Uderzył we mnie samochód, ale proszę się nie bać :)
To się w końcu musiało stać. A było to tak - wróciłem z urlopu, wsiadam na rower, jadę do pracy, przejeżdżam jedną z wolskich ulic, mam pierwszeństwo przejazdu, z ulicy podporządkowanej wyjeżdża samochód i...
No cóż, nie zatrzymał się, tylko po prostu we mnie wjechał. Wykonałem pięknego pirueta w powietrzu i zaryłem w asfalt. Ale...
Cóż, wielu ludzi w różnych sytuacjach mówiło, że jestem cyborgiem :) Teraz też to się sprawdziło, bo poza lekko obitymi mięśniami prawego uda, które zetknęły się z asfaltem, nic mi nie dolega. Wstałem, otrzepałem się, dziarsko chodzę i dziarsko śmigam na rowerze. Rower też o dziwo nie ucierpiał poza leciutko wygiętym błotnikiem, pancerny sprzęt to jest to.
Sprawcą wypadku był młody chłopak, był śmiertelnie przerażony, chyba teraz faktycznie zacznie jeździć ostrożnie :) Dogadaliśmy się, spisałem go tylko z dowodu osobistego, wziąłem na wszelki wypadek numer telefonu i zainkasowałem 100 zł na nowe błotniki, rozstaliśmy się w pokoju. Do rowerowania oczywiście się nie zraziłem i śmigam dalej :)
Mam nadzieję, że limit wypadków na ten rok już wyczerpałem.
Komentarze (11)
Ciepło jest, to i asfalt miękki :)
surf-removed 09:57 czwartek, 2 sierpnia 2012
Mnie już na szczęście nic nie boli, tylko jak nacisnę to miejsce to czuję ból. Ale nic poza tym. No i posiniaczony jestem z lekka.
Nie wiem, na jakie noty za styl zasłużyłem, ale telemarkiem nie próbowałem lądować :)
lukasz78 08:46 czwartek, 2 sierpnia 2012
anchor, ciekawe jakie noty za styl i lądowanie.
lukasz78, Dobrze, że nic poważnego Ci się nie stało. Oby jak najmniej takich bliskich spotkań. :)
chrabu 07:45 czwartek, 2 sierpnia 2012
Zazwyczaj boli dopiero od drugiego dnia. Niech Najwyższy , jakim imieniem byśmy go nie wzywali, ma nas w sej opiece.
teich 07:41 czwartek, 2 sierpnia 2012
No trochę szczęścia w nieszczęściu miałem, wydaje mi się, że gość podciął mi tylne koło. Gdyby trafił mnie centralnie zderzakiem w nogę, byłoby pewnie znacznie gorzej.
lukasz78 11:27 środa, 1 sierpnia 2012
Cholera, szczęście jest jednak w życiu potrzebne... A i gruba skóra się przydaje:) Dobrze że sie tylko na siniakach skończyło. pozdrawiam:)
kotu 10:50 środa, 1 sierpnia 2012
Szczęście, że tylko tak się to skończyło. :)
michuss 10:22 środa, 1 sierpnia 2012
Tak, to miało kluczowe znaczenie :)
lukasz78 09:40 środa, 1 sierpnia 2012
Rozumiem, że w dowodzie sprawdziłeś czy to aby nie żaden Litwin albo co gorsza Ukrainiec tak cię dupnął :P
Niewe 09:35 środa, 1 sierpnia 2012
lukasz78
Варшава
Uwaga: Osobnik politycznie niepoprawny :) Nie jestem Europejczykiem, jestem Polakiem ze wschodnią duszą. A poza tym podobno jestem toksyczny, podżegam do wojny, jestem chamem i pluję Litwinom do talerza - o czym można przeczytać na pewnym forum dyskusyjnym. Strzeżcie się zatem! :)
Dystans całkowity | 55271.00 km |
Dystans w terenie
| 0.00 km (0.00%) |
Czas w ruchu
|
brak danych. |
Suma w górę |
0 m |
Prędkość średnia: | brak danych. |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny