No bo żeby mnie murzyn we własnym kraju opieprzał? :)

Czwartek, 23 lutego 2012 · Komentarze(10)
Kłótnie ze nerwowymi spaliniarzami to dla rowerzysty miejskiego chleb powszedni. Wczoraj jednak pojawiła się nowość, mianowicie rozdarł się na mnie... murzyn.

Zaczęło się od tego, że jechałem sobie Grójecką i jakiś nadpobudliwiec, nie mogąc mnie wyprzedzić, wściekle na mnie trąbił. W końcu udało mu się mnie wyprzedzić, patrzę, a tu w samochodzie dwóch murzynów, z czego jeden (pasażer) drze się na mnie, sugerując, że powinienem jechać chodnikiem. Jako człowiek czasem nerwowy odpowiedziałem oczywiście mało parlamentarnymi słowami, dogoniłem samochód na światłach i... Murzyn najpierw nie wiedział, co robić (szyby nie opuścił, chociaż mu to pokazywałem, bo chciałem wyjaśnić, że rowerem jeździ się jezdnią a nie chodnikiem), a potem wykonał przepraszający gest ręką, więc ja zrobiłem to samo i się rozjechaliśmy w pokoju.

Sytuacja w sumie typowa w relacjach rowerzysta-samochodziarz, ale jednak pojawiła się pewna nowość, ów opieprzający mnie murzyn. To mi się nie zdarzyło jeszcze nigdy. Jak widać wielokulturowość wali do nas drzwiami i oknami i tylko czekać, aż opieprzy mnie Arab, Wietnamczyk i Turek :)

A tak w ogóle to przejechałem wczoraj 52 kilometry i więcej mi się nie chciało. Ta wszędobylska wilgoć jednak demoralizuje.

Komentarze (10)

Ty znowuż z tym Tuskiem? ;D;D

mors 20:00 piątek, 24 lutego 2012

Ja tam ogolnie rasistą nie jestem, za to bywam porywczy - jakby mi się rudy pyskacz trafił, to bym pewnie wyzwal od rudzielcow, ale akurat trafiło na murzyna :) Natomiast zgodze się ze stwierdzeniem, ze pouczanie gospodarzy przez gosci jest grubym nietaktem.

lukasz78 18:58 piątek, 24 lutego 2012

No to chyba proste, jak idę gdzieś "w gości" to raczej nie ustalam tam reguł...
Jak dla nich, to lukasz78 mógłby jechać środkiem i pod prąd. ;)

mors 18:49 piątek, 24 lutego 2012

Można mu było jeszcze "Makumbę" zaśpiewać.
Nie zapomnę miny handlarza pamiątkami w Nicei, gdy kolega odśpiewał mu tę piosenkę :-D
Carmeliana Zawsze jest wytłumaczenie, że to cytat z literatury a delikwent może swoje żale przekazać w katakumbach Katedry Św. Jana, w krypcie z grobowcem pisarza i noblisty.

oelka 18:47 piątek, 24 lutego 2012

Uczciwie mówiąc to nazwałem go m.in. bambusem po tym, jak się na mnie wydarł i domagał się, abym jechał chodnikiem, ale do sądu mnie nie poda, bo rower nie ma numerów rejestracyjnych :)

lukasz78 11:49 piątek, 24 lutego 2012

Haha :D to by go jeszcze pozwał do sądu :P tak jak ta Murzynka, co ją kierowca wyzwał od czarnych małp, bo mu wlazła pod koła :D (dzisiaj w wiadomościach mówili :P)

Carmeliana 11:45 piątek, 24 lutego 2012

Trzeba może było powiedzieć temu obywatelowi o mocno ciemnej karnacji, że jest donkey. Albo, że tak jak Mea ma czarną skórę i czarny mózg ;-)
"Mea mieć czarną skórę i czarny mózg a Kali być donkey" - tak się mi jakoś skojarzyło z powieścią Sienkiewicza gdy czytałem o tym spotkaniu na Grójeckiej.

oelka 11:41 piątek, 24 lutego 2012

Bmtwo: Może na dziewczyny trąbią z założenia rzadziej :)

Carmeliana: Różnica jest, bo opieprzanie przez cudzoziemca jest jakimś urozmaiceniem, a opieprzanie przez tubylca jest najzwyczajniej w świecie nudne :)

lukasz78 11:29 piątek, 24 lutego 2012

A co to za różnica kto trąbi i opieprza? :P

Tak, ja też się nie kłócę, bo nie ma czasu na kłótnie na drodze :P za to na chodniku [ścieżce(sic!)] czasem trafi się jakieś głupie piesze, które zamordować to mało :|

Carmeliana 11:22 piątek, 24 lutego 2012

"Sytuacja w sumie typowa w relacjach rowerzysta-samochodziarz, ale jednak pojawiła się pewna nowość, ów opieprzający mnie murzyn" haha ;) Iście egzotyczna przygoda ;)

A ja się nie kłócę z kierowcami, bo jeszcze nigdy na mnie nikt nie natrąbił... na szczęście ;)

bmtwo-removed 10:57 piątek, 24 lutego 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa atrza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]