Do pracy, z pracy i do Raszyna oraz kłótnia pod Arkadią
Środa, 29 czerwca 2011
· Komentarze(0)
Rano jazda do pracy na Okęcie stałą trasą z Chomiczówki przez Bemowo, Koło, okolice Dw.Zachodniego i Al.Krakowską. Nic specjalnego. W czasie przerwy w robocie robię wypad do Raszyna. W stronę Raszyna szybka jazda z wiatrem, powrót w kierunku północnym morderczy. Nastawiam się zatem na trudny powrót do domu, pod silny wiatr. I wtedy staje się cud - przychodzi burza, ulewa, potem wychodzi słońce, a wiatr... zmienia kierunek. I tak wracam radośnie z wiatrem. Wybieram nieco inną trasę - Al.Krakowska-Grójecka-Towarowa-Okopowa-JP2-Broniewskiego. Kilometrowo wychodzi na jedno. Przed Placem Zawiszy ostro przeciskam się między uwięzionymi w korku samochodami, fajna sprawa :) Przed Rondem Babka to samo. W Arkadii robie parę minut przerwy, ale zanim odwiedzam Arkadię, okazuje się, że nie ma gdzie przypiąć roweru, bo parkingi rowerowe zapełnione w 100%, drugie tyle rowerów oblepia okoliczne barierki i słupy (co szkodzi dostawić więcej stojaków rowerowych???), a między tym wszystkim biega dziadek ochroniarz i krzyczy na rowerzystów próbujących przypiąć rower gdziekolwiek, rowerzści krzyczą na niego, ogólnie kłótnia. Oczywiście olewamy ochroniarza, ja przypinam rowerek do ogrodzenia ogródka jakiejś knajpy, inni do słupa. Zupełnie niepotrzebna awantura - takie wielkie centrum handlowe, a większej ilości stojaków rowerowych nie mogą postawić, gdy tymczasem rowerzyści jakby na przekór odwiedzają ich tłumnie. Fajnie tak odstraszać klienta?
Dojechawszy do domu mam na liczniku 42 km. Na ten dzień wystarcy.
Dojechawszy do domu mam na liczniku 42 km. Na ten dzień wystarcy.