Uzup. 22.09.13

Niedziela, 22 września 2013 · Komentarze(0)
Skoro w sobotę przejechałem 61 km, to czemu nie powtórzyć tego w niedzielę? No to powtórzyłem.

Uzup. 19.09.13

Czwartek, 19 września 2013 · Komentarze(0)
Proszę się nie bać, rozkręcam się :) Z blogowaniem też się rozkręcę już niedługo.

Uzup. 18.09.13

Środa, 18 września 2013 · Komentarze(0)
Czasem przeczę sam sobie. Piszę, że staram się osiągać min. 40 km dziennie, a tu proszę, dupa.

Uzup. 16.09.13

Poniedziałek, 16 września 2013 · Komentarze(0)
Każdy widzi, że to nie jest już to samo, co kiedyś, ale te minimum 40 km dziennie staram się osiągnąć...

Tour de Sieradz

Sobota, 14 września 2013 · Komentarze(8)
Kategoria Ponad 117 km
Cel wycieczki był w sumie banalny - pozaliczać trochę gmin na zachód od Łodzi. Tereny te nie kusiły mnie pięknem krajobrazu, o "perełki" turystyczne też tam trudno, ale liczy się sztuka, gmina to gmina :)

Ruszam ze stacji Łódź Chojny (do Łodzi oczywiście pociągiem), kręcę na Zduńską Drogę nieciekawą drogą krajową wśród sznuru samochodów. A tu taka ciekowostka nazewnicza:



Czyli jak człowieka porwą, to nie należy się martwić, dużego okupu z rodziny nie zedrą :)

Łask mijam bez robienia zdjęć, bo nie widzę nic ciekawego wokół, zahaczam o Zduńską Wolę. Tu też nic ciekawego nie widzę (może źle szukałem?), więc focę jakąś przypadkową uliczkę, która nawet wygląda w miarę:



Dalej Sieradz - też nie zwalił mnie z nóg. Parę domów, trochę bloków - i to miało być kiedyś miasto wojewódzkie? Robię jedną fotkę w przypadkowym miejscu:



W Sieradzu zmieniam kierunek z zachodniego na północny, osiągam miasteczko Warta, nawet spoko, takie fajne klimatyczne polskie zadupie:





Za Wartą duży zbiornik wodny...



...klimaty wiejskie...



...tu i ówdzie kończy się asfalt, ale zaraz znów zaczyna. Zaczyna też przeskakiwać łańcuch. Zajeździłem sprzęt po raz n-ty :)

Coraz bardziej doskwiera głód, mam jakieś zapasy, ale dopada mnie ochota na coś ciepłego, głód zaspokajam w miasteczku Szadek:







Fajny ten Szadek, taki swojski, typowa Polska Środkowa, lubię to.

W rzeczonym Szadku szamię tortillę, poza tym uzupełniam mikroelementy:



Pokrzepiony posiłkiem, ruszam dziarsko na Łódź. We wsi Lutomiersk natrafiam na ciekawostkę w postaci... tramwaju. A przecież do Łodzi jeszcze kilkanaście kilometrów. Łódzkie tramwaje wyjeżdżają poza miasto i to mi się podoba, przydałoby się takie rozwiązanie w Warszawie, jakiś tramwaj do Ząbek, Łomianek czy innego Piaseczna. W końcu nie wszyscy mieszkają przy torach kolejowych i tramwaj doskonale tę lukę uzupełnia. Chociaż akurat ten z Lutomierska miał żałosną prędkość średnią - ja jechałem ok. 22 km/h (czyli szału nie było), a mimo to tramwaj, również jadący na Łódź, był cały czas gdzieś za mną, nie dogonił mnie ani razu.

Jeszcze tylko Konstantynów Łódzki (czyli "Kanzas", jak mawiają tubylcy)...



i jest Łódź. W Łodzi Kaliskiej wbijam się do pociągu, zdążyłem 10 min. przed odjazdem.

To tyle, jeszcze mapa.

Wycieczka bez historii i bez wzruszeń, ot gmin przybyło. Bywa i tak.