Tour de Łuków & Siedlce

Czwartek, 7 czerwca 2012 · Komentarze(7)
Kategoria Ponad 117 km
No OK, nie była to jakaś megatrasa, ale trochę kilometrów przejechałem.

Jazdę zaczynam od przejażdżki z domu na Dworzec Centralny, stamtąd pociągiem teleportuję się do Pilawy, po czym ruszam na Łuków. Granicę województwa osiągam całkiem szybko.



Jedzie się fajnie, z leciutkim wiatrem w plecy. Pierwsze miasto po drodze to Stoczek Łukowski. A w zasadzie małe senne miasteczko, w którym nic się nie dzieje.



A teraz przejdźmy do kwestii dróg na tzw. ścianie wschodniej. Otóż przeciętna wiejska droga łącząca jakieś zadupia w okolicach Łukowa (woj.lubelskie) wygląda tak:



Cóż, wszyscy ci, którzy myśleli, że na wschodzie Polski drogi są gruntowe, a tubylcy jeżdżą po nich zaprzęgami konnymi, muszą poczuć się zawiedzeni. Drogi są asfaltowe, jeżdżą po nich samochody i traktory, No i rowery czasem :) No i domy - drewnianych jest mało, przeważają duże i murowane, takie jak w całej Polsce. Ogólnie przedstawiany w mediach obraz wschodniej Polski jest daleki od rzeczywistości. Przyczyny? Nie znam. Może takie, że Jedynie Słuszna Partia Rządząca ma w tych rejonach znacznie mniejsze poparcie, niż na zachodzie kraju? Kto to wie... W każdym razie nie ma tam bidy z nędzą, jest zupełnie normalnie i na poziomie.

Gdyby ktoś jednak chciał poszukiwać tam drewnianych chałup, to trochę znajdzie. Niektóre nawet są przyszykowane na Euro :)



Dobra, jedziemy dalej. Najpierw przystanek kilka kilometrów przed Łukowem i akcenty kibicowskie...



...a potem stacja w Łukowie. Ładna jest. W środku też schludnie i czysto.



O samym Łukowie powiedzieć coś ciężko - ani brzydki, ani ładny. W każdym razie raczej zielony i zadbany. Perełka turystyczna to nie jest, ale ogólne wrażenie lekko na plus.

A dalej to już jadę na Siedlce nieco okrężną trasą, w Siedlcach wsiadam do pociągu i to tyle. Następne kilometry robię już w Warszawie.

Na koniec mapka:

Komentarze (7)

Drogi w każdej części kraju są i lepsze i gorsze. Wszystko zależy od zasobności danej gminy i tyle.

rowerzystka 22:05 wtorek, 12 czerwca 2012

Nie trzeba wcale bardziej na wschód żeby drogi zrobiły się fatalne wystarczy pojechać na południe od Puław no i oczywiście na wschód w stronę Lublina też jest tragicznie, nierzadko lepiej jedzie się gruntową drogą niż "asfaltem" ale są też takie perełki gdzie jest gładki asfalt ale mało takich raczej

Wiro 18:20 wtorek, 12 czerwca 2012

Wilk: Masz może na mysli rejon Włodawy i Białej Podlaskiej? Pytam, bo jak mi się uda wyrwać z Wawy na cały dzień, to planuję trasę właśnie tam.

Oelka: I gdzie były lepsze? :)

lukasz78 18:23 poniedziałek, 11 czerwca 2012

To w jakim stanie są drogi wynika ze starych i nowych podziałów administracyjnych. Dla przykładu: jeszcze kilka lat temu po jakości dróg dało się wyłapać dawną granicę pomiędzy województwami ciechanowskim i ostrołęckim.

oelka 16:58 poniedziałek, 11 czerwca 2012

Nie byłeś dalej na wschód ;))
Ja w zeszłym roku byłem na wypadzie w rejony podgraniczne i tam asfalty są bardzo marne, podobnie jak i wielu rejonach lubelszczyzny. Oczywiście trochę się buduje i nieco się to poprawia, ale na cuda w tej mierze nie ma co liczyć

wilk 14:55 poniedziałek, 11 czerwca 2012

Byłem raz, nie rowerem, 9 lat temu. Fajnie wspominam, kiedyś wrócę. Może rowerem?

lukasz78 11:38 poniedziałek, 11 czerwca 2012

Niezły dystansik. A co do jakości dróg. Jak byłem w zeszłym roku w Bieszczadach to na moich mapach w Garminie stało, że tu czy tam droga gruntowa. Psychicznie przygotowany na wertepy skręcam a tam gładki jak stół asfalcik. Co do tej nędzy z bidą to też potwierdzam, że to bujdy. Taki sam kraj jak wszędzie. Czasem zdarzy się ruina, czasem pałac a tak w ogóle, to zwykłe domki. Jedynie przestrzenie między miejscowościami większe i same miejscowości nieco mniejsze. I tyle. A w ogóle Bieszczady polecam. W tym roku raczej tam nie planuję zawitać ale w przyszłym... strasznie mnie tam ciągnie.

limit 09:31 poniedziałek, 11 czerwca 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ntree

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]