Nerwowy spaliniarz :)
Poniedziałek, 31 października 2011
· Komentarze(1)
Ostatni dzień października zakończyłem mocnym akcentem w postaci solidnej awantury z nadpobudliwym spaliniarzem, który najpierw chamsko zachował się wobec mnie (obtrąbianie, hamowanie przed rowerem) tylko dlatego, że musiał z mojego powodu zredukować prędkość o jakieś 20 km/h, a potem wyskoczył z samochodu, gdy go dogoniłem parę ulic dalej. Do bójki nie doszło, spaliniarz chyba obawiał się mnie (może z perspektywy blaszaka wydawałem się mniejszy, dlatego do mnie wyskoczył), a ja obawiałem się o swoją nową kurtkę :) Więc skończyło się na pyskówce, aczkolwiek kretyn jeszcze prawie mnie potrącił, jak już schronił się w puszce i znów poczuł się pewnie i bezpiecznie. Zauważyłem, że spaliniarze zaczynają się robić nerwowi w miesiącach jesiennych - do widoku roweru wiosną i latem już się z trudem przyzwyczaili, ale widok roweru w miesiącach, w których z perspektywy przeciętnego spaliniarza "nie da się jeździć rowerem", wciąż wywołuje nerwowe reakcje. Cóż, może z czasem przywykną...
Co do samego jeżdżenia, to wyszło 76 km po Warszawie. Nie tak źle.
Co do samego jeżdżenia, to wyszło 76 km po Warszawie. Nie tak źle.