autostradami budowanymi za czasów naszego Słońca. Drogi są, ale... ciężko na nie wjechać. Węzły są rozmieszczone rzadko, wiele z nich istnieje zaledwie w planach czyli na "wieczne nigdy" (te na drodze budowanej za Kaczora istnieją realnie a nie na papierze). Ludzie z wiosek i miasteczek mogą sobie trasy posłuchać, powdychać spaliny, ale skorzystać z drogi nie mogą. Ale po co mieliby korzystać? Prowincja niech się buja, niech siedzi w domu lub idzie sobie na pole. Byle nie do kościoła, bo to takie nienowoczesne.

Mógłbym jeszcze wiele takich scenek wymieniać, może kiedyś to zrobię. Na razie radzę przeczytać tekst wszystkim tym, którzy myślą, że jedynym motorem niechęci do Pana Premiera i poparcia dla tego wstrętnego Kaczora są jakieś smoleńskie brzozy czy Ojciec Rydzyk. Nie panie i panowie, Ojciec Rydzyk jest w tym wszystkim najmniej ważny, smoleńska brzoza również. Serio. Główny problem to społeczne wykluczenie i Polska tylko dla wybranych, dla "swoich". By żyło się lepiej. Pociotkom.

Na koniec zdjęcie oddające prozę życia na Zielonej Wyspie:



Ot taka fotka cyknięta na warszawskim Rakowcu (dzielnica Ochota). Szaro to widzę...

Komentarze (15)

Dawno tu nie zaglądałem, jestem przerażony tym co przeczytałem. Ciśnie się na usta stare, dobre, polskie "O k***a!"

Robiłem na umowę śmieciową i zarabiałem tak jak trzeba, już na tym przykładzie rozpoznaję leminga. Lemingi przepełnieni zazdrością i fałszywą troską o innych domagają się po prostu darmowych pieniędzy!

Chciałoby się zjeść w takiej restauracji obiadek ale nie dla psa kiełbasa.
I dalej lemingi nie zrozumiały co jest grane, dalej będą się domagać budowy autostrad przez które nigdy nie będą przejeżdżać, dalej będą się domagać umów o pracę i "pełnych świadczeń socjalnych". Nie zrozumieją w jaką pułapkę się pchają.




Gość 16:45 niedziela, 7 października 2012

Jeśli chodzi o mnie, to powinieneś widzieć próby zmuszenia Cię do użycia rozsądnej argumentacji. Bo to, co przedstawiłeś, jest jak sprawdzanie, co jest szybsze: kwadrat czy róża. Odpowiedź: róża jest szybsza, bo ładnie pachnie, a kwadrat ma tylko cztery boki. Zarzuciłeś wiąchą populizmu, przedstawiając cztery argumenty przeciwko temu i jeden za drugim (i to porównując autostradę do drogi ekspresowej), a potem zająłeś się tylko wytykaniem błędów. A skoro upierasz się, że jeden jest lepszy od drugiego, to wykaż jakieś porównanie. To, że Tusk z błota bicza nie ukręci nie jest argumentem za tym, że Kaczorowi to na pewno wyjdzie.

Z jednym się zgodzę: szkolnictwo wyższe daje ciała. Kompletnie nieudana reforma, niewiarygodnie wysoka liczba niepublicznych uczelni, wszystko to powoduje to, że wyższe wykształcenie już nic nie znaczy.

Chcesz argumentować za moherami, przeciwko lemingom, jak to ich sobie nazywasz? Argumentuj.

1. Co takiego cudownego ze służbą zdrowia zrobił PiS, co potem schrzanił Tusk i co PiS realnie ma zamiar zrobić, jeśli odzyska władzę.
2. Jak to fantastycznie niezależny od władzy za PiSu był wymiar sprawiedliwości. Coś tam pamiętam o CBA, nocnych akcjach, doktorze G. i takich tam. Coś mi źle się kojarzy?
3. Jak wyglądała kwestia wzrostu zatrudnienia w administracji za Kaczora.
4. Jak wyglądała kwestia bezrobocia za rządów PiSu?

> Przekonajcie mnie teraz, że nie mam racji, że w rzeczywistości jest świetnie i warto w kolejnych wyborach poprzeć PO.
To Ty zaczynasz, zatem to Ty przekonuj, że obecni wyborcy PO powinni im podziękować. Ja się nie znam na polityce, nie znam się zbytnio na ekonomii, staram się nie czytać gazet i nie zawracać sobie głowy pierdołami. Potrafię jednak zauważyć, że nie bardzo można porównywać worek ziemniaków do prędkości najnowszego modelu Ferrari. Wykaż porównanie, pokaż, że ten zrobił tak, a ten zepsuł. I, jeśli łaska, bądź obiektywny, pokaż, co po Kaczorze naprawił Tusk. Nie wierzę, że nie ma niczego takiego.

Hipek 16:21 piątek, 5 października 2012

Tylko jeden punkt, bo na więcej nie mam czasu.
Firmy budowlane bankrutują z bardzo prostego powodu. W przetargach zazwyczaj wygrywa ten z najniższą ceną. W efekcie startujący w przetargu schodzą z ceną poniżej granicy kosztów. Często w przeszłości podpisywano potem aneksy na wykonanie dodatkowych prac, co wykonawcy pozwalało wyjść na swoje. Tymczasem przy budowie autostrad okazało się, że nie ma szans na takie załatwianie sprawy. Jeśli jeszcze w trakcie wzrosły ceny materiałów lub kosztów paliwa, to wykonawca inwestycji znalazł się w nieprzyjemnej sytuacji. Podwykonawcy też już są mądrzejsi i w razie braku terminowych płatności potrafią skorzystać z komornika. W efekcie firma będąca wykonawcą ma na własne życzenie problemy z płynnością finansową. Ciąg dalszy to ogłoszenie upadłości. Taki jest koszt pazerności.

oelka 10:28 piątek, 5 października 2012

Wujek Moher pozdrawia kochane lemingi :)

Na wstępie muszę zaznaczyć jedno - zamiast czytać, jak świetnie jest za PO, widzę próby udowodnienia, jak źle było za PiS-u. Nie, nie było źle, ja pamiętam ten okres jako jeden z lepszych w moim zyciu i okres dobry dla Polski, więc nie idźcie tą drogą, nie przekonujcie mnie, że kiedyś było źle, tylko spróbujcie mnie przekonać, że teraz jest dobrze, że będzie jeszcze lepiej i że warto zaufać obecnemu układowi rządzącemu. Bo nie ufam. Ale moze mnie przekonacie.

Dlaczego tkwimy w bagnie?

Autostrady - jak to się dzieje, że firmy, które mają coś wspólnego z budową autostrad, masowo upadają (z ogromną stratą dla gospodarki)? Dolnośląskie Surowce Skalne, Polimex, Hydrobudowa... Nawet Wyborcza o tym pisze.

Szkolnictwo - Masowa likwidacja szkół na prowincji, fatalny poziom uczelni wyższych, w światowym rankingu uczelni najlepsza polska uczelnia (UW) zajęła zaszczytne 398.miejsce.

Służba zdrowia - jeden wielki burdel, pamiętacie niedawny chaos związany np. ze zmian zasad refundacji leków czy mam Wam parę linków powklejać?

Wymiar sprawiedliwości - nie jest niezawisły, lecz zależny od władzy i z władzą zbratany, co cholernie podkopuje zaufanie obywateli do państwa i do sądów.

Administracja - ciągły wzrost zatrudnienia przy braku wzrostu efektywności. Ten wzrost zatrudnienia w jakiś sposób odpowiada na pytanie, czy więcej pociotków zatrudniano za władzy poprzedniej czy zatrudnia się obecnie. Zwraca uwagę wzrost zatrudnienia na umowy śmieciowe (jest o tym w podlinkowanym artykule), co wskazuje na fakt, że etaty są zajęte przez "swoich" i trzeba zatrudnić fachowców (w końcu ktoś musi robić) na śmieciówkach.

Rynek pracy - wzrost bezrobocia, wypieranie umów o pracę przez umowy śmieciowe. Jasne, ze za poprzedniej władzy te umowy też były, ale nie były aż takim problemem, zapaść sądownictwa i uwiąd państwa też rozzuchwala pracodawców, a pracodawcy państwowi dają przykład, idą w awangardzie.

Perspektywy do życia - nienajlepsze, rośnie fala emigracji.

Przekonajcie mnie teraz, że nie mam racji, że w rzeczywistości jest świetnie i warto w kolejnych wyborach poprzeć PO.

lukasz78 08:30 piątek, 5 października 2012

Dziś nie bardzo mam czas drążyć temat, ale jutro obiecuję szczegółowo odpisać dyskutantom,posiłkując się przykładami, dlaczego uważam, że siedzimy po uszy w bagnie.

Na razie nieśmiało przypomnę, że od 5 lat rządzi PO a nie PiS, więc jeśli już za władzy poprzedniej coś było nie tak, to był czas wystarczający, aby to zmienić, a przynajmniej zacząć zmieniać. 5 lat to szmat czasu :)

Na razie tylko o autostradach - niech mi ktoś wytłumaczy fenomen, że przy obecnym systemie budowy kolejni wykonawcy bankrutują jeden po drugim. To kto zyskuje?

lukasz78 12:23 czwartek, 4 października 2012

Jednym z największych rozwalaczy PKP był niejaki Krzysztof Celiński, który w latach 90. jako dyrektor generalny PKP jednym podpisem zlikwidował ruch na dobrych paru tysiącach kilometrów linii. Za czasów PIS-u był dyrektorem Metra w Warszawie, co spółka zniosła bardzo ciężko, potem z namaszczenia PIS-u został prezesem holdingu PKP, a na koniec jeszcze prezesem PKP IC, co odczuwamy do dzisiaj, bo praktycznie zablokował naprawy okresowe wagonów.
KDP to nie był pomysł premiera, lecz grup lobbingowych związanych z przemysłem, czy Instytutem Kolejnictwa. Ale ten pomysł upadł na rzecz modernizacji istniejących linii. Więc cała sprawa jest mało znacząca. Są za to środki na modernizację istniejących linii. Reszta zależy od procedur i sprawności urzędników.
Najlepiej odremontowaną stacją kolejową w Polsce są Stróże. Nie dlatego, że modernizowano tam linię, ale dlatego, że tam mieszka niejaki Kogut - obecnie senator PIS.
Dla mnie miarą możliwości ekipy z PIS-u były ich rządy w Warszawie. To był totalny niedasizm. Praktycznie uwalano większość przetargów bo urzędnicy bali się, że po zakończeniu procedury wylądują w więzieniu za choćby nieprawdziwe oskarżenia o sprzyjanie zwycięzcy przetargu (wizyta CBA i telewizji o świcie). W ten sposób obsunęła się np. budowa Mostu Północnego.
Pamiętam jak na pewnym spotkaniu ówczesny wiceprezydent publicznie twierdził, że ówczesna umowa na wspólny bilet na linii średnicowej będzie przedłużona. A już następnego dnia miasto tę umowę zerwało.
Zresztą ten sam wiceprezydent był przeciwny budowie DDR na Wale Miedzeszyńskim. Droga z kostki nie jest może najlepsza ale i tak jest to więcej niż polna droga.
Obecne problemy z budową metra na Powiślu to też efekt decyzji podjętych przez ekipę z PIS-u. Stacja była bowiem wcześniej planowana na skrzyżowaniu z Dobrą, a nie pod Wisłostradą.

Budowa dróg. Za czasów PISowskiego ministra Polaczka zrezygnowano z partnerstwa publiczno-prywatnego bo to miało być wielkie złodziejstwo. Państwo miało budować samo. Samo zbudowało 50 kilometrów autostrady, za Legnicą w stronę granicy z Niemcami w Jędrzychowicach.
Przy utrzymaniu tego tempa budowy ze Strykowa do Konotopy przejezdność drogi uzyskalibyśmy za lat kilkanaście.
Jak już mówimy o umowach tzw. śmieciowych to one istnieją od początku lat 90. Sam mam spory zestaw umów o dzieło, porozumień zmieniających czasową umowę o pracę itd. Nie przypominam sobie aby PIS wykazał się jakąś inwencją w tej kwestii przez swój okres rządów.

Warto też sobie poszukać informacji o spółce "Srebrna" oraz o upadku bardzo warszawskiej popołudniówki jaką był Ekspres Wieczorny. Gazeta padła na początku lat 90. Gdy podczas podziału RSW redakcję i drukarnie przejęli ludzie związani z PC a potem z PIS-em.

A prywatnie nie zapomnę nigdy PIS-owi akcji lustracyjnej w 2007 roku. O mały włos a musiałbym wypełniać to bzdurne oświadczenie nie mając możliwości sprawdzenia czy SB coś do mnie miała lub nie. A wszytko to pod groźbą zakazu pracy, publikacji itd.

oelka 12:17 czwartek, 4 października 2012

> Pamiętam, ze za czasów Kaczora w ogóle nie mówiono o problemie umów śmieciowych na polskim rynku pracy. Skoro teraz się tak o tym trąbi, to znaczy,
> że problem powstał w ostatnim czasie i nabrzmiewa właśnie teraz, a nie przed paroma laty.
Może nie tyle powstał, co został odkryty? Pracodawcy wcześniej z tego nie korzystali, a teraz poczuli, że mogą? Ewentualnie - jeśli to Tusk odpowiada za zmianę prawa na korzyść "wyzyskiwaczy" - poproszę o źródło.

> Rząd ma do Dworca Wschodniego to, że dworcami zarządzają spółki państwowe, a nominacjach na prezesowskie stołki decyduje Skarb Państwa (jako właściciel
> spółki) reprezentowany przez Ministra Skarbu Państwa. Czyli rząd, sprawując nadzór właścicielski, ma wpływ na dworce.
Teraz sugerujesz, że można obwiniać prezesa międzynarodowego banku za to, że w jednym z oddziałów w Warszawie śmierdzi w kiblu.

> Teraz modernizacja. Wklejam z wiki:
Dlaczego modernizacja linii do Gdańska nie może się skończyć?

> Co do projektowania dróg, to nie wiem, kto projektował, widzę efekt końcowy. I naprawdę widać różnicę.
Porównaj ekspresówki tego i tego, albo autostrady tego i tego. I powiedz, czy widzisz różnicę. Ja nie jeżdżę za dużo po Polsce, a do tego nie wiem, którą kto budował.

> I żeby była jasnośc - nie twierdzę, że Kaczor to ideał. Ale tkwimy po uszy w bagnie i zapadamy się coraz bardziej. Kaczor, czy się to komuś podoba czy
> nie, jest jedynym człowiekiem, który może próbować nas z tego bagna wyciągnąć.
Może i jest, może i nie jest. Najpierw, moim zdaniem, zajmie się tym, żeby postawić winnych przed Trybunał Stanu, zabezpieczyć kluczowe stanowiska i wyjaśnić temat Smoleńska.

Ale dalej: rozwiń temat - dlaczego tkwimy w bagnie, dlaczego zapadamy się po uszy, dlaczego rząd nic nie robi w tej sprawie. I co takiego może zrobić Kaczor? Na zasadzie: on jeszcze nie próbował, dajmy mu szansę? Ma on jakiś realny plan na to wszystko? Realny, nie kiełbasę wyborczą.

> No bo kto? Kwaśniewski wydający w ramach wrażliwości społecznej cięzkie tysiące na weselicho swojej córuchny-celebrytki i obnoszący się z tym na lewo i prawo?
A co Ci do tego, że kogoś stać na to, żeby sobie potężne wesele zafundować? Jeśli ukradł te pieniądze, to idź z donosem do prokuratury.

Dalej nie dostałem informacji o tym, jak wygląda kwestia zatrudniania pociotków przez tych i owych. Odpowiem sam: nieważne, kto jest przy korycie, sprawa z mocnymi plecami przy załatwianiu spraw i stanowisk wygląda tak samo. Po prostu jednym się podwinie noga i będzie o tym w prasie, a innym nie.

Hipek 11:33 czwartek, 4 października 2012

Sęk w tym, że Kaczyński też nie jest lekarstwem. Nie mamy polityka, który by się nadawał do ogarnięcia tego kraju. Po prostu wszyscy są zbyt miernymi postaciami do takiego zadania.
Polscy politycy zajmują się DZIELENIEM narodu a nam jest potrzebny tacy, którzy POŁĄCZĄ ludzi.
Może teraz Kaczyński sprawia wrażenie, że jego rządy przyniosą coś dobrego ale prawda jest taka, że jak tylko dorwie się do władzy to sprawy będą się miały dokładnie tak samo albo jeszcze gorzej.
W ostatnich kilku wyborach zawsze był tylko wybór między mniejszym złem. Skoro taki mamy tylko wybór to o czym więcej mówić?

limit 11:21 czwartek, 4 października 2012

I żeby była jasnośc - nie twierdzę, że Kaczor to ideał. Ale tkwimy po uszy w bagnie i zapadamy się coraz bardziej. Kaczor, czy się to komuś podoba czy nie, jest jedynym człowiekiem, który może próbować nas z tego bagna wyciągnąć. No bo kto? Kwaśniewski wydający w ramach wrażliwości społecznej cięzkie tysiące na weselicho swojej córuchny-celebrytki i obnoszący się z tym na lewo i prawo? Palikot gadające głównie o marihuanie i o tym, ze lekiem na całe zło jest zdjęcie krzyża ze ścian? Wolne żarty.

lukasz78 11:03 czwartek, 4 października 2012

Po kolei:

- za czasów Kaczora nie miałem do czynienia z owym organem, więc nie wiem. Wiem, co jest teraz, oto pierwszy z googlowego brzegu przykład.

Pamiętam, ze za czasów Kaczora w ogóle nie mówiono o problemie umów śmieciowych na polskim rynku pracy. Skoro teraz się tak o tym trąbi, to znaczy, że problem powstał w ostatnim czasie i nabrzmiewa właśnie teraz, a nie przed paroma laty.

Rząd ma do Dworca Wschodniego to, że dworcami zarządzają spółki państwowe, a nominacjach na prezesowskie stołki decyduje Skarb Państwa (jako właściciel spółki) reprezentowany przez Ministra Skarbu Państwa. Czyli rząd, sprawując nadzór właścicielski, ma wpływ na dworce.

Teraz modernizacja. Wklejam z wiki:

W latach 2006-2008 roku został przeprowadzony 1. etap modernizacja linii. Wyremontowano odcinek Koluszki – Skierniewice (Miedniewice) oraz fragment linii kolejowej nr 17 Łódź Widzew – Koluszki, dzięki czemu umożliwiono pociągom rozwinięcie prędkości do 140 km/h, skrócenie czasu przejazdu na całym zmodernizowanym odcinku do 32 minut, zaś z Łodzi do Warszawy do 82 minut

---

W roku 2006 rozpoczęto I etap modernizacji odcinka Siedlce – Terespol o długości 121 km. Całą inwestycję podzielono na dwa etapy. Pierwszy polega na przebudowie podtorza i nawierzchni, sieci trakcyjnej oraz obiektów inżynieryjnych. Drugi – na przebudowie sterowania ruchem oraz modernizacji stacji na całym odcinku. Całkowity koszt I etapu to 217,1 mln euro, wkład budżetu państwa wynosi 25%.

---

Realizacja planowanej modernizacji odcinka C – E20 Łowicz Główny – Skierniewice – Łuków odbyło się w ramach 5 zadań inwestycyjnych:

odcinek Warszawa – Kutno (w tym stacje: Łowicz Główny, Kutno),
odcinek Kutno – Poznań (w tym stacje: Koło i Konin),
odcinek Poznań – Rzepin (w tym obejście Zbąszynka),
odcinek Łowicz Główny – Skierniewice – Czachówek,
odcinek Czachówek – Łuków.

Wartość projektu: 3,45 mln €.

Źródła finansowania:

Fundusz Spójności (75%),
budżet państwa (25%).

Okres realizacji: grudzień 2004 – październik 2007 r.

---

Wklejam te linie, którymi sam jeździłem, może było tego więcej. Porównajmy to teraz z niekończącą się modernizacją linii do Gdańska.

Co do projektowania dróg, to nie wiem, kto projektował, widzę efekt końcowy. I naprawdę widać różnicę.


lukasz78 10:55 czwartek, 4 października 2012

Na pewno mało realne dopóki jako obywatele nie zaczniemy polityków o to cisnąć. Sami z siebie na pewno nie dadzą sobie władzy z rąk wydrzeć. Za bogate to koryto.

limit 10:40 czwartek, 4 października 2012

Na wstępie: wali mnie polityka, bo świnia przy korycie to świnia przy korycie, obojętne, co jej napisali na kolczyku przy uchu. Nie lubię jednak populizmu, cenię sobie argumenty. Na razie mamy tak: Tusk jest zły, bo umowy śmieciowe, zatrudnianie znajomych, modernizacja PKP, drogie lokale na Dworcu Wschodnim, a Kaczor dobry, bo chciał zaprojektować węzły drogowe i nawet mu się udało. Dobrze podsumowałem?

To ja poproszę informację o tym:
- jak wyglądała kwestia "umów śmieciowych" za rządów Kaczora (nie w tym jednym Tajnym Organie, tylko wszędzie). Czy w ogóle coś takiego było? Pytam serio, bo nie wiem.
- jak wyglądała kwestia "zatrudniania pociotków" za rządów Kaczora
- co ma rząd do Dworca Wschodniego
- co ma rząd do PKP i innych spółeczek i jak do PKP i spółeczek miał się Kaczor i jego koledzy, gdy rządzili
- jak wyglądała kwestia modernizacji PKP za Kaczora i Tuska (porównanie)
- jak wygląda porównanie ekspresówek budowanych za rządów tego i tego i porównanie autostrad za rządów tego i tego. Nie porównuj na krzyż: ekspresówki Kaczora z autostradą Tuska.
- kto projektował drogi dla Tuska, a kto dla Kaczora. Nie pytam o to, kto łaskawie podpisał projekt, tylko kto odwalił realnie tę robotę, zrobił projekty, napisał wymagania i wszystko inne, co jest wymagane. Czy był to człowiek związany z polityką, czy był to "pociotek", czy był to zwykły urzędnik, który być może od osiemnastu lat pracuje w jakimś departamencie i projektuje te drogi.

Nie chodzi mi o to, żeby Ci udowadniać pomyłkę, czy przyznawać rację, ale chciałbym mieć pełen obraz dla wszystkich zarzutów.

Hipek 10:38 czwartek, 4 października 2012

Kdk: O ja pierdzielę... Rzeźnia :(

Limit: Raczej żadna partia nie zgodzi się na JOW, więc można pomarzyć. Być może ordynacja mieszana (proporcjonalno-więszkościowa) sprawdziłaby się w naszych warunkach, ale to też średnio realne.

lukasz78 10:30 czwartek, 4 października 2012

Ad 3) Nigdy nie może być tak źle, żeby nie było jeszcze gorzej http://www.rynek-kolejowy.pl/35507/4_tys_km_linii_do_likwidacji__czyli_restrukturyzacja_w_wykonaniu_PLK_cz1.htm

kdk 10:23 czwartek, 4 października 2012

Tak mamy rządzone jak sobie władców wybierzemy. Że nie umiemy wybierać (albo nie ma z kogo wybierać), to mamy jak mamy. Można psioczyć do śmierci a nic to nie da.
Jeśli nam się zmiany marzą, to trzeba zmienić ordynację wyborczą tak, żeby głosować na ludzi a nie na partie i wtedy kiepskich polityków może uda się w końcu pozbyć. Bez tego to władza będzie wyglądać jak wygląda. Ciągle te same, spasione ryje i tylko coraz nowsze afery.

limit 10:17 czwartek, 4 października 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa yciow

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]