Gwóźdź

Wtorek, 22 maja 2012 · Komentarze(11)
We wtorek planowałem przejechać 90 km, przejechałem 77. Wszystkiemu winien był gwóźdź.

Jadę ja sobie przez skrzyżowanie Wrocławskiej i Radiowej na warszawskim Bemowie, a tu nagłe słyszę głośne "bum!", po czym rowerem zaczyna rzucać na wszystkie możliwe strony. Zatrzymuję się i koniec jazdy. W tylnej oponie tkwi piękny dorodny gwóźdź.

Cóż było robić, wstawiłem rower do tramwaju i pojechałem do domu, tam znalazłem jakąś starą zapasową dętkę i zacząłem zmieniać. To świadczy o skali mojej determinacji, albowiem majsterkować nie cierpię. O moim stosunku do majsterkowania świadczy fakt, że kiedyś wyłamane drzwi od szafki kuchennej naprawiałem 6 miesięcy i 7 minut - 7 minut robocizny i 6 miesięcy zabierania się do tego :) Z dętkami jest tak samo - wstawiam rower do serwisu, bo nie chce mi się w tym babrać, rower jest jak dla mnie do jeżdżenia a nie do majsterkowania. Ale że był już wieczór, a następnego dnia chciałem jeździć a nie taszczyć rower do serwisu, to mimo swojej niechęci do majsterkowania zmieniłem tę nieszczęsną dętkę. Czego nie robi się dla cyklozy :)

Dalej już nie jeździłem. Późno było, nie chciało mi się.

Komentarze (11)

Oczywiście jak każdy kto ma dużo jadu w ślinie musisz mieć kogoś komu możesz pluć w talerz. Inaczej istniałoby ryzyko, że własna ślina by Cię zabiła :D

Powinieneś zacząć oglądać się przez ramię. A nuż ktoś Cię śledzi ;)

ralfbutton 09:05 piątek, 25 maja 2012

Łukasz ... kapeć nic przyjemnego ale na Odyna zmiana dętki to jakieś 10 minut robocizny razem z nadymaniem do 60 psi gdzieś.

Martinez 21:31 czwartek, 24 maja 2012

Muszę mieć wrogów, no bo inaczej komu mógłbym pluc do talerza? :)

lukasz78 19:21 czwartek, 24 maja 2012

Łukasz kolekcjonuje wrogów. Chyba. No bo: całe wiadome forum, Litwini, gość od gazu, ostatnio Pan Kolejarz i diabli wiedzą kto tam jeszcze po drodze :-)

limit 17:42 czwartek, 24 maja 2012

jakiego tam forum. To Litwini wrzucili, ani chybi, i wiadomo za co!:D

tatanka 17:01 czwartek, 24 maja 2012

Właśnie koleżko, zapomniałeś dodać, że gwóźdź na 100% został podłożony przez kogoś z "pewnego forum". Do teraz cię szykanują.

Gość 14:45 czwartek, 24 maja 2012

Łukasz to na pewno gwóźdź ze znajomego forum ;)

a tak na serio to warto wozić ze sobą łatki i pompkę. Koszt niewielki a może Cię uratować jeśli coś takiego przytrafi się na zadupiu. Kiedyś już pchałem rower z przebitymi 2 kołami ok 8km. Masakra

ralfbutton 12:22 czwartek, 24 maja 2012

Mnie też kiedyś wlazł w oponę gwóźdź, długi jak środkowy palec u ręki :P
Idealnie pod sklepem rowerowym z serwisem, więc go od razu oddałam na zmianę i zabuliłam 30 złotych :O :P
Ale do dziś myślę, że oni specjalnie rozsypali te gwoździe pod sklepem ;)

Carmeliana 12:17 czwartek, 24 maja 2012

Jakże doskonale Cie rozumiem z tym majsterkowaniem przy rowerze ;)

rowerzystka 09:43 czwartek, 24 maja 2012

Mam identyczny stosunek do majsterkowania, ale dętkę zmieniam sam (choć przyznam, że bez przyjemności). ;)

michuss 09:41 czwartek, 24 maja 2012

No to musiałeś być rozpaczliwie zdeterminowany.... :D

ideefixe 07:58 czwartek, 24 maja 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa kjakr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]