Tour de Sieradz
Ruszam ze stacji Łódź Chojny (do Łodzi oczywiście pociągiem), kręcę na Zduńską Drogę nieciekawą drogą krajową wśród sznuru samochodów. A tu taka ciekowostka nazewnicza:
Czyli jak człowieka porwą, to nie należy się martwić, dużego okupu z rodziny nie zedrą :)
Łask mijam bez robienia zdjęć, bo nie widzę nic ciekawego wokół, zahaczam o Zduńską Wolę. Tu też nic ciekawego nie widzę (może źle szukałem?), więc focę jakąś przypadkową uliczkę, która nawet wygląda w miarę:
Dalej Sieradz - też nie zwalił mnie z nóg. Parę domów, trochę bloków - i to miało być kiedyś miasto wojewódzkie? Robię jedną fotkę w przypadkowym miejscu:
W Sieradzu zmieniam kierunek z zachodniego na północny, osiągam miasteczko Warta, nawet spoko, takie fajne klimatyczne polskie zadupie:
Za Wartą duży zbiornik wodny...
...klimaty wiejskie...
...tu i ówdzie kończy się asfalt, ale zaraz znów zaczyna. Zaczyna też przeskakiwać łańcuch. Zajeździłem sprzęt po raz n-ty :)
Coraz bardziej doskwiera głód, mam jakieś zapasy, ale dopada mnie ochota na coś ciepłego, głód zaspokajam w miasteczku Szadek:
Fajny ten Szadek, taki swojski, typowa Polska Środkowa, lubię to.
W rzeczonym Szadku szamię tortillę, poza tym uzupełniam mikroelementy:
Pokrzepiony posiłkiem, ruszam dziarsko na Łódź. We wsi Lutomiersk natrafiam na ciekawostkę w postaci... tramwaju. A przecież do Łodzi jeszcze kilkanaście kilometrów. Łódzkie tramwaje wyjeżdżają poza miasto i to mi się podoba, przydałoby się takie rozwiązanie w Warszawie, jakiś tramwaj do Ząbek, Łomianek czy innego Piaseczna. W końcu nie wszyscy mieszkają przy torach kolejowych i tramwaj doskonale tę lukę uzupełnia. Chociaż akurat ten z Lutomierska miał żałosną prędkość średnią - ja jechałem ok. 22 km/h (czyli szału nie było), a mimo to tramwaj, również jadący na Łódź, był cały czas gdzieś za mną, nie dogonił mnie ani razu.
Jeszcze tylko Konstantynów Łódzki (czyli "Kanzas", jak mawiają tubylcy)...
i jest Łódź. W Łodzi Kaliskiej wbijam się do pociągu, zdążyłem 10 min. przed odjazdem.
To tyle, jeszcze mapa.
Wycieczka bez historii i bez wzruszeń, ot gmin przybyło. Bywa i tak.