Wjazd w nogę i guma
Czwartek, 28 lipca 2011
· Komentarze(0)
Co za dzień. Najpierw przy Arkadii prawie bym zaliczył glebę na plamie oleju. Ale utrzymałem równowagę. Potem na Bielanach jadę sobie śmieszką rowerowa, mam zielone światło na przejeździe przez jezdnię, wjedżam, gdy nagle jakiś ok. 80-letni dziadek skręcający w prawo na zielonej strzałce ładuje mi się starym golfem prosto w lewą nogę. Nawet się zdziwiłem, że noga cała (tylko lekkie otarcie) i rower też, nawet spodnie całe, tylko kierownicę trzeba było prostować, bo się jakoś tam wykrzywiła podczas zajścia. Jak mi się udało nie zaliczyć gleby, to ja nie wiem, jakoś się przeturlałem siłą rozpędu chyba. Faktem jest, że dziadek wyglądał po tym zajściu na znacznie bardziej przerażonego, niż ja :)
No to skoro jestem cały, to jadę dalej. No i na Saskiej Kępie wbija mi się w oponę piękny kawałek szkła. Dętka do wymiany, na szczęście znalazłem warsztat w pobliżu.
A pod sam koniec pokłóciłem się porządnie z dziewczyną. Piękny dzień, prawda? :))
No to skoro jestem cały, to jadę dalej. No i na Saskiej Kępie wbija mi się w oponę piękny kawałek szkła. Dętka do wymiany, na szczęście znalazłem warsztat w pobliżu.
A pod sam koniec pokłóciłem się porządnie z dziewczyną. Piękny dzień, prawda? :))