125 pustych kilometrów, a system jest do dupy

Poniedziałek, 7 maja 2012 · Komentarze(13)
Kategoria Ponad 117 km
Kiedyś pisałem o tzw. pustych kilometrach. Puste kilometry to takie, które zostały przejechane, ale nie są szczególnie wartościowe, bo ich natrzaskanie nie wiązało się z żadną ciekawą trasą, interesującymi miejscami, fajnymi przeżyciami.... Coś jak puste kalorie przy konsumpcji śmieciowego żarcia.

Piszę o tym dlatego, gdyż wczoraj przejechałem aż 125 pustych kilometrów. Dystans na koniec dnia może i imponujący, ale nie widziałem po drodze nic ciekawego. To znaczy widziałem Warszawę, tylko i wyłącznie. Gdybym był w Warszawie pierwszy raz w życiu, pewnie pisałbym teraz, że wszystko było megaciekawe, fajne i w ogóle och i ach, ale rzecz w tym, że żyję w tym mieście już 33 lata i wszystko to, co widziałem wczoraj, zdążyłem już wcześniej ujrzeć setki razy.

Nudy, co nie?

No dobra, aż tak nudno to nie było, zatroszczyła się o to pogoda. Pierwsze 11 km to podróż do pracy w deszczu, zmokłem porządnie a i do samej pracy dojechałem znacznie wcześniej niż zwykle, bo w deszczu nie chciało mi się jeździć. Odbiłem to sobie dłuższą przerwą w pracy, wtedy natrzaskałem kolejne 30 km, a Warszawa wyglądała mniej więcej tak:



To zdjęcie zrobiłem na najbardziej zaniedbanych obszarach warszawskiej Woli, przylegających do Dworca Zachodniego. To mocno podejrzane obszary i tzw. porządni ludzie, grzeczni, dobrze ułożeni i postępowi (nie takie reakcyjne chamy, jak ja), raczej się tam nie zapuszczają. A ja lubię takie nieco dzikie miejsca. Już tak mam.

W międzyczasie deszcz ustąpił, po pracy wypuściłem się na ponad 40-lilometrową wycieczkę, docierając w najdalsze zakamarki Grochowa i Gocławka, a potem przez Pragę wracając na Bielany. Dorzucam jedną fotkę z Grochowa (okolice Placu Szembeka):



To też ciekawe miejsce, nieco zapuszczone i małomiasteczkowe, żyjące swoim życiem nieco w oddali od tego całego wielkomiejskiego zgiełku, sztucznego blichtru i rozdętej konsumpcji na kredyt. Takie swojskie. Takie klimaty też lubię, czasem wolę pogawędzić sobie z miejscowym pijaczkiem niż postępowym bucem w garniturze oceniającym człowieka podług jego tzw. zdolności kredytowej. Coś się antysystemowy ostatnio zrobiłem - to znaczy zawsze byłem, ale teraz jakoś mi się to nasiliło. Bo system nie działa. To znaczy ludzie młodsi ode mnie, dumni ze swojej pierwszej śmieciowej umowy, pewnie jeszcze wierzą, że działa, ale ja już za stary jestem, żeby wierzyć. Sam na swój żywot nie narzekam, ale społeczeństwo jako całość to ma ogólnie nieźle przerąbane.

No dobra, koniec tych wynurzeń (w sumie nie wiem, czemu mnie nagle na wynurzenia wzięło, bo nie planowałem ich zamieszczać, siadając do pisania tej notki), przejdźmy znów do rowerowania. A więc wróciwszy na Bielany, robię tam jeszcze kilka kilometrów (zakupy), potem przerwę, a potem... Potem jeszcze 30 km wieczornej jazdy - Bemowo, Jelonki, Wola, Śródmieście, Żoliborz... O 23:30 kończę. Bilans dnia: 125 km.

Niezły wynik, tak sądzę, zadowolony jestem.

Co nie zmienia faktu, że system i tak jest do dupy. Czyż nie? :)

Komentarze (13)

A mnie się marzy linia metra pod Zachodnim i zejście z peronów wprost do metra. Ponoć mityczna 3.linia metra ma dotrzeć na Zachodni od strony Ochoty, mogliby to puścić dalej w stronę Koła (na stacji Moczydło krzyżówka z 2.linią) a dalej to choćby i między blokowiska Bemowa. Zamierzam żyć zdrowo i przeżyć co najmniej 97 lat, to może dożyję tego momentu :)

lukasz78 09:20 poniedziałek, 14 maja 2012

Konkurencyjne tereny do zabudowy są na przeciwko Zachodniego po drugiej stronie Alej Jerozolimskich.
Kolej już robiła przymiarki z jakimś developerem do budowy dworca połączonego z częścią handlowo-biznesową. Szczegóły są na SSC

oelka 23:45 sobota, 12 maja 2012

Musieli by pociągnąć metro i wyremontować zachodni żeby ludzie zaczęli się tamtędy przemieszczać.
Ale zachodni nigdy nie będzie tak rozbudowany jak centralny... nikt tam nie postawi obok złotych tarasów etc. więc przez najbliższe 50lat nic się nie wydarzy... chyba, że zrobią w gazowni luksusowe lofty i jakiś inwestor wykupi te składy złomu, lakiernie, warsztaty samochodowe zaśmiecające okolice Prądzyńskiego i Kolejowej i zbuduje tam osiedle. Lokalizację mają świetną.

Niby już tam 19. Dzielnica stoi niedaleko...

memento 09:34 piątek, 11 maja 2012

Ta częśc miasta wydaje się być wyjątkowo odporna na zmiany. Może jak dociągną metro na pobliskie Rondo Daszyńskiego, to coś się ruszy?

lukasz78 08:07 piątek, 11 maja 2012

Ech ;) kiedyś Brylowską chodziłem niemal codziennie do LO. Fajne czasy. Obok na skwerze piło się piwo, a gazownia służyła za... [ciach]. Widzę, że okolica prawie wcale się nie zmieniła - co najwyżej puścili z dymem jakiś drewniany barak, zniknęło też parę rozsypujących się aut.

memento 23:06 czwartek, 10 maja 2012

Niestety masz sporo racji. Akurat w tych wioskach było dosłownie po kilka domków i... przystanek autobusowy. Ciekaw jestem czy jeszcze coś tam jeździ.

chrabu 10:04 czwartek, 10 maja 2012

Ciekawe klimaty odkrywasz przy tych pustych kilometrach. Pozdrawiam

zielonamila 20:01 wtorek, 8 maja 2012

Chrabu: Mi szkoda tych małych miast, umierają. Ludzie jadą albo za granicę albo do Warszawy czy innego Krakowa. Ale w sumie się nie dziwię, gdybym był z małego miasta, to też pewnie bym uciekł do wielkiego, bo lubię wielkomiejskość, czasem nawet Warszawa jest dla mnie za mała :) No ale też nic się nie robi, aby ludzi na miejscu zatrzymać. Państwo się zwija, likwiduje się ośrodki zdrowia, szkoły, poczty, komisariaty, linie kolejowe.... Teraz chcą likwidować sądy w niektórych miastach. Państwo się zwija, ogranicza się coraz bardziej do dużych miast, a poza tym powstaje pustka.

Limit: Po prostu miałem przerwę (tzn. nie od roweru jako takiego, ale jeździłem pożyczonym i bez licznika) i jestem niziutko w TOP10 za maj, więc trzeba gonić :)

Ememka: Jakby się uparł, to i 300 km po Warszawie można zrobić, jest gdzie jeździć, sieć ulic mamy rozległą i gęstą.

Oelka: Ostatnio czytałem, że modernizują ten plac już 14 miesięcy. Ciekawe, jaki będzie efekt końcowy- mam nadzieję, że nie pustynia z kostki bauma.

Rowerzystka: Ściślej to nie Wola jest taką enklawą, lecz kawałek Woli - co innego Praga, tam większość dzielnicy wygląda w ten deseń.

lukasz78 11:08 wtorek, 8 maja 2012

W Szczecinie taką ""enklawą" jak Wola jest Stołczyn :)

rowerzystka 10:47 wtorek, 8 maja 2012

Kiedyś Brylowska (pierwsze zdjęcie) była głównym dojazdem do Dworca Zachodniego. Można tab było dojechać tramwajem.
Dziś to znacznie spokojniejsze miejsce.

Niedawno, bo 1 maja też jechałem Osowską i mijałem Chłopickiego, tak jak na drugim zdjęciu. Już poza zdjęciem Plac Szembeka się mooooddddeeeerrrrniiiiizzzzuuuuujjjjeeeee i końca nie widać. Tak od roku. Podobno ma to być wizytówka Pragi Południe. Zobaczymy, tylko nie wiadomo kiedy.

oelka 10:37 wtorek, 8 maja 2012

Duża ta Warszawa:)
ja mam dziś dzień wolny i nawet planowałam jakąś wycieczkę, ale jakiś leń mnie dopadł, to raz, a dwa próbuje ogarnąć się z pakowaniem;) A jakoś mi to nie idzie;/

ememka 10:25 wtorek, 8 maja 2012

Masz chyba jakąś rowerową odmianę ADHD :-) Ja tam sobie "setkę" od święta zrobię a u Ciebie to norma.

limit 10:24 wtorek, 8 maja 2012

Jak jeździłem po Mazurach to przejeżdżałem przez takie wioski gdzie wrony zawracają... . Zupełnie inny klimat, trzy chaty i natura. Niestety było też tam widać sporo biedy, która w mieście bardziej ginie. A system jaki jest powiedział mi jeden starszy rowerzysta z Nidzicy - miasto emerytów, młodzi wyjechali za granicę.

Chrabu 10:17 wtorek, 8 maja 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iwosc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]