Deszczowo i niedeszczowo
Niedziela, 3 lipca 2011
· Komentarze(0)
Przed południem w Warszawie lało, ale nie chciało mi się siedzieć w domu, więc wskoczyłem na rower. Najpierw 6 km do Arkadii, tam nabywam spodnie przeciwdeszcowe, przebieram się (zwykłe nasiąkniete do granic możliwości ładuję do siatki i jadę dalej). Spodnie po godzinie silnej ulewy okazały się nie do końca przeciwdeszczowe, troszkę przesiąkły, ale bez tragedii - w porównaniu ze zwykłymi portkami to i jak jak niebo a ziemia. Zrobiłem sobie traskę przez puściutkie miasto do Placu Konstytucji (na mieście zaledwie kilku rowerzystów widziałem, ale przechodniów i samochodów też niedużo), potem powrót na Bielany przez Ochotę, Wolę i Bemowo, łącznie wyszło 28 km. Jazda w lejącym deszczu to duża frajda, przezycia bezcenne :)
Pod wieczór wypogodziło się, więc jeszcze zrobiłem rundkę z Bielan przez Wólkę i Dąbrowę Leśną do Łomianek, stamtąd powrót do domu wzdłuż wylotówki na Gdańsk (nie wiem, czemu lubię trasy wypchane samochodami, ale lubię) i małe krążenie na Bielanach po drodze. 22 km. Rowerek po kąpieli deszczowej trochę skrzypi, trzeba będzie oliwić.
Łącznie 50 km w ciągu dnia.
Pod wieczór wypogodziło się, więc jeszcze zrobiłem rundkę z Bielan przez Wólkę i Dąbrowę Leśną do Łomianek, stamtąd powrót do domu wzdłuż wylotówki na Gdańsk (nie wiem, czemu lubię trasy wypchane samochodami, ale lubię) i małe krążenie na Bielanach po drodze. 22 km. Rowerek po kąpieli deszczowej trochę skrzypi, trzeba będzie oliwić.
Łącznie 50 km w ciągu dnia.