Tour de Sieradz

Sobota, 14 września 2013 · Komentarze(8)
Kategoria Ponad 117 km
Cel wycieczki był w sumie banalny - pozaliczać trochę gmin na zachód od Łodzi. Tereny te nie kusiły mnie pięknem krajobrazu, o "perełki" turystyczne też tam trudno, ale liczy się sztuka, gmina to gmina :)

Ruszam ze stacji Łódź Chojny (do Łodzi oczywiście pociągiem), kręcę na Zduńską Drogę nieciekawą drogą krajową wśród sznuru samochodów. A tu taka ciekowostka nazewnicza:



Czyli jak człowieka porwą, to nie należy się martwić, dużego okupu z rodziny nie zedrą :)

Łask mijam bez robienia zdjęć, bo nie widzę nic ciekawego wokół, zahaczam o Zduńską Wolę. Tu też nic ciekawego nie widzę (może źle szukałem?), więc focę jakąś przypadkową uliczkę, która nawet wygląda w miarę:



Dalej Sieradz - też nie zwalił mnie z nóg. Parę domów, trochę bloków - i to miało być kiedyś miasto wojewódzkie? Robię jedną fotkę w przypadkowym miejscu:



W Sieradzu zmieniam kierunek z zachodniego na północny, osiągam miasteczko Warta, nawet spoko, takie fajne klimatyczne polskie zadupie:





Za Wartą duży zbiornik wodny...



...klimaty wiejskie...



...tu i ówdzie kończy się asfalt, ale zaraz znów zaczyna. Zaczyna też przeskakiwać łańcuch. Zajeździłem sprzęt po raz n-ty :)

Coraz bardziej doskwiera głód, mam jakieś zapasy, ale dopada mnie ochota na coś ciepłego, głód zaspokajam w miasteczku Szadek:







Fajny ten Szadek, taki swojski, typowa Polska Środkowa, lubię to.

W rzeczonym Szadku szamię tortillę, poza tym uzupełniam mikroelementy:



Pokrzepiony posiłkiem, ruszam dziarsko na Łódź. We wsi Lutomiersk natrafiam na ciekawostkę w postaci... tramwaju. A przecież do Łodzi jeszcze kilkanaście kilometrów. Łódzkie tramwaje wyjeżdżają poza miasto i to mi się podoba, przydałoby się takie rozwiązanie w Warszawie, jakiś tramwaj do Ząbek, Łomianek czy innego Piaseczna. W końcu nie wszyscy mieszkają przy torach kolejowych i tramwaj doskonale tę lukę uzupełnia. Chociaż akurat ten z Lutomierska miał żałosną prędkość średnią - ja jechałem ok. 22 km/h (czyli szału nie było), a mimo to tramwaj, również jadący na Łódź, był cały czas gdzieś za mną, nie dogonił mnie ani razu.

Jeszcze tylko Konstantynów Łódzki (czyli "Kanzas", jak mawiają tubylcy)...



i jest Łódź. W Łodzi Kaliskiej wbijam się do pociągu, zdążyłem 10 min. przed odjazdem.

To tyle, jeszcze mapa.

Wycieczka bez historii i bez wzruszeń, ot gmin przybyło. Bywa i tak.

Komentarze (8)

Za mnie nawet małego okupu by nikt nie zapłacił...

Piwo jest, a gdzie tortilla??? ;-)

DarkQueen 07:40 środa, 2 października 2013

16 tyś. kilosów namachane - nieźle; trudno się dziwić, że zajeżdżasz kolejny napęd.

wzap 08:07 wtorek, 24 września 2013

limit: budowali między Uniejowem a Dąbiem nad Nerem.

michuss 12:41 poniedziałek, 23 września 2013

Szadek, Szadek... i Łask. Coś mi te nazwy mówią. Chyba wracałem tamtędy znad morza. Coś mi się majaczy, że gdzieś tam w okolicy chyba budują autostradę. W pip wywrotek tam jeździło.

limit 06:40 poniedziałek, 23 września 2013

Tramwaj taki wolny, bo nie remontują torów :( Tym samym konkurencyjność względem samochodu (a nawet roweru) jest niewielka.

barklu 14:09 niedziela, 22 września 2013

W poprzednim podziale administracyjnym tramwaje łódzkie były międzywojewódzkimi, bo dojeżdżały do Lutomierska w sieradzkim i Tuszyna w piotrkowskim. Warszawa miała kiedyś międzymiastowy trolejbus do Piaseczna, to też zawsze coś.

kdk 20:05 sobota, 21 września 2013

Lubię przeglądać Twoje "''Tour de...", bo widzę dzięki nim, że moje Kaszuby są znacznie ciekawsze niż 80% Polski. Pozdrawiam serdecznie

panther 18:48 sobota, 21 września 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa namoc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]