Sezon komunijny czyli nędzne 25 km

Sobota, 12 maja 2012 · Komentarze(10)
Sobota powinna kojarzyć się z wyprawami rowerowymi. Ale czasem bywa tak, że zamiast udać się na dłuższy pozamiejski wypad, trzeba wbić się w gajerek (uch, jak ja tego nie lubię) i udać się na mszę komunijną a potem długie komunijne przyjęcie. Zwłaszcza, jak się jest chrzestnym :)

Czy w takich warunkach można przejechać dużo kilometrów rowerem? No cóż, mnie się nie udało. Stąd tylko nędzne 25 km przejechane wieczorem po ulicach Bielan i Bemowa.

A przy okazji to przypomniało mi się, że jak byłem mały, to chciałem dostać fajny rower na komunię. Nie dostałem, podobno dlatego, że w sklepach nie było (cóż, za komuny było to istotnie możliwe). Ale co się odwlecze, to nie uciecze i jeszcze się potem zdążyłem w życiu najeździć.

A Wy dostaliście na komunię rower? :)

Komentarze (10)

Tak, Wigry 3 :-)

MARECKY 18:32 wtorek, 15 maja 2012

Turing? Nie wiem, bo nie było na nim widocznej nazwy. Pochodził z końca lat 60. lub z samego początku 70.
Na pewno natomiast miał swój poważny udział w tym, że singla używam do jazdy po mieście.

oelka 21:11 poniedziałek, 14 maja 2012

Na komunię zegarek dostałem ... a potem BMX''a chyba rok czy dwa później na 1 czerwca ... pierwsze schody wylądowane na nim poleciałem :)

Martinez 20:10 poniedziałek, 14 maja 2012

Na komunię dostałam zegarek, ale rower dostałam w spadku już dożo wcześniej :). Byłam szczęściarą :))

rowerzystka 14:45 poniedziałek, 14 maja 2012

Może Turing :) Śmigałem takim sprzętem u babci na wsi.

lukasz78 11:19 poniedziałek, 14 maja 2012

No proszę. A ja się w niedzielę realizowałem jako ojciec chrzestny podczas I Komunii :-)

Roweru na komunię nie dostałem, bo odziedziczyłem go po ciotecznej siostrze. Nazwy nie podam. Była to damka-singiel z torpedem jako jedynym hamulcem.

oelka 11:10 poniedziałek, 14 maja 2012

Ja dostałem sprzęt o nazwie... Gil :) To było wielkości Wigry, ale nie był to składak, taka była różnica. Kumpel z piętra miał Jubilata i mu zazdrościłem, ale ten Gil też nie był zły, parę tysięcy km na nim zrobiłem.

lukasz78 09:45 poniedziałek, 14 maja 2012

I trzeba dodać, że wybór był wtedy prawie żaden: Wigry 3, Jubilat 2 albo, przy ogromnym szczęściu, jakaś forma kolarzówki ale nazwy nie znam bo widziałem tylko kiedyś u kogoś raz jeden taki pojazd. Były jeszcze produkcje radzieckie ale dla dziecka do komunii nie wchodziły w rachubę bo za duże i "wsiadane przez rurkę".

limit 09:33 poniedziałek, 14 maja 2012

Coś w tym było, moja śp. ciotka (moja chrzestna) obiecała mi ten rower i dopiero po 2 latach po komunii jakimś cudem go upolowała.

lukasz78 09:29 poniedziałek, 14 maja 2012

Nie dostałem. To były jeszcze te czasy, kiedy na rowery były zapisy jak na malucha. A jak się jakieś cudem pojawiły w sklepie to znikały tak szybko, że ich istnienie było tak samo legendarne jak jednorożce, smoki i UFO.

limit 09:24 poniedziałek, 14 maja 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ktakj

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]