Do Legionowa i nie tylko

Czwartek, 11 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Pierwsze 20 km po Bielanach i Żoliborzu. Potem ruszam przez Targówek i Bródno na Białołękę. Wreszcie odkrywam rowerowo tę zadupiastą dzielnicę Warszawy. Fatalna sprawa ta Białołęka - zabudowa bez ładu i skłądu, układ drogowy zupełnie niedostosowany do obecnego natężenia ruchu - kupa samochodów i niestety ciężarówek, a dróg mało, wąskie i w fatalnym stanie. Jazda tamtędy rowerem to mordęga. Dopiero dalej od centrum Warszawy, na totalnych peryferiach, robi się znacznie mniejszy ruch a chaotyczna zabudowa "miejskawa" (bo "miejska" to byłoby za dużo powiedziane) ustępuje miejsca zabudowie wiejsko-podmiejskiej. W końcu kończy się Warszawa i jadę przez okoliczne wioski do Legionowa. W Legionowie mam 50 km na liczniku, ale jeszcze robię parę kilmetrów po mieście i posilam się pysznym kebabem i małym piwkiem :)

Nawet nienajgorsze to Legionowo - centrum całkiem przyjemnme i widać tam dużo życia (nie jest to zatem typowa warszawska sypialnia), przedmieścia w miarę ogarnięte i nawet trafiłem na ścieżkę rowerową z asfaltu(!), co u nas w Polsce jest rzadkością. W Legionowie łapię pociąg do Warszawy (nie chce mi się wracać pod wiatr, przyjechałem sprytnie z wiatrem), docieram na Dworzec Gdański.

Dalsze kilometry robię już po Warszawie, począwszy od centrum, a skończywszy na Jelonkach. Zmęczyłem się.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ktakj

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]