Warszawskie zabytki

Poniedziałek, 1 października 2012 · Komentarze(17)
Tekst o ludzkich krzywdach i jedzeniu ciastek zamiast chleba przesunę na jutro, bo dzisiaj jakoś nie mam weny. Na razie lekko zasygnalizuję temat. Polecam wizytę na warszawskim Dworcu Wschodnim - pięknie odremontowany, tylko nie ma tam co zjeść. To znaczy w sumie można - wypić kawę w jednej z sieciowych kawiarni i przegryźć ciastkiem, płacąc za to jakieś 20 zł. Tymczasem przez dworzec przewijają się codziennie tysiące ludzi, często biednych, żyjących ledwo od pierwszego do pierwszego na umowach śmieciowych (o umowach śmieciowych szerzej jutro), nie mających czasami nawet na chleb. A co im się oferuje? Drogie ciastka. Taka jest polityka zarządcy dworca, jakiejś państwowej spółki (namnożyło się tych spółek i spółeczek na kolei). Ktoś jest za to odpowiedzialny.

A więc jutro będzie szerzej o umowach śmieciowych (na umowy śmieciowe zatrudniają nawet państwowe urzędy! - bo normalne etaty trzymane są dla "swoich"), drogich ciasteczkach oraz autostradach, na które nie można wjechać. To znaczy można, jeśli się jest wybrańcem mieszkającym w dużym mieście, bo społecznościom z małych miasteczek i wsi zaoferowano jedynie wąchanie spalin. Będzie też o chorych koncepcjach szybkiej kolei dla wybranych, gdy na polskiej prowincji znika transport publiczny.

No to teraz o zabytkach. Jadę sobie przez warszawskie Koło i widzę takie coś:



Brzydkie, co nie? Nie szkodzi. Teraz jest w Warszawie taki "trynd", że podobne szkaradztwa wpisuje się do tzw. ewidencji zabytków, trafił tam m.in. ohydny pawilon meblowy w centrum miasta (ul. Emilii Plater), może kiedyś sfocę i pokażę. Więc i ten obiekt na zdjęciu ma szansę stać się zabytkiem. Nawet będę temu kibicował, bo jak szaleć to szaleć :)

A dalej Koło wygląda tak...



...i w sumie nie jest źle, socreal da się lubić. Koło to w ogóle ciekawe miejsce, znajdziemy tam zarówno PRL-owskie bloki, jak i wąskie uliczki z małymi domkami. No i socreal. Ogólnie wizytę w tych rejonach każdemu polecam.

No a aura była w poniedziałek typowo jesienna. Oto np. ulica Filtrowa na Ochocie:



A to już Plac Politechniki:



Ogólnie jest zabytkowo (nie pseudozabytkowo!), tylko tramwaj całkiem nowoczesny :) Zwraca też uwagę niedokończony koszmarek górujący nad sąsiednimi kamienicami. Nie znam dokładnie tej historii, ale ktoś to chyba próbował wznieść bez pozwolenia. Nie wyszło. Nurtuje mnie tylko, dlaczego nikt tego nie rozbiera. Czyżby zostało już tak na lata?

I na koniec Plac Trzech Krzyży:



Tutaj jednym wielkim zabytkiem jest cały plac, zabytkiem komunikacyjnym z czasów nadmiernej fascynacji motoryzacją. Wszystko zalano asfaltem, a widoczny na zdjęciu kościół stoi na wyspie otoczonej asfaltowym morzem. No owszem, są plany przebudowy i zrobienia z tego asfaltowego morza normalnego miejskiego placu, ale na planach się kończy. Czyli normalka.

Ostatnio na tym placu była wielka manifestacja przeciwko obecnemu układowi politycznemu. Układ, choć gnije i śmierdzi coraz bardziej, stoi stabilnie, bo jest dobrze umocowany. Może jednak kiedyś padnie? Oby.

Komentarze (17)

Jeszcze raz, bo się link posypał: http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=129830&page=71

Budowa trwa od lat 90. A obecnie budynek jest wyższy niż w zatwierdzonym projekcie.

oelka 23:20 środa, 3 października 2012

Budynek na placu Politechniki na Forum Polskich Wieżowców w swoim czasie był otagowany jako "Tu mieszka Buka" i tam też jest [/url]]zamieszczona jego cała historia.

oelka 23:19 środa, 3 października 2012

Biedronka i Rossman sa jak najbardziej na dwordu kolejowym...Poznań Główny. A co do koscioła ten na placu 3+, ma się i tak lepiej niż ten przy Modlińskiej w okolicach elektrociepłowni Zerań otoczony jeszcze serpentyną zjazdu z trasy AK na północ w kierunku Jabłonny niczym elegancka kobieta szalem. Bycie religijnym wymagaz wysiłku.

teich 18:40 środa, 3 października 2012

A widziałeś kiedykolwiek Matkę Teresę na państwowym stołku????
Wszyscy, co tam "służą społeczeństwu" są dla maksymalizacji swoich zysków

rowerzystka 12:24 środa, 3 października 2012

Natomiast umowy śmieciowe na państwowym to zwykłe draństwo. Bo to oznacza, że mamy śmieciowe państwo.

lukasz78 12:18 środa, 3 października 2012

I dlatego jestem za tym, zeby państwo zdyscyplinowało przedsiębiorców w kwestii praw pracowniczych, ale jednocześnie musi im zaoferować coś w zamian, ułatwić im działanie na wielu polach, nie obciązać nadmiernie różnymi składkami itp. Bo ja zdaję sobie sprawę z tego, że często umowy śmieciowe biorą się stąd, że pracodawca nie jest w stanie w inny sposób dźwigać rozmaitych obciążeń. I państwo musi te obciążenia zmniejszać.

lukasz78 12:17 środa, 3 października 2012

Tylko ja jeszcze czysto po ludzku rozumiem, że zyski maksymalizuje przedsiębiorca prywatny, bo on nie ma żadnych zobowiązań wobec społeczeństwa (choć byłoby miło, gdyby dzielił się częścią zysku z pracownikami, ale musieć nie musi). Natomiast państwo jest generalnie od tego, żeby służyc ludziom a nie żeby na nich zarabiać. To państwo powinno być dla ludzi, a u nas ludzie są dla państwa. To urzędnicy powinni służyć społeczeństwu, a u nas społeczeństwo musi służyć urzędnikom, ma mnóstwo obciążeń i praktycznie żadnych praw (większość praw funkcjonuje tylko na papierze, jak co do czego przyjdzie).

lukasz78 12:15 środa, 3 października 2012

Oczywiście, że chodzi o maksymalizację zysków i byłabym zdziwiona, gdyby było inaczej. Między innymi własnie z tego powodu powstały wszelkiego rodzaju dziwne umowy tzw "o pracę"

rowerzystka 12:04 środa, 3 października 2012

Zakupy do pociągu to dobra rzecz, znaczna część podróznych odjeżdża właśnie do wiosek i miasteczek, gdzie pewne artykuły cieżko kupić, a za inne trzeba przepłacać.

A czynsze na dworcach to jest właśnie pośrednio element polityki państwa. I teraz jest pytanie, czy nastawiamy się na służenie społeczeństwu (tak, teoretycznie władza powinna to robić, chociaż jak to przeczyta jakiś Pan Minister czy Bardzo Ważny Dyrektor, to oczywiście praskie śmiechem, bo on rządzi a nie służy) czy też nastawiamy się na maksymalizację zysków.

I jeszcze pytanie, na co potem pójdą te zmaksymalizowane zyski i do czyjej kieszeni :)

lukasz78 11:12 środa, 3 października 2012

Czy ja wiem, i z zakupami do pociągu? no może, może to zależy dokąd ktoś jedzie, jak do domu, do małej mieściny to może i tak.
Racja, nie miałam na myśli wymuskanych kawiarenek pokroju Starbucksa, tylko barek, taki w miarę przyzwoity jest na Łodzi Widzew, kanapeczki, słodycze, picie, coś tam, taki szkolny barek trochę. Chociaż drogi,ale to chyba nie do przeskoczenia, chcesz wynajmować miejsce na dworcu to płacisz wysoki czynsz,i tym samym wysokie ceny artykułów, to trzeba by było pewnie zmienić politykę państwa/rządu, tak jak zresztą wspomniałeś.

a co do placu, no to cóż, zdaje się, że w niektórych miastach nie dba się zupełnie ani o estetykę ani o funkcjonalność i komfort mieszkania dla mieszkańców.

Carmeliana 11:06 środa, 3 października 2012

Co do kościoła, to mnie się o to rozchodzi, że kościół na środku asfaltowego morza nie wygląda fortunnie. Ale nie chodzi mi tylko o sam kościół, lecz ogólnie o wygląd placu - plac w centrum dużego miasta powinien wyglądać właśnie jak plac a nie jak skrzyżowanie dróg powiatowych gdzieś na przedmieściach Sieradza (z całym szacunkiem dla przedmieść Sieradza). Czyli mniej asfaltu, więcej powierzchni dla pieszych.

lukasz78 10:43 środa, 3 października 2012

"o, dworzec to akurat nie jest od tego, żeby robić zakupy. (a jakby tam było tanio to dopiero by się namnożyło menelstwa, niech będzie sobie jeden czy dwa przyzwoite barki dla czekających i to wszystko, a nie jakieś drogie śmiecio - budki o wątpliwej czystości)." - o właśnie, niech będzie sobie jeden czy dwa przyzwoite barki dla czekających! Rzecz w tym, że nie ma.

Między dwoma skrajnościami (podejrzane kebabownie ściągające menelstwo i wymuskane kawiarenki z kosmicznymi cenami) istnieje cała masa możliwych rozwiązań. Żeby jeszcze je wdrożyć...

Co do tego, że dworzec nie jest od kupowania, to nie do końca się zgadzam, oczekując na pociąg można zagospodarować swój czas, robiąc zakupy, jakiś Rossmann czy Biedronka na dworcu to nie są złe rozwiązania.

lukasz78 10:40 środa, 3 października 2012

Cóż, z asfaltem jest bezpieczniej... Jak były manifestacje to kostka brukowa latała, asfaltem nie porzucasz ... ;)

szczepan 10:32 środa, 3 października 2012

No, dworzec to akurat nie jest od tego, żeby robić zakupy. (a jakby tam było tanio to dopiero by się namnożyło menelstwa, niech będzie sobie jeden czy dwa przyzwoite barki dla czekających i to wszystko, a nie jakieś drogie śmiecio - budki o wątpliwej czystości).
W każdym razie czekam aż najdzie Cię wena ;)

A co do koszmarku, to może na rozbiórkę też trzeba mieć pozwolenie :D

A o co chodzi z tym kościołem? u nas też jest taki, spory, ze mszami dla studentów ;) stoi przy rondzie między ulicami i tragedii nie ma.
Co komu przeszkadzają ulice, zlikwidować kościół, nie będzie problemu :P

Carmeliana 10:29 środa, 3 października 2012

To ja ożenię te dwa wpisy i proponuję meteoryt w krzywą wieżę :)

lukasz78 10:22 środa, 3 października 2012

Jeśli tego świata nie pierdyknie jakis meteoryt, to nic tu sie na lepsze nie zmieni...;)

kundello21 10:21 środa, 3 października 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zasob

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]