Toruń, Włocławek i... skrzywiona korba

Sobota, 8 września 2012 · Komentarze(8)
Kategoria Ponad 117 km
Moja sobotnia wycieczka zaczęła się nienajlepiej. Od skrzywionej korby w rowerze.

Gdy było jeszcze ciemno, doturlałem się na Dworzec Centralny i ruszyłem pociągiem w stronę Torunia, w Kutnie miałem przesiadkę. A peron w Kutnie jest masakrycznie niski. Jeśli dodamy do tego wąskie drzwi w wagonie kolejowym, jest jasne, że wysiadka z rowerem nie jest łatwa. Niemniej jednak dotychczas mi się udawało, w sobotę się nie udało. Może byłem bardziej zaspany? No w każdym razie przy wysiadaniu potknąłem się, rower upadł na peron, a ja na rower. Co prawda szczególnie ciężki nie jestem, mam całe 75 kg (mojemu koledze z pracy, który ma zbliżony wzrost, ale wszędzie jeździ samochodem, ustępuję 25 kilo), ale ciężar mojego ciała wystarczył, aby skrzywić prawą korbę.

No nic, jechać się dało. Na początku trochę niewygodnie, z czasem nauczyłem się prawidłowo układać stopę na odchylonym nieco pedale. Tragedii zatem nie było.

Wysiadłem w Toruniu i ruszam. Oto panorama Torunia:



Samego miasta nie zwiedzałem, bo robiłem to już wielokrotnie (choć nie rowerem) i znam je jak własną kieszeń. Zamiast tego ruszyłem na Chełmżę:



Klimaty ogólnie zupełnie inne, niż na Mazowszu czy Podlasiu, zabudowa w stylu pruskim. Ot inny zabór mieli. Podobnie Kowalewo Pomorskie:



W rzeczonym Kowalewie kiedyś się moja babcia urodziła i wychowała :)

Do Golubia-Dobrzynia jedzie się OK, trasa płaska, wiaterek pomaga. W Golubiu cykam zamek z poczucia obowiązku, bo nie wypada być w Golubiu i zamku nie cyknąć :)



Za Golubiem zaczynają się schody. Teren staje się pagórkowaty, wiatr przeszkadza (zmieniłem kierunek), dostaję nieco w kość. No to... trzeba się posilić :)



Kocham GS-y! :)

Zmagając się z pagórkami i wiatrem dotaczam się do Lipna. Miasto jak miasto, szału nie ma...



Jeszcze tylko postój w szczerym polu, bo wiatr dał mi w kość całkiem mocno...



...i już osiągam Włocławek. A przed Włocławkiem piękny długi zjazd aż do Wisły. W drugą stronę robić tej trasy nie będę, bo piękny długi zjazd zmieniłby się w masakrycznie upierdliwy podjazd.

We Włocławku cykam fotę w jakimś przypadkowym miejscu...



...i kieruję się na dworzec. Brzydki.



Sam Włocławek ma ciekawy klimacik lekko podupadłego miasta przemysłowego, taki lekko szemrany. Ja akurat takie klimaty lubię, dla mnie OK.

Na dworcu we Włocławku dyskutuję sobie jeszcze z kibicami GKS-u Katowice, którzy jechali na mecz do Bydgoszczy (we Włocławku ich pociąg miał postój), po czym odjeżdżam do Warszawy.

Wycieczka OK, tylko ta korba...

Komentarze (8)

Dzięki za zaproszenie, pewnie kiedyś skorzystam i zaoferuję rewizytę w Warszawie :) Na razie Mazury ma zaledwie muśnięte (Działdowo i Nidzica), trzeba to poprawić. Pozdr.

lukasz78 20:28 piątek, 14 września 2012

No kolego, jak już zaliczyłeś Golub, w którym się urodziłem, to teraz zaplanuj wypad na Mazury. Z dojazdem PKP masz szansę pykąć w weekend kawałek północno-wschodniej Polski. A ja oferuję nocleg w samym sercu Puszczy Piskiej;)

lszym 19:18 piątek, 14 września 2012

No wiesz, ja jestem z terenów płaskich jak stół, dlatego nawet te nędzne przewyższenie 250 m odbieram jako teren pagórkowaty :)

lukasz78 07:20 czwartek, 13 września 2012

Wlasnie tak sobie patrze na mapke i podjazdy: 120km i 250m podjazdow;) hehe ja ostanio zrobilam 100km i 1000m podjazdow;)
PS. Z pelnym ekwipunkiem;)

ememka 21:31 środa, 12 września 2012

Bez miejsc dla rowerów to ja przeżyję, podeprę rower na nóżce na końcu składu i stoi. Najgorsza zmora to są dla mnie niskie perony na znacznej części dworców. Wysiadanie z rowerem to ekwilibrystyka.

Podmiejskie są najlepsze, właśnie ze względu na szerokie drzwi. Ale nie wszędzie się takim dojedzie...

lukasz78 07:15 środa, 12 września 2012

Prawdę powiedziawszy daleko pociągami z rowerem nie jeżdżę, a tam gdzie jeżdżę wybieram elektryczki. One mają chociaż przedział służbowy czy też dla podróżnych z rowerami no i szerokie drzwi, łatwo się wychodzi nawet na niski peron.Ale nie ma co narzekać na PKP, miałem okazję pojeździć równiez kolejami niemieckimi i szwajcarskimi. Tam równiez tylko niektóre pociągi ciągną wagony z miejscam na rowery. Róznica jest wyłącznie w nowoczesności i czystości tamtejszego taboru. Bo stacje to zupełnie inne historia, potrafią być rónie meliniarskie jak polskie.. Dworzec główny w Bazylei (Basel) był równie brudny jak nasz Centralny w Warszawie sprzed odświeżania.

teich 07:11 środa, 12 września 2012

Ja tez średnio oceniam warunki do przewożenia rowerów w polskich pociągach, ale co zrobić, jak się chce zwiedzać rowerem odległe miejsca, to nie ma wyboru... Żeby jeszcze te perony były wyższe. Na zmodernizowanych stacjach są już wysokie, ale ile jest tych zmodernizowanych stacji...

lukasz78 10:36 wtorek, 11 września 2012

I tak jesteś hardcorem, że tyle z rowerem pociągami jeździsz. Wracaliśmy z Marcinem z Torunia pośpiechem do Dąbrowy Górniczej. Warunki dla transportu roweru tragiczne. Żadnej przestrzeni przeznaczonej do ustawienia pojazdów. 3 godziny stania na końcu ostatniego wagonu przy rowerach. Wcześniej do Częstochowy też nie udało nam się znaleźć miejsca dla rowerków. Koleje mają u mnie potężnego minusa pod względem transportu rowerów. A kwestia wysiadania z nimi z pociągu to osobna kwestia. Równie barwna jak transport.

limit 17:06 poniedziałek, 10 września 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa uzlat

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]